tag:blogger.com,1999:blog-89323899487181959362024-03-13T03:24:32.229-07:00Opowieści z dnia zwyczajnego...Blog o wszystkim i o niczym, o (nie)zwykłej codzienności, o życiu; pisany przez szarą osobę, będący swego rodzaju przemyśleniami.TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.comBlogger91125tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-90717492485760640212020-01-01T13:27:00.002-08:002020-01-01T13:27:22.943-08:00Podsumowania...<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">... są nieuniknione.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><span style="font-size: large;">Witajcie!</span><br /><br />Minęło półtora roku niemalże. Długo. Ale czy tak długo? Dopiero co zaczynałam studia, a tu bach, robię licencjat. Czas leci, nie ma co.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">W zasadzie nie do końca wiem jak zacząć, ani nie do końca wiem, czemu piszę tego posta. Mniemam, że ilość postów podsumowujących 2019 rok na social mediach zarówno moich znajomych jak i ludzi, których poczynania obserwuję - muzyków, artystów, producentów i tak dalej i dalej - trochę mnie do tego popchnęły. A drugą rzeczą, jaka mnie do tego pcha jest... potrzeba wypowiedzi.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Widzicie, ten rok był jednym z najbardziej, przepraszam za słowo, posranych lat w moim życiu. I tu się zacznie sroga prywata, więc jeśli kogoś to razi, tutaj jest dla Was szansa. Później możecie mieć pretensje tylko do siebie. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Nie mam ostatnio czasu ani okazji, a tym bardziej serca zawracać komuś czterech liter swoimi dennymi przemyśleniami, których artykulacja w moim przypadku krócej wyjdzie w słowie pisanym, niż mówionym, bo jak wiadomo, ja mówić mogę długo i namiętnie. Ale ten rok i w sumie parę ostatnich lat było tak zwariowanych, że duszą się we mnie emocje, myśli, których nie mam komu przekazać. A coraz częściej, czytając podobne słowa u innych ludzi dochodzę do wniosku, że warto, bo może ktoś przechodzi przez coś podobnego lub to samo i potrzebuje, jeśli nie pomocy, po prostu usłyszeć lub przeczytać, że nie jest sam. Nie jest dziwadłem, nie jest osamotniony.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przez moje, relatywnie krótkie, 22 letnie życie przewinęły się tuziny ludzi. Począwszy od takich, których bardzo pokochałam i do tej pory gdzieś tam są, jeśli nie namacalnie, to w moim serduszku - skończywszy na tych, których odcięłam od siebie i którzy wywołują we mnie skrajnie negatywne emocje. W tym roku, na samym jego początku podjęłam cholernie trudną decyzję o odcięciu od siebie toksycznej dla mnie osoby, z którą byłam w bardzo, bardzo trudnej, ale w jakiś chory sposób ścisłej relacji przez 3,5 roku. Nazwałabym to klasycznym syndromem sztokholmskim, bo nikt mnie chyba tak w życiu nie upokorzył, nie zranił i jednocześnie do kogo bym aż tak bardzo chciała przylgnąć na stałe, mimo wszystko. No więc na szczęście dla mnie, jakieś siły wyższe chyba nad ludźmi czasem czuwają. Moje opiekuńcze siły oderwały ten plaster szybko i bezboleśnie, echa bólu przyszły dopiero dużo później. Ale zrozumiałam wtedy, analizując to wszystko, że jeśli sama nie poczuję się ze sobą dobrze, nic mi nigdy w życiu nie wyjdzie tak, jakbym tego chciała. Szczęśliwie były też przy mnie bosko ziemskie istoty, w tym ta jedna najważniejsza, która była ze mną już wcześniej, ale jakoś nie docierało do mnie, że jest. Dopiero w tamtym momencie zaczęłam doceniać jej byt, ale o tym zaraz.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Tak czy inaczej od tej jednej decyzji, od tego ryzykownego posunięcia, od kompletnej utraty gruntu pod stopami i szoku, który szczęśliwie powstrzymał nagłą histerię o kilka tygodni, od tego jednego dnia zaczęła się jazda bez trzymanki. I wierzcie mi, warto czasem zrozumieć, że najbardziej zależy Wam na sobie. Nie w złym sensie, ale jeśli nie zależy Wam na sobie i nie zadbacie o siebie, nikogo nigdy nie będziecie kochać, nikomu nie pomożecie, będziecie ranić ludzi odłamkami własnych problemów i własnej poszarpanej duszy.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Potem pojawiła się w moim życiu radosna iskierka, którą z początku bałam się w ogóle osiągnąć, bałam się ją stracić. Iskierka będzie wiedziała, że o nią chodzi. Właśnie pochwaliła ten szaleńczy pomysł pisania tego wszystkiego, więc będzie wiedzieć. Był początek nowego semestru i początek wiosny, która dla mnie w tym roku okazała się faktycznie momentem odrodzenia. I nagle mnie to trafiło, jak piorun, że można mieć z kimś tak wspaniałą relację, że mogę dzielić z kimś swoją największą pasję i miłość - do tworzenia, do sztuki. I stopniowo zaczęło mnie to wręcz przerażać, jak bardzo połączonym można być z drugą osobą - choć w tym bardzo dobrym sensie, tym, który czułam pierwszy raz jadąc sama samochodem, pozytywnego przerażenia, ekscytacji. Rozumienie się prawie bez słów, myślenie o tym samym, wspólne marzenia, a stopniowo współpraca na polu artystycznym, która tak mnie cieszyła. Fajnie jest robić coś samemu, ale to co wtedy zaczęłam, jest stokrotnie lepsze. Kiedy dwoje ludzi działa jak jeden organizm, myśli jak jeden organizm i jest w tak dużym stopniu zgodne. Ze zdrową dozą bezpiecznika - różnicy zdań, ale nie takiej agresywnej, nie polegającej na niszczeniu swoich poglądów nawzajem.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Wiele w tym roku było radosnych powrotów. Powróciłam do pewnych rzeczy, które zarzuciłam i których nie miałam odwagi dalej ciągnąć, a także do pewnych marzeń i dążeń. Wróciłam też na drugi plener pod Olsztynkiem, który był jednym z bardziej fantastycznych wyjazdów w moim życiu. Bawiliśmy się tak dobrze, czuliśmy się tak swobodnie i świetnie, chociaż lało większość czasu i marzliśmy na kość. Żałowałam pewnych rzeczy, które się wtedy i chwilę później, w konsekwencji, wydarzyły - ale teraz jestem pewna, że wyszło na dobre, zarówno dla mnie, jak i dla osób z tym związanych. Jeśli kiedykolwiek natrafią na ten tekst, też będą wiedziały, że o nie chodzi. Uwolniliśmy się od siebie i mam wrażenie, że nie była to relacja spasowana. Ja zawsze odstawałam i to nic złego - zdarza się. Doceniam gesty, doceniam to co dobrego się stało, ale lepiej, że każde poszło w swoją stronę. Dzięki temu mogłam zmienić środowisko i nie mogłam wyjść na tym lepiej. Mogłam wreszcie poświęcić się ukochanej osobie, pracy z nią, wspólnym celom, a także ludziom, z którymi po prostu czuję się mniej wyalienowana, bo są bliższe charakterem do mnie. </span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Potem przyszła kolejna trudna decyzja. I kolejna toksyczna osoba, której się pozbyłam. I pewnie wiele osób, wiedząc, że była - nie bardzo chcę użyć słowa jest, ale żeby nie było, nie jest martwa - członkiem mojej rodziny. Jednak problem tkwi w tym, że konwenanse społeczeństwa wmawiają nam, że rodzinie wybaczyć można wszystko. Alkoholizm, zdrady, przestępstwa mniejsze i większe, przemoc domową i tak dalej. Ja padłam ofiarą jakiejś chorej wizji świata, być może wynikającej z problemów psychicznych tej osoby, będąc zmuszoną do mieszkania 2 lata pod dachem z nią. Byłam ofiarą przemocy psychicznej, moje życie było maksymalnie utrudniane - przez mniejsze lub większe złośliwości, od trzaskania drzwiami z powodu za cichego przywitania się, po zabronienie swobodnego dostępu do kuchenki czy pralki. I nagle, w połowie roku, gdy kończyłam studia, po jednej z licznych awantur, nie wynikających z mojej winy, zrozumiałam, że to tylko konwenans trzyma mnie w tej toksycznej relacji. Tylko przeświadczenie, że rodzinie wybacza się wszystko. Nawet wieloletnie działania z premedytacją, pozbawione wyrzutów sumienia czy skruchy. Manipulacje, szantaże emocjonalne, poniżanie, psucie mojego dobrego imienia w oczach ludzi, którzy znają mnie tylko z opowieści i którym nie mogę pokazać, że nie jestem diabłem. Miałam dość udowadniania, że nie jestem złem. Wyprowadziłam się, zerwałam wszelki kontakt i postanowiłam nigdy więcej nie dać się wyzyskiwać i niszczyć wampirowi, bo tylko tak mogłabym tą osobę nazwać.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Przeprowadziłam się. Stres, walka o jakieś w miarę dobre i niedrogie lokum, a wierzcie mi, w Warszawie bywa to wyzwaniem. I nagle, w drugiej połowie roku - pstryk. Koniec. Już. Jestem wolna. Jestem w dobrym miejscu, złapałam Pana Boga za nogi, jestem w otoczeniu przyjaciół, ukochanej osoby, mam dobre perspektywy na licencjat, wiem, co chcę robić i z kim, mam pracę i robię tyle nowych, wspaniałych rzeczy. Nie ograniczam się, nie zamartwiam, nie słyszę ciągłego trzaskania drzwiami, złorzeczenia, klątw pod nosem; nie muszę się martwić o spokojny sen. I wiecie, co było najbardziej kuriozalne? Pewnego dnia, po jakimś czasie mieszkania w nowym miejscu, z przerażeniem uderzyła we mnie myśl.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Jestem szczęśliwa.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Po 22 latach pomyślałam to chyba pierwszy raz. Ogarnął mnie szok i paniczny strach, że to długo nie potrwa. I wiecie co? Nie potrwało.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Ale. Chociaż straciłam pracę - miałam okazję przez kilka miesięcy pracować jako nauczycielka rysunku dla dzieci i poznałam wspaniałe dzieciaki, to była fantastyczna przygoda. Potem przyszły problemy zdrowotne i finansowe - ale był przy mnie jeden jedyny człowiek, na którego obecności mi zależało i nie odstąpił mnie na krok, trzymał za rękę w najgorszych momentach, chodził ze mną do lekarzy, pocieszał kocykiem i ciepłą herbatą, kiedy wracałam wymęczona do domu. Kiedy znów podjęłam pracę, szybko okazało się, że nie wyrabiam z nauką i pracą nad dyplomem, a to przecież licencjat. Znów stanęłam przed ryzykowną jak cholera decyzją. Biłam się z myślami, ale postawiłam wszystko na przeczucie, na jedną kartę swojej własnej intuicji. Ale nawet wtedy okazało się, że pracodawcy rozumieją to i jeśli kiedykolwiek będę chciała wrócić - będzie dla mnie miejsce. Kiedy rodzice zaczęli dawać mi w kość walką między sobą, awanturami od których nie potrafią się powstrzymać nawet, kiedy wracam tylko na kilka dni do domu - podjęłam kolejną karkołomną decyzję, że spędzę pierwszy raz Święta poza domem. I wiecie co? Pomijając chorobę, jaka na mnie spadła w ostatni tydzień roku, to były najlepsze Święta od dawna. Rodzice ukochanej mi osoby zaprosili mnie do swojego domu, kompletnie mnie nie znając, ja sama podołałam po raz pierwszy przyrządzeniu potraw na Wigilię - a wiedzcie, że jestem z gotowania noobem, jak Sims, który dopiero uczy się przygotowywać tosty. Spędziłam Święta oglądając serial na kanapie z ludźmi, którym zależało na moim towarzystwie. I nawet, gdy się rozchorowałam, gdy było bardzo źle i panikowałam, przy moim łóżku czuwał mały anioł stróż. Nie zostałam sama.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">A to wszystko, wszystkie te wspaniałe rzeczy, które mnie w tym roku spotkały, wszystkie projekty na studia, które zrobiłam sama lub z moją lepszą połówką (zaraz się zacznie kłócić, że to nie prawda, ale to prawda), które spotkały się z dużą aprobatą ludzi i naszych opiekunów... to wszystko spotkało mnie dlatego, że zaryzykowałam. Że podjęłam jakąś przerażającą decyzję, której się bałam, ale postanowiłam się odważyć i jej dokonać, z góry akceptując, że moje przeczucia mogą nie być słuszne. Ale były. I są. Bo każde z nas ma chyba taki bezpiecznik w sobie, że jeśli się wsłuchamy we własne odczucia, we własną intuicję, to jesteśmy w stanie dokonać wyboru dobrego dla nas samych. Czy po drodze są jacyś ludzie, których nasze decyzje nie satysfakcjonują? Oczywiście, multum. Ale tak na prawdę jeśli im się to nie podoba, to najlepszym dla obu stron będzie jak najszybsze pójście w różne strony. Po co się szarpać, jeśli nie czuje się bluesa? Nie ma sensu. I to rani nie tylko Was. To rani też ludzi dookoła.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Pamiętam, że kiedyś ktoś mi powiedział, w ramach obelgi oczywiście, że jestem tchórzem. I wiele w tym prawdy. Jestem strasznie strachliwa. Rok temu na myśl o tym, że będę wychodziła z kumplami i też obcymi ludźmi na pogaduchy o północy pod gołym niebem, że będę uczyła kogoś rysować i szerzyła pasję do kreatywności w dzieciach, że odważę się na tyle rzeczy, na które się odważyłam - na taką myśl wtedy prychnęłabym szyderczym śmiechem albo uznałabym to za wymysł i niemożliwy sen. A jednak to się zdarzyło, jednak tam byłam. Więc albo zaczęłam, niczym Marty McFly w Powrocie do Przyszłości, trochę mniej tchórzyć, albo moje lęki i tchórzostwo wynikały z tego, w jak opłakanej sytuacji tkwiłam, nie wiedząc, że mogę się z niej wyrwać relatywnie łatwo.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Z całą stanowczością mogę stwierdzić, że rok 2019 był porąbany i był absolutnie nieprzewidywalny, wywrócił całe moje życie do góry nogami. Ale jednocześnie był rokiem tak wielu pozytywnych zaskoczeń, zmian i rozwoju, przyniósł tak wiele nowych, ekscytujących umiejętności czy pomysłów. Był rokiem nowych wspaniałych relacji, wypadów, rokiem stanowczo udanym, w którym najpierw nauczyłam się ufać sobie, a potem ludziom dookoła.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">I chociaż w zasadzie tylko z Lotką z mojej internacko-plastycznej bandy udało mi się w tym roku trochę pobujać, to definitywnie zrozumiałam, że na pewno jeszcze kiedyś na siebie wpadniemy, nie ma na to siły - a jeśli mnie spotyka tyle fantastycznych rzeczy i nowych ludzi, to ich na pewno też i nie ma co wyrywać ich na siłę stamtąd, ani mnie stąd. Na wszystko przyjdzie czas, może znów to będzie kwestia jednej decyzji podjętej bez nadmiernego rozważania, ale polegającej na przeczuciu? Kto wie.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Życzę sobie i Wam, żeby ten rok też był udany. Sobie życzę, żebym dalej podejmowała jak najwięcej tych dobrych decyzji i dalej polegała na sobie, a nie na konwenansach społeczeństwa czy na widzimisię innych ludzi. Oby dalej moje życie się rozwijało, a nie kurczyło, obym już nigdy nie była więźniem swojej własnej głupoty. Chociaż głupie rzeczy na pewno robić będę, jak każdy człowiek. Ale obym już nigdy nie była tym spętana jak dzikie zwierzę w zbyt małej klatce.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">Szczęśliwego, kochani.</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;">~Tiga</span><br />
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: Trebuchet MS, sans-serif; font-size: x-small;">PS. Jeśli ktoś to w całości przeczytał, możecie sobie śmiało nadać order im. Elizy Orzeszkowej.</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-52879889638419517012018-08-07T03:54:00.002-07:002018-08-07T03:54:28.379-07:00Kiedy studia...<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">... stają się Twoją najlepszą wymówką.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<b><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Witajcie!</span></span></b><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Ohoho, pajęczyną obrosło, pająki biegają, a blog jest tak martwy od roku, że grabarz już po niego przyszedł i domaga się pieniędzy za pochówek.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">O nie!</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Tak jak w tytule postu studia stały się dla mnie najlepszą wymówką, żeby nic nie robić. No dobra, bez przesady, że nic - bo i tak sporo robię - ale głównie na uczelnię, a nie dla siebie. Co jest smutne, bo przecież żyję dla siebie, a nie dla innych, ale człowiek leniwy to szuka usprawiedliwień.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">YouTube leży odłogiem, na Facebooku TigaLionessArt wstawiam coś raz na 3 miesiące, blog zakurzony, no Sodoma, Gomora i wszyscy święci.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Na szczęście się przemogłam. Ale koniec akapitowania, do rzeczy.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">No sem na studiach. Od roku. Za nieco ponad miesiąc wracam do Warszawy na 3 semestr i daj Boże 4ty. Wielu rzeczy się nauczyłam, wiele rzeczy o dziwo dla siebie zrobiłam - konkretnie przemogłam swoje zahamowania. Chociażby idąc któregoś dnia przejściem podziemnym pod Dworcem Centralnym zobaczyłam pasmanterię i pomyślałam "no, Tigu, zawsze chciałaś robić na szydełku i drutach, robić pluszaki i takie tam, wejdź! Kup co trzeba, wróć do domu, włącz tutki na Tubach i się naucz!". No i tak zrobiłam. </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Zaczęłam więcej rozmawiać z ludźmi. Przez czas bycia w Plastyku byłam zamknięta w bezpiecznych 4 ścianach internatu z osobami, które lubiłam i z którymi czułam się dobrze, ale bałam się poznawać nowych ludzi, bałam się uczestniczyć w życiu poza tą komfortową grupą 16 osób. Tutaj moja droga Dżoana powinna stwierdzić "aha, no jasne, ale wyciągnęłam Cię z domu raz w ciągu roku". No tak, ale to już zawsze więcej niż nic!</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">No i byłam na plenerze. Tęskniłam za plenerem, na którym byłam w liceum. A teraz było jeszcze ciekawiej, bo powzięłam męską decyzję wzięcia Dżoany, jej samochodu, Karoliny oraz swojego tyłka w troki i pojechania z Warszawy do Waszety pod Olsztynkiem i później powrotu po tygodniu. Oczywiście rodzice panikowali, że sama, że samochodem, że tak daleko. Ale to był jeden z tych momentów, kiedy czułam się wolna, chociaż byłam z innymi i byłam na obowiązkowych "zajęciach" uczelnianych. Ale prawie codziennie wyjeżdżałam gdzieś rysować, woziłam nieprzytomne ilości alkoholu (żeby ktoś nie pomyślał, że chlanie na plenerach to mit, oj nie; na szczęście ja wypiłam przez cały tydzień jedną butelkę Fresco i 2 puszki piwa, ale nie naraz, więc mogę się uznać za abstynenta) i nawet miałam potyczkę słowną z proboszczem parafii w Olsztynku, który był oburzony, że malowałam kościół w niedzielę, ale nie poszłam dać mu na tacę. Na szczęście wikarzy byli bardziej sympatyczni.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Swoją drogą plener to ciekawe wydarzenie, bo ludzie przebywają na jednym terenie w domkach obok siebie 24/7. A co za tym idzie robi się tak... domowo? Nikogo nie obchodzi, czy ma makijaż, czy jest w piżamie, czy kogoś zna, czy nie. Niesamowicie fajne odczucie, kiedy 100 osób nagle zaczyna się traktować jak stały element programu i nie ma tych barier i konwenansów, które są na co dzień.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">No dobra, a poza plenerem? No było się np. na Nocy Muzeów. Co prawda my z Barnabą Grzechoposzukiwaczem zaczęliśmy Noc Muzeów o godzinie 10 rano, ale co tam. Przeszliśmy jakieś 10 km piechotą, przejechaliśmy Warszawę dwukrotnie w pionie od końca do końca (no, prawie), wjechaliśmy na 30 piętro Pałacu Kultury i ja zdołałam jakimś cudem zrobić reportaż na zaliczenie z fotografii.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Ogólnie studia zmieniają człowieka. Śmiesznie też jest obserwować zarówno siebie, jak i te kochane pierdoły, z którymi się 4 lata w liceum przeżyło, 4 lata mieszkało w internacie, jak radzą sobie dalej i z niezbyt normalnych ancymonów stają się dorosłymi ludźmi.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Boże, powiało grozą.</span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">No to żeby nie wiało grozą, pocieszę Was wieścią, że moja choroba psychiczna zwana szkicownikomanią osiąga swoje apogeum, i czy jestem dorosła, czy nie, to cierpię na nią nieustannie. Moja kolekcja szkicowników wynosi teraz coś koło 30...?</span><br />
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span></span>
<span style="font-size: xx-small;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">I może tylko 2 są w całości zarysowane.</span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">A czy będzie dziś Re-re-recenzja? A będzie. Ale zaraz.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Postanowiłam zostać typowym Nosaczem i zacząć robić niektóre zakupy na AliExpressie. Już idą do mnie nowe pędzelki, no i parę włóczek do szydełkowania. W planach mam następne pędzle i może kiedyś jakieś markery i cienkopisy, bo wyglądają kusząco. A że są chamską podróbą Copiców, Micronów itp... a kto by się przejmował!</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">"Panie, nie ważne, skąd, ważne, że tanio!"</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">I zostałam przewodnikiem Googla. Nie wiem po co, ale to nawet fajna zabawa. A przy tym można komuś pomóc w wybraniu miejsca do zakupów czy obiadu. I dostaje się punkty!</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Punkty najważniejsze. Marcheweczka być musi.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Skończyłam Wiedźmina 3 łącznie ze wszystkimi dodatkami jakieś parę dni temu (tak, ja jestem srogo do tyłu z technologią, bo dopiero rok mam laptopa, który uciągnął Wieśka) i czuję pustkę w serduszku.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Swoją drogą lepiej się nie przyznawać, że 2go lipca po zdaniu ostatniego egzaminu w semestrze z dobrym wynikiem tak się cieszyłam i świętowałam, że zalałam rzeczonego laptopa winem, ale na szczęście żyje. Reanimacja była sroga i pacjent był w złym stanie, ale udało się go uratować. Tylko ma teraz PTSD, ale cóż... Jakaś kara musi być.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Mam ostatnio nową fazę muzyczną, tym razem na Queen. I TAK, wiem, co zaraz ktoś sobie pomyśli: "Dopiero teraz? Co z ciebie za fan muzyki rockowej?!". Problem jest taki, że ja chyba dopiero teraz do Queenu dorosłam. Mam dziwne wrażenie, że do takich twórców jak Johnny Cash, Dire Straits czy właśnie Queen trzeba dorosnąć, żeby ich zrozumieć. A po ostatnich trailerach filmu Bohemian Rhapsody moja faza osiąga poziomy Mount Everestu.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Dobra, to niech będzie tak - teraz będzie Re-re-recenzja, a potem zostawię Was ze zdjęciami i pracami podsumowującymi ten rok nieobecności.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><b>Autor:</b> Bruce Dickinson<br /><b>Tytuł:</b> <i>Do czego służy ten przycisk? (What does this button do?)</i><br /><b>Rok wydania:</b> 2017 (Wydawnictwo SQN)</span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><b>Gatunek:</b> autobiografia<br /><b>Okładka:</b></span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD0GQo-rW05Fy5OrBLWdZc5H4tyc5rDAC5RWgZ0qGjyzVjepTEMK5pCcX9V0csL-NgJgMqvftpibgFSbWdz88j7CcRb5x6pe7f6t0iNx2QqXwBydPVQqyqzgHKY-G6QB3A1vn77FjHCgU/s1600/Bruce-Dickinson-Do-czego-sluzy-ten-przycisk-Autobiografia_article.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1112" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjD0GQo-rW05Fy5OrBLWdZc5H4tyc5rDAC5RWgZ0qGjyzVjepTEMK5pCcX9V0csL-NgJgMqvftpibgFSbWdz88j7CcRb5x6pe7f6t0iNx2QqXwBydPVQqyqzgHKY-G6QB3A1vn77FjHCgU/s640/Bruce-Dickinson-Do-czego-sluzy-ten-przycisk-Autobiografia_article.jpg" width="443" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Jestem przewidywalna, prawda? Kogo autobiografię musiałam mieć i kogo autobiografię musiałam przeczytać musem, choćby się paliło i waliło?</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Szczerą miłością do Bruce'a zapałałam po tym, jak zaczęłam słuchać Ironów, ale on gdzieś tam zawsze był. Mój ojciec go uwielbiał, nie tylko jako wokalistę, ale po prostu inteligentnego, nie pieprzącego się z niczym faceta, który idzie przez życie po to, co sobie wcześniej obiecał.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">I taki właśnie jest. I ta biografia jest tego najlepszym dowodem. Bruce ma gawędziarski talent, który po prostu jest nie do odrzucenia. Czyta się to tak szybko i przyjemnie, że nawet nie wiadomo, kiedy się skończyło i ma się to poczucie "dlaczego nie ma więcej?!".</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">To nie jest broń Boże biografia Iron Maiden i całe szczęście. Oczywiście, przeczytałabym i taką, chociaż już kilka przeczytałam, to wchłonęłabym następną. Oczywiście, w tej autobiografii jest Iron Maiden bo nie można mówić o Dickinsonie, szczególnie w latach 82-89' bez tego zespołu. Ale pojawia się tam tylko kilkanaście wzmianek, przy tym dużo bardzo subiektywnych, od wewnątrz, na to co się faktycznie działo w zespole przez tyle lat. I wcale nie było tak cukierkowo, jak wiele biografii IM to opisuje.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">To jest książka dla każdego, niezależnie od tego, czy kiedykolwiek słuchał metalu czy nie. To jest opowieść o człowieku, który stawiał sobie cele czasami od czapy, ale osiągał je, bo tego bardzo chciał. To jest opowieść o człowieku, który w życiu popełniał błędy, który doszedł do sukcesu potykając się po drodze wielokrotnie. Ale te potknięcia wszystkie wylicza nie po to, żeby żalić się nad wredotą losu, ale po to, żeby wyciągnąć z nich wnioski i dać wskazówki na życie czytającemu. To jest wspaniała gawęda o życiu zwykłego człowieka, a nie gwiazdora muzyki metalowej. Faceta, który wywodzi się z biednej rodziny robotniczej, który wyleciał ze szkoły za nieposłuszeństwo i brak akceptacji dla beznadziejnego systemu edukacji. Który mimo tego, że nauczyciele wmawiali mu, że nic nie osiągnie, skończył studia, wyruszył w świat i podbił go w parę lat później.</span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Jeśli szukacie fantastycznie napisanej książki, która pokazuje wiele rzeczy, nie tylko jak wygląda życie rockmana, ale ogólnie jak wygląda życie człowieka z już 60ką (jak ten czas leci!) na karku, który odniósł niesamowity sukces, osiągnął swoje nieosiągalne marzenia, który wygrał walkę z rakiem, zarobił swoje i pozostawił po sobie niesamowitą spuściznę muzyczną, to jest książka dla Was. Każdy, kto kiedykolwiek chciał przeczytać ciekawą autobiografię powinien przeczytać tą Dickinsona. Ta książka zostawi Was z dymiącą czachą i pytaniem "Co się właśnie stało?".</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Kończąc ten przydługi post, zostawiam Was z tą recenzją i z ciepłą pogodą (aż za ciepłą) i zdjęciami. A tymczasem, do następnego i niech moc będzie z Wami!<br />~Tiga</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVOLybTmuujtV-kqAhwuBs6PtSM_qPDhhWm8-9a8SEX57t7OUv1qIlaxMGKsT-ifOMqoDp-KkfecGZLpTywTggnDcL_t_wkWv1-Q3uU2jNIsEZ4oyIwZ2nUttnB1YhQozrSrhSo_L_J4o/s1600/kawki.gif" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="1000" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVOLybTmuujtV-kqAhwuBs6PtSM_qPDhhWm8-9a8SEX57t7OUv1qIlaxMGKsT-ifOMqoDp-KkfecGZLpTywTggnDcL_t_wkWv1-Q3uU2jNIsEZ4oyIwZ2nUttnB1YhQozrSrhSo_L_J4o/s400/kawki.gif" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Animacja poklatkowa na zaliczenie jednego z przedmiotów w 1szym semestrze</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3VPHJm91HKlnqgLsZyqnlW2D1AliLKpJYHw4eUYOw5G5AKIraPXNKPJk3r8xzKhbBVfUKr2rNt-ihnjWCgSRXcP_F6EA1Fn7bHVKqLqfksYZzsD3jBJ55ezTPdIXzegxCPohtHihFKVM/s1600/DSC_0009-1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1064" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3VPHJm91HKlnqgLsZyqnlW2D1AliLKpJYHw4eUYOw5G5AKIraPXNKPJk3r8xzKhbBVfUKr2rNt-ihnjWCgSRXcP_F6EA1Fn7bHVKqLqfksYZzsD3jBJ55ezTPdIXzegxCPohtHihFKVM/s640/DSC_0009-1.jpg" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Olsztynek</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEippTwm-u7uN-NLEfEAXEyko3iG1KWZPVD0V8hmW6fe7j13VyEMxm6XFmU9t7KFkJS7yT6QPAnXnPKhhuGX9Dp5qZ8kw7-TYmOK4wuLmwHvt0yOfjE1KNLUFEFZHgAY0Bnxz-ac4kyhbR4/s1600/DSC_0014.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1065" data-original-width="1600" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEippTwm-u7uN-NLEfEAXEyko3iG1KWZPVD0V8hmW6fe7j13VyEMxm6XFmU9t7KFkJS7yT6QPAnXnPKhhuGX9Dp5qZ8kw7-TYmOK4wuLmwHvt0yOfjE1KNLUFEFZHgAY0Bnxz-ac4kyhbR4/s640/DSC_0014.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Olsztynek</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx5htZLTflBtaOjw6SVblo7AC0LLMS1u7DLaFtfQOr5egB19EUFTavIiM-iPjo5c6WxNrWACUjaO5vQz9hiRwecamixmMqBQQIXVQfQaMBTCzIgvJz_wYeR7kHCelQKvpw681DeV_Nz_U/s1600/DSC_0021.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1065" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjx5htZLTflBtaOjw6SVblo7AC0LLMS1u7DLaFtfQOr5egB19EUFTavIiM-iPjo5c6WxNrWACUjaO5vQz9hiRwecamixmMqBQQIXVQfQaMBTCzIgvJz_wYeR7kHCelQKvpw681DeV_Nz_U/s640/DSC_0021.JPG" width="424" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Jezioro Pluszne Małe obok Waszety</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOja1oJt7dWa1iChyphenhyphenPgAmVXQz-YDHFOOZW8stmPV2_pm0UDYqoEPU6XR_VTohECd960s-cLAocD46jNJ0GtjhQlpy-V48ZoYuQPuzAA6aoYz46W7tgLEC4KeJXBHzox9HM5q1ueqpmIfs/s1600/P_20180519_120116.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhOja1oJt7dWa1iChyphenhyphenPgAmVXQz-YDHFOOZW8stmPV2_pm0UDYqoEPU6XR_VTohECd960s-cLAocD46jNJ0GtjhQlpy-V48ZoYuQPuzAA6aoYz46W7tgLEC4KeJXBHzox9HM5q1ueqpmIfs/s640/P_20180519_120116.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">No tego to ja Wam chyba nie muszę przedstawiać!</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-PCKj8fSq8reWeDACh2pIzaBtbW_c2sS4rt9I5S7mlBppKE6_t5LxEdHOezcXLLjt_S0IdFvCk9pa-pp3nDZZCMDqEXKBjVOoTc7A9Uy0_z3HlcLbMwQd9hrs8UCMGEmMi9RMVlmlzQ4/s1600/DSC_1611-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1072" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj-PCKj8fSq8reWeDACh2pIzaBtbW_c2sS4rt9I5S7mlBppKE6_t5LxEdHOezcXLLjt_S0IdFvCk9pa-pp3nDZZCMDqEXKBjVOoTc7A9Uy0_z3HlcLbMwQd9hrs8UCMGEmMi9RMVlmlzQ4/s640/DSC_1611-2.jpg" width="428" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Piękne zdjęcie niezbyt pięknej modelki by Dara (<a href="https://www.instagram.com/toxicor_n_art/" target="_blank">obczajcie jej instagrama</a>!)</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_2Owztlf5z3dy3YemD9efcbjrc45SEGYTGA9C2uPCbHbiYiPFMoSv2MRwZ9yDMhLkvw6jDjiFdMWBlnB6ZyX5prHGJxAo-LvHDMZyRhL-A7_80rf_isvTddCz-4mBNcN7BGsYb884TB4/s1600/Concept_art_background.png" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1132" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_2Owztlf5z3dy3YemD9efcbjrc45SEGYTGA9C2uPCbHbiYiPFMoSv2MRwZ9yDMhLkvw6jDjiFdMWBlnB6ZyX5prHGJxAo-LvHDMZyRhL-A7_80rf_isvTddCz-4mBNcN7BGsYb884TB4/s640/Concept_art_background.png" width="452" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">Kolejne zaliczenie, tym razem z rysunku - concept art</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhENfojY5rQn_qqQhpwostlIk9sPCiGyTGhh2JrY6fWEpPItZwQAFTYbTwqF8nWyGkLd6sqH9_WKmlWtxQewsM7MNGq84b7eTwxGJEejFtYqin_9buarZ4A14wD2aycd_Z4T4Bnqbz-KV0/s1600/P_20180804_192541.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhENfojY5rQn_qqQhpwostlIk9sPCiGyTGhh2JrY6fWEpPItZwQAFTYbTwqF8nWyGkLd6sqH9_WKmlWtxQewsM7MNGq84b7eTwxGJEejFtYqin_9buarZ4A14wD2aycd_Z4T4Bnqbz-KV0/s640/P_20180804_192541.jpg" width="480" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS", sans-serif;">A takiego ostatnio krzywego misia wydziergałam na szydełku</span></td></tr>
</tbody></table>
</div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-17582649173132035532017-08-03T03:40:00.003-07:002017-08-03T03:40:27.804-07:00I znów powracam jak boomerang...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... po prawie roku.<br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">Witajcie!</span></b><br /><br />Nowy rekord, tym razem post ostatni był mniej niż rok temu, także jest progres!<br /><br />A tak serio - dużo się działo. Klasa dyplomowa, matury, kipisz w rodzinie i w domu, kipisz zdrowotny, zdawanie na wymagającą uczelnię. Ale po kolei.<br /><br />No to tak - skończyłam Zespół Państwowych Szkół Plastycznych w Kielcach. Dyplomy zdanie na 4kę i 5kę, nie powiem, że nie jestem zawiedziona - byłam przygotowana na więcej i wiem, że zasługiwałam na ocenę w górę przynajmniej z historii sztuki, chociaż z praktycznego dyplomu również. Ale co zrobię, nic nie zrobię. Przynajmniej zdałam.<br />Matury poszły świetnie, znacznie lepiej, niż się spodziewałam - chociaż znów zawód z historii sztuki, 77%, durne błędy, które popełniłam... Przez migrenę. Bez żartów. Może to brzmi jak głupie wytłumaczenie, ale w dniu matury zaraz przed egzaminem, złapała mnie migrena. Myślałam, że to stres - ale potem tak się nasiliła, że nie pamiętam, jak dostałam się do domu. Później, znacznie później okazało się, że to wina... anemii.<br />Ale tak czy inaczej, inne przedmioty poszły świetnie. Nawet matma. 64% w przypadku takiego morona matematycznego jak ja to super wynik.<br /><br />Zdrowie? Ano się podupadło, kosztem szkoły. Człowiek głupi, a mądrzeje dopiero po fakcie. Zamiast walnąć wszystkim i pójść do lekarza z ciągłym chudnięciem, migrenami itp., które brał za stres roku maturalnego - męczył się dalej, aż się zrujnował. Niestety, to jest nauczka na przyszłość. I każdy kto to czyta, powinien to zapamiętać. Nie ma nic gorszego, niż dać się zrujnować fizycznie dla pracy czy szkoły. Bo abstrahując od anemii - martwi czy ciężko chorzy w szpitalu sobie nie popracujecie.<br /><br />Ale jakoś się udało. Zdałam dyplom, matury. Uczelnia? A tak. Zrobiło się teczkę - do tej pory mam artblocka od 2 miesięcy malowania i rysowania do teczki - i się dostało 95/100 punktów z rozmowy kwalifikacyjnej na studia, z części teoretycznej i praktycznej ogółem. I jeśli wszystko będzie szło zgodnie z moimi planami - najbliższe 3 lata przynajmniej spędzę na wydziale Sztuki Nowych Mediów na PJATK w Warszawie.<br /><br />W domu, w rodzinie - lepiej nie mówić. Ale kolejna przestroga dla Was, robaczki - spędzajcie czas z dziadkami póki możecie i pomagajcie im bezinteresownie. Bo karma wraca dwukrotnie, pozytywnie lub negatywnie. A starsi ludzie wiecznie żyć nie mogą.<br /><br />OOOOOOJ! Zrobiło się smutno.<br /><br />No to weselej teraz. Więc tak - na razie poradniki na YouTubie z serii dla nowicjuszy wstrzymane, bo w toku jest poradnik jak robić linoryt w domu - <a href="https://www.youtube.com/watch?v=z9AAjyeC0Nc" target="_blank">[klik!]</a><br />Ale nie martwcie się - będą raczej kolejne części poradnika, na czwartą planuję kredki, o ile wszystko wypali.<br /><br />I też dużo przez ten czas... blendowałam! Czyli robiłam różne dziwne modele w 3D, w programie blender. Hyhyhy, <b>zrobiłam czołg!</b><br /><br /><span style="font-size: xx-small;">Serio.</span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCKDKgZrD94euW2AH2dw-zmThAcrLsK6JlWLZlluIbz4i7HnRDmEBZFqW8o9DUI1K4Ry8einrDoFHIR_exW2QHg2aWL23tk163QOFi8XsQOXO5qdhZKrIS7tUNNfGevxjribwqp0jdJF8/s1600/IMG_20170317_212542_431.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="904" data-original-width="1600" height="360" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgCKDKgZrD94euW2AH2dw-zmThAcrLsK6JlWLZlluIbz4i7HnRDmEBZFqW8o9DUI1K4Ry8einrDoFHIR_exW2QHg2aWL23tk163QOFi8XsQOXO5qdhZKrIS7tUNNfGevxjribwqp0jdJF8/s640/IMG_20170317_212542_431.jpg" width="640" /></a></span><br />
<br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Co prawda tło musiało być low-poly, bo mój stary komputer nie wyrobił z renderingiem - animację jakąś prostą ruchu wieży tego Tygrysa renderował chyba 5 godzin... Także tego. Ale jak na pierwszy model byłam całkiem zadowolona.<br /><br />Pisałam Wam już kiedyś o księgarniach Dedalus - otóż jakiś czas temu byłam na Grodzkiej w Krakowie w jednej ze stacjonarnych księgarni Dedalus i za bodaj 50 zł obkupiłam się książkami po raz fafdziesiąty. Tym razem były to głównie książki z historii sztuki - o Hokusai, Canalettcie, Velazquezie i malarzach romantyzmu. Fantastycznie wydane i napisane świetnym językiem typowego maniaka historyczno-sztucznego. Po raz kolejny polecam i lokuję produkt, bo warto!<br /><br />Zdarzyło mi się też, <b>zupełnie przypadkiem</b>, że kupiłam jakieś 5 książek Diany Gabaldon - po przeczytaniu "<i>Obcej</i>" kupiłam 3 następne części sagi o Claire i Jamiem, a do tego - w jednym z popularnych obecnie dyskontów kupiłam na "kiermaszu książek"... Lorda Johna!<br /><br />A tak, będzie re-re-recenzja. Ale tym razem... ksiunżki. Ha!<br /><br /><br /><b>Autor:</b> Diana Gabaldon<br /><b>Tytuł:</b> <i>Lord John i sprawa osobista</i><br /><b>Rok wydania:</b> 2003 (moja została wydana w 2017, przez Świat Książki)<br /><b>Gatunek:</b> kryminał<br /><b>Okładka wydania 2017: </b></span><br />
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLz4sQ2IkjydLCAdTa3D4385cXqBsCEtY_x9Ofc3H6oiEGt67BrPKavMdiW_7JU5mGtlXv8vm6PeySRMj4xm_NQnxz0tsASmpEhxywyGMLE50rPXhyAVfdyZrhegL5bH7O270h11jSrRw/s1600/9617_99906339617.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="808" data-original-width="531" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLz4sQ2IkjydLCAdTa3D4385cXqBsCEtY_x9Ofc3H6oiEGt67BrPKavMdiW_7JU5mGtlXv8vm6PeySRMj4xm_NQnxz0tsASmpEhxywyGMLE50rPXhyAVfdyZrhegL5bH7O270h11jSrRw/s640/9617_99906339617.jpg" width="419" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Więc tak.<br /><br />Moja przygoda z Dianą i jej książkami zaczęła się... w listopadzie 2015 roku? Tak, chyba tak. A w zasadzie nie do końca. Wtedy koleżanka z klasy powiedziała mi o serialu "<i>Outlander</i>" produkcji Starz, z Caitrioną Balfe i Samem Heughanem w rolach głównych. Sam serial zaczęłam oglądać chyba dopiero pół roku później. <br />Pierwszy i drugi sezon już były wtedy gotowe, więc miałam sporo do nadrobienia. Na początku mocno mnie zaszokował. Ale stopniowo niesamowicie przekonałam się do konwencji kobiety, która podróżuje w czasie i nie wie, dlaczego - nie robi tego celowo, wręcz nienawidzi siebie za to, że jej się to udało. Uwielbiam historię Anglii i Szkocji, więc szybciutko po obejrzeniu pierwszego sezonu poleciałam po książkę, po "<i>Obcą</i>".<br /><br />No i potem już poleciało. Przeczytałam "<i>Obcą</i>", więc kupiłam "<i>Uwięzioną w bursztynie</i>". Zaczęłam ją czytać, ale...<br /><br />Była ogromna, to cegła, jakby nie patrzeć. Natomiast przypadkiem wpadłam na Lorda Johna w jednym z dyskontów. Kosztował o parę złotych mniej niż w księgarni, więc wzięłam bez wahania. Historia Claire tak mnie wciągnęła i tak przekonała, że ufałam bezgranicznie we wspaniałość każdego dzieła Gabaldon. Ze względu na wymiary wzięłam tę książkę ze sobą w podróż autobusem do chłopaka - 3h w obie strony + 2h w późniejszej podróży do Krakowa.<br /><br /><b>I tu kończę przynudać.</b><br /><br />Historia Lorda Johna wcale nie zaczyna się od tej książki, a mimo to jest osobnym epizodem i wcale nie trzeba znać "<i>Podróżniczki</i>" z serii "<i>Obca</i>", ani poprzedniej części historii Johna Greya, czyli "<i>Lord John and the Hellfire Club</i>". To osobna opowieść, która tłumaczy wszystko, co ominęło nas z podanych wyżej lektur. <br />John Grey jest wysoko urodzonym, młodym oficerem angielskim. Przewrotnie - homoseksualistą. I o ile na początku przestraszyłam się, że to kolejna próba oczernienia środowiska LGBT - lub też "wmuszenia" tolerancji homofobom, która najczęściej przynosi odwrotny skutek przez swoją pretensjonalność - ot nic z tego. Sam fakt, że John ma inną orientację, nie jest ani trochę pretensjonalny i jest bardzo subtelnie zaznaczony, bez usilnego przypominania o tym czytelnikowi. <br />Nie jest to bynajmniej książka dla homofobów. Ale nie o tym - cała opowieść jest kryminałem. Typowym do bólu. John zostaje poproszony o wyjaśnienie tajemniczego morderstwa jednego z angielskich oficerów. Banalne? O tak. Ale nie na długo.<br />Cała sprawa komplikuje się, ponieważ lord Grey jest uwikłany jednocześnie w dwie sprawy - tą służbową, oraz prywatne śledztwo wobec przyszłego męża kuzynki - Josepha Trevelyana, u którego zauważył objawy syfilisu.<br />Brzmi strasznie? Nie polecam czytać w takim razie. Bo potem jest jeszcze gorzej.<br />Niesamowicie wciąga. Początek jest dziwny, strasznie zawikłany i człowiek odnosi wrażenie, że nic nie rozumie. I tak ma być! To kryminał, który powoli wyjaśnia nam wszystko. Nie rozumiemy nic, a pod koniec myślimy już sami jak detektywi. Tropy łączą się, a szalone i otwarte zakończenie są warte całego śledztwa. <br />W to wszystko wplecione jest "plugawe" towarzystwo homoseksualistów i transwestytów ówczesnego, XVIII-to wiecznego Londynu, obłudna arystokracja zajęta zabawą i wydawaniem bankietów, kluby dżentelmenów, oraz zabawny duet Lorda Johna i jego nowego lokaja - Toma Byrda. Całą książkę przeczytałam niemalże w ciągu 8 godzin. Nawet nie wiem, kiedy uciekał czas. <br />Książka jedna z lepszych, jakie czytałam. Błyskotliwy Lord John, choć wiecznie w strachu przed ujawnieniem jego orientacji, stara się jak może pomóc swemu lokajowi w uniewinnieniu brata, podejrzanego o morderstwo; szukający zdrajcy, który wykradł tajne dokumenty i przekazał je Francuzom; próbujący desperacko uchronić swoją kuzynkę przed przykrym losem, jaki spotka ją po wyjściu za Trevelyana. Zaplątany w tak wiele wątków, powoli je porządkuje, co powoduje, że czytelnik jest cały czas zafascynowany - <b>co będzie dalej?!</b> <br />Nie jest to bynajmniej książka dla wrażliwców - opisy sekcji zwłok i kilka innych, kontrowersyjnych wręcz sytuacji nie stanowią łatwego w odbiorze materiału. A jednak cała zagadka przeważa nad słabszymi momentami książki. Bo cały czas pada pytanie: co będzie dalej?<br /><br />Nie mogłam się oderwać od Lorda Johna - może to sentyment do kryminałów, może do książek Gabaldon, może do okresu historycznego. Tak czy inaczej, jeśli ktoś lubi takie kryminały, fikcyjne wydarzenia osadzone w historycznym okresie, kilkaset lat wstecz w Londynie - <b>polecam stanowczo.</b><br /><br /><br />Się rozpisałam!<br /><span style="font-size: xx-small;">A co.</span><br /><br /><br />Jak już tak się rozpisałam, to się spiszę z powrotem i uciekam. <b>Trzymajcie się wszyscy chłodno - bo na zewnątrz jakieś milion stopni i ogień płynie z nieba.</b><br /><i><b>~Tiga</b></i><br /><br /></span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-55710675612207793522016-10-04T01:11:00.006-07:002016-10-04T01:11:47.069-07:00Wieeejeee...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... jak w kieleckim!<br /><br /><b><span style="font-size: large;">Witajcie!</span></b><br /><br />Ostatnio nie pisałam dużo - niektórzy na to strasznie marudzili i protestowali - bo 27 września miałam komisję zatwierdzającą projekty dyplomowe. Ciężka sprawa, bo projektowanie przez to zajmowało mi cały czas, jaki pozostawał po odjęciu zajęć w szkole i robieniu prac domowych. Poza tym starałam się cokolwiek nagrać na YouTube, co utrudnił mi mocno problem z pendrivem i utratą materiału wideo do odcinka o gumkach i strugaczkach.<br /><br />Dzisiaj może będzie trochę dłużej. Po pierwsze i co mnie teraz najbardziej rajcuje - Inktober się rozpoczął! Od tylu lat chciałam w nim wziąć udział, ale po prostu brakowało mi odwagi. Wreszcie się przemogłam i taki był wczorajszy efekt Inktoberu w szkole:<br /><br /></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfgPjgYRuPbaMPQf9PxGY_CgKJ8lRwt5kNdl_MX3ZY85BUVw8brJZTCUoJLQwhmDT0AJb3f51tNipw7p30ANUuLN6Wy_-OQMx6v_fDKsPZBfl6iRqxAi8uCePUu1_6M_WqR31_Bbkt12Y/s1600/P_20161003_183629_1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgfgPjgYRuPbaMPQf9PxGY_CgKJ8lRwt5kNdl_MX3ZY85BUVw8brJZTCUoJLQwhmDT0AJb3f51tNipw7p30ANUuLN6Wy_-OQMx6v_fDKsPZBfl6iRqxAi8uCePUu1_6M_WqR31_Bbkt12Y/s640/P_20161003_183629_1.jpg" width="452" /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Wybaczcie ziemniaczaną jakość, słabe światło było. <br /><br /></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">A teraz wreszcie, po tylu miesiącach obiecywania - recenzja!<br /><br /><br /><b>Płyta:</b> Duszna księga / Księga dusz (The Book of Souls)<b><br />Wykonawca:</b> Królowie brytyjskiej muzyki heavymetalowej (Iron Maiden)<br /><b>Rok:</b> Niedawny (2015)<br /><b>Skład:</b> Cudowny i niezastąpiony: Bruce Dickinson (wrzaski i kwiki, okazjonalnie śpiew), Adrian Smith, Dave Murray, Janick Gers (robienie niewyobrażalnych rzeczy z gitarami), Steve Harris (bieganie po scenie, rządzenie, bas), Nicko McBrain (udawanie Zwierzaczka z Muppetów, perkusja)<br /><b>Gatunek:</b> BRYTYJSKI heavy metal (brytyjski do granic możliwości)<br /><br /><br /><br />Lista ścieżek:<br /><b>Płyta 1: </b><br /><br />1. <i>If Eternity Should Fail</i><br />2. <i>Speed of Light</i><br />3. <i>The Great Unknown</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">4. <i>The Red and the Black</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">5. <i>When the River Runs Deep</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">6. <i>The Book of Souls</i></span><br />
<br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><b>Płyta 2:</b><br /> </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">1. <i>Death or Glory</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">2. <i>Shadows of the Valley</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">3. <i>Tears of a Clown</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">4. <i>The Man of Sorrows</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">5. <i>Empire of the Clouds</i></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Więc zacznijmy od początku. Rzecz ma się tak: album był dopiero pod koniec 2015 roku. Miał być wcześniej, ale zaraz po nagraniu wokali Bruce został zdiagnozowany z rakiem przełyku. Na szczęście mu się upiekło <span style="font-size: xx-small;">(jak sam to kiedyś opisał - w sumie dosłownie, bo terapia była bardzo nieprzyjemna)</span>, więc Ironi ruszyli w tym roku w trasę i to w wielkim stylu - kolejny Ed Force One okazał się być Boeingiem 747 "Superjumbo", jednym z największych samolotów pasażerskich na świecie <span style="font-size: xx-small;">(dla zrozumienia skali dodam, że to ten sam samolot, którym latają prezydenci USA, czyli obecny Air Force One)</span>, zabierający do 25 ton sprzętu, zespół i ekipę koncertową. <br /> Jeśli chodzi o jakość nagrania - po <i>The Final Frontier</i> to szok. Jest powrotem do korzeni zespołu, łączonym ze stylem znanym z <i>Brave New World</i>. Bruce mimo choroby śpiewa, jakby jutra miało nie być, a riffy są tak cholernie chwytliwe, że wchodzą do głowy od razu i potem ciężko nie nucić sobie ich pod nosem całymi dniami. Co prawda - album ma swoje wady, a może nie tyle wady - co słabsze punkty, ale ogólnie warto było czekać 5 lat na taki krążek <span style="font-size: xx-small;">(czego na razie nie mogę powiedzieć choćby o Hardwired... Metaliki)</span>.<br /><br />Pierwsza płyta jest chyba lepsza deczko od drugiej. Może to tylko moje wrażenie, może dlatego, że jest weselsza, ma bardziej chwytliwe riffy. Druga jest bardziej refleksyjna - co podsumowuje 18 minutowy kawałek <b><i>Empire of the Clouds</i></b>. Bruce nie byłby sobą, gdyby nie wetknął takiego dziwoląga z tekstem wziętym z historii lotnictwa.<br /><br />Najmocniejsze elementy płyty to właśnie kawałki z pierwszej płyty - <i><b>If Eternity Should Fail</b></i>, gdzie wokal Bruce'a i klimat przywołują do żywych płytę <i>Powerslave</i> (1984), jeden z najlepszych albumów Maiden. Gitary przez cały album są ciężkie, chyba jadą na niższym niż zazwyczaj stroju i na ciężkim, siarczystym przesterze. W <i><b>Speed of Light</b></i>, który był z resztą teledyskowym singlem i powstała na jego bazie gra, jest wesoło i melodyjnie, ogólny klimat utworu jedzie <i>Wicker Manem</i> z <i>Brave New World </i>i<i> Aces High z Powerslave</i>. Później kilka minut mrocznego, spokojniejszego <i><b>The Great Unknown</b></i>, żeby zaserwować nam 14 minut masterpiece'u instrumentalnego i wokalnego w <b><i>The Red and the Black</i></b>. <i><b>When the River Runs Deep</b></i> jest wesołym akcentem przypominającym album <i>No Prayer for the Dying</i> i kawałki typu <i>Holy Smoke / Bring your Daughter... to the Slaughter</i>. Płyta zaczyna się tajemniczo i ciężko, i też tak samo się kończy - mistycznym i długim <i><b>The Book of Souls</b></i> z melodyjnym, acz bardzo ciężkim riffem.<br /><br />Plyta druga zdawała by się innym zupełnie wymiarem Maidenów. Poza otwierającym ją <i><b>Death or Glory</b></i> próżno tam szukać żywego, wesołego grania. Tematy robią się trudniejsze, jak choćby piosenka będąca tributem dla zmarłego Robina Williamsa - <i><b>Tears of a Clown.</b></i> Te utwory oczywiście nie tracą na sile, ponieważ niewątpliwie wspomniane 2 kawałki i zamykacz <b><i>Empire of the Clouds</i></b> są bardzo dobre i świetnie bronią się same. Co do <b><i>Shadows of the Valley</i></b> i <b><i>The Man of Sorrows</i></b> nie mam zdania - tym bardziej, że drugi kojarzy mi się raczej z utworem z solowej kariery Dickinsona o tym samym tytule. Ten solowy był moim zdaniem lepszy.<br /><br />Konkluzja?<br /><br /><b><i>Book of Souls</i></b> jest ciężka, ale nie traci melodyjnych riffów typowych dla Maidenów. Porównałam i porównywać ją będę do hybrydy wszystkich mocnych albumów zespołu, bo to jest taka hybryda. Wreszcie hejterzy nie mają się za bardzo czego uczepić - jest po nowemu, w stylu 6-cio osobowego Irons, w stylu <i>Brave New World</i> i <i>Dance of Death</i>. Ale jest jednocześnie po staremu i to szczególnie w kwestii wokalu i współpracy gitarowej, jak na <i>Powerslave</i> czy <i>Piece of Mind</i>. Ten album doskonale broni się sam, jest wielkim powrotem tego, co najbardziej kochają fani. Jest tym, czego wszyscy oczekiwali po Frontier, a czego wtedy nie dostali. Skończyły się nieco zalatujące alternatywą eksperymenty w stylu <i>Satelite 15...</i> i <i>Brighter than a Thousand Suns</i> <span style="font-size: xx-small;">(nie, żebym nie lubiła <i>The Final Frontier</i> czy <i>A Matter of Life and Death</i>, bo wbrew hejtom wielu ludzi, mi tam one pasują)</span>. Wreszcie jest na najwyższym poziomie i dostaliśmy w dwupłytowej pigułce to, czego zawsze chcieliśmy. Całych Ironów, nie tylko nowych, nie tylko starych. Poprzeczka w 2015 roku została baaardzo wysoko podniesiona.<br /><br /><br />Jeśli chodzi o inne albumy ostatnio się ukazujące, to jak już wspomniałam jestem zawiedziona oczekiwanym przeze mnie od 8 lat <i>Hardwired... to Self-Destruct</i> Metallici. Singla tytułowego <b>NIE DA SIĘ </b>słuchać, jest beznadziejną sieczką próbującą dogodzić hejterom, a może i próbującą być Slayerem, ale jest jego żałosną parodią <span style="font-size: xx-small;">(tak jak nie przepadam za Slayerem, muszę to przyznać)</span>. W porównaniu z ciepło przyjętym albumem Megadethu <i>Dystopia</i> z tego roku, <i>Hardwired...</i> to przykry żart. Mam nadzieję, że jednak album będzie brzmiał bardziej jak <i>Moth Into Flame</i> - drugi singiel, bo jeśli <i>Moth</i> będzie tylko wyjątkiem od całej ściany dźwięku, to ja podziękuję serdecznie. Nawet jak mi dopłacą, to takiego albumu nie chcę mieć na półce.<br />Czekam za to z niecierpliwością na album The Pretty Reckless - po singlu <i>Take Me Down</i> nie mogę przestać słuchać, śpiewać, nucić tej piosenki. Jeśli album będzie tak dobry jak singiel, to lecę w podskokach go kupić.<br /><br />No i gotuje się kolejny album Saxona - panowie nie zwalniają i po silnym uderzeniu <i>Battering Ram</i> (2015) smażą już następne kotlety... Może i kotlety, może nic nowego nie wprowadzają, ale w sumie albumy Saxona i tak dobrze brzmią. Saxon gra swoje od lat, trochę jak AC/DC - z tym, że mniej tendencyjnie, jednak coś nowego czasem wymyślą - i wiadomo, czego się spodziewać. Niespodzianki bywają ryzykowne, a Saxon po prostu jest jaki jest. Czasem to dobrze robi zarówno twórcom, jak i słuchaczom.<br /><br /><br />Rozpisałam się deczko, więc spisuję się z powrotem - hisztunia czeka! <br /><br /><b>Niech moc będzie z Wami w ten cholernie wietrzny dzień~</b><br />~Tiga<br /></span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-91160976740380693902016-10-02T13:36:00.003-07:002016-10-02T13:36:54.133-07:00Rysowanie dla nowicjuszy - cz. 3 - Gumki i strugaczki<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br />Dzi<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">ś</span> wrzucam Wam kolejny, <span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">1</span>5 minutowy <span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">odcinek</span>. Tym razem jest
o <span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">gumk</span>ach i strugaczkach.<br /><br />Zapraszam do obejrzenia :)</span><br />
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/FYE2yVN7z08/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/FYE2yVN7z08?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><br /></span><br />
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "trebuchet ms",sans-serif;">Niech moc będzie z Wami!<br /><br />~Tiga</span></div>
<br /></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-14776988218000305792016-08-25T09:59:00.003-07:002016-08-25T09:59:55.573-07:00Rysowanie dla nowicjuszy - cz.2 - Ołówki<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br />Dzisiaj krótko, wrzucam Wam kolejny, ponad 25 minutowy materiał. Tym razem jest o ołówkach - i wreszcie udało się nagrać jakieś wideo do tego.<br /><br />Zapraszam do obejrzenia :)<br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/vfqaXa64yts/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/vfqaXa64yts?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Trzymajcie się i <b>niech moc będzie z Wami!</b><br /><i>~Tiga</i></span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-87021147974239612692016-08-10T06:45:00.004-07:002016-08-10T06:45:25.080-07:00Rysowanie dla nowicjuszy - cz.1 - Szkicownik!<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><b><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></b></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>Witajcie!</b></span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b> </b></span><br /><br />Z racji faktu, że na poprzednim blogu już zaczęłam taką serię i niestety - wcięło mi tamtego bloga - postanowiłam, że nie będę próbowała z pamięci odtwarzać tamtej notki. Po prostu... Nagram to w postaci małego tutoriala. <br /><br />Niestety tylko dźwięk i zdjęcia, niestety były problemy techniczne i mój mikrofon jeszcze nie chce trochę współpracować, ale postaram się to jeszcze poprawić przy ew. następnym filmie. Mam nadzieję, że będzie to jakiś sposób na te poradniki. <br /><br />Dzisiaj tylko ten film i nie będzie dużo, bo trochę mi zeszło walczenie z tym mikrofonem i jakością nagrań, która i tak pozostawia wiele do życzenia. Mam jednak nadzieję, że 19 minut materiału Was zadowoli. :)</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /> <span style="font-size: x-small;">I przepraszam za moją barwę głosu. Wiem, że może być wnerwiająca, ogólnie jej nie lubię i ja jestem do niej przyzwyczajona, ale wiem, że może się nie podobać, więc z góry uprzedzam.</span></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /> </span><br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> <iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/sXU-VJUSwlc/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/sXU-VJUSwlc?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Trzymajcie się ciepło w dość deszczowy dzień i <b>niech moc będzie z Wami!</b><br /><i>~Tiga</i></span></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-23531492225756377922016-08-03T11:36:00.003-07:002016-08-03T11:36:38.547-07:00Krótko i bardzo pokojowo...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... szczególnie to drugie, bo remont dobiegł końca.<br /><br /><span style="font-size: large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br /><br />Dzisiaj ze względu na mindfuck i zmęczenie znoszeniem rzeczy do pokoju / sprzątaniem / segregowaniem / sprzątaniem / czyszczeniem, będzie jedynie symbolicznie, żeby rezonu nie stracić.<br /><br />Wreszcie się dzisiaj wprowadziłam do swojego pokoju, tyle że jeszcze książków i innych takich nie mam wypakowanych, bo muszę w drodze kupna nabyć jakieś półki, regał i nowe biurko, bo stare już nie wyrabia wielkościowo do moich potrzeb rysowniczych.<br /><br />Dzisiaj na ten przykład próbowałam mając jednocześnie laptopa na nim, położyć z drugiej strony blok A3, ale nie udało się i blok wesoło wystawał chyba ze 20 cm poza blat. Cóż, mówi się trudno, biurko mam już w Jysku upatrzone, to się kupi przy najbliższej okazji. <br /><br />A ten blok A3 to w ogóle ciekawa sprawa - postanowiłam wziąć udział w pewnym konkursie <span style="font-size: x-small;">(za namową Barnaby w sumie, bo ja pewnie bym się nie przełamała)</span> na projekt... pancernika. Ale w sensie, czołgu. Niewiele mogę zdradzić, przynajmniej na razie, bo nie chcę zapeszać ani psuć nikomu zabawy - jak będą wyniki, to Wam się na pewno przyznam, co takiego wypociłam na tej kartce.<br /><span style="font-size: xx-small;"><br />(Teraz widzę, że od pisania moje stare, biedne biurko gibie się na boki i manekin, który stoi za laptopem, wykonuje taniec św. Wita)</span><br /><br />No i nareszcie mam swoje kolumny!<br /><br />Życie bez wzmacniacza i kolumn dla takiego szaszykłaka jak ja, to życie prawie puste. Ja po prostu żyję z nimi w symbiozie i bez nich usycham. Nie mówiąc już o tym, że znacznie lepiej brzmi wszystko na nich, w porównaniu do niezgorszych słuchawek Creative'u. <br /><br />A co to będzie jak będę któregoś dnia sama w domu i odpalę na nich WoTa...<br /><br /><span style="font-size: xx-small;">Śmiesznie będzie.</span><br /><br /><br />Jak trochę ogarnę życie (bo dzisiaj to z tym słabo), to zabiorę się do roboty. Naskrobię jakieś notki recenzyjne, jakiś tutek, coś wymyślę. Muszę sobie zorganizować uchwyt do telefonu na statyw, to może jakiś filmik ze speedpaintem będzie; no chyba, że nie dam rady, to wtedy będzie jakiś speedpaint digitalowy. <br /><br />Korzystając z okazji - Eryś jak zwykle czujny, zaanonsował mi wczoraj <span style="font-size: x-small;">(za co serdecznie dziękuję po raz kolejny, mi samej to się BAAARDZO przyda)</span>, że dobrą książką do nauki anatomii i ogólnie podstaw jest pozycja Andrew Loomisa - <i>Rysowanie postaci. Od teorii do praktyki</i>. Książka jest na pewno dostępna w empiku za ok. 100 zł, na Gandalfie jest za 66 zł, a najtaniej jak wyświetlają Google - 58zł. Książka została pierwszy raz wydana w 1943 roku, więc podejrzewam, że jest gdzieś do dorwania na allegro bądź gdzieś w jakimś antykwariacie w starszym wydaniu. <br /><br /><br />Także na dzisiaj to raczej wszystko - w niedługim czasie postaram się o jakiś bardziej konstruktywny wpis. Postaram. Nie gwarantuję.<br /><br /><i>Trzymajcie się i <b>niech moc będzie z Wami!</b><br />~Tiga</i></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i><br /></i></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiWr1wQx7KfSK8JgvmwSyAcZgtEZc4SDtRJ_SFfnMSZOqLlyhal2cxvaJN0o2xx5n6CfsuAstf2y0Pm6fX7Zet7KEx6ybZxUKOu9g2n8QlE7wuPTxdemsUZrtrSFG5LqowtM0k7UqFwBzI/s1600/The_Fox_again_by_TigaLioness-3.jpg" imageanchor="1"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia9clrzUYFOP31ULsOv78cNfrFJWGiGdcJJYPl67WO4N6w7hBUHbhTjApjYi1YBXRcnfUEbySvbvO_uO99sA4gtxVKQlzm_hnRv0VHWoKnMpOSRyzzpu7yAZo1X25nlLNM2wASyVDiTKE/s1600/The_Fox_again_by_TigaLioness-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEia9clrzUYFOP31ULsOv78cNfrFJWGiGdcJJYPl67WO4N6w7hBUHbhTjApjYi1YBXRcnfUEbySvbvO_uO99sA4gtxVKQlzm_hnRv0VHWoKnMpOSRyzzpu7yAZo1X25nlLNM2wASyVDiTKE/s640/The_Fox_again_by_TigaLioness-2.jpg" width="480" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgccovKZ-cmPt_TmAuYeStW_KsvgrJI7qqjFI4Wkry0EfNmS3_vM16zmTPbk2-nprg2QFjsUXOm76X9P5Aus4LSdXML8qJTXuGYTKqXArBsdlB74ycJteaKSjKYSpiasQOrgFlyVN01y4A/s1600/The_Fox_again_by_TigaLioness-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgccovKZ-cmPt_TmAuYeStW_KsvgrJI7qqjFI4Wkry0EfNmS3_vM16zmTPbk2-nprg2QFjsUXOm76X9P5Aus4LSdXML8qJTXuGYTKqXArBsdlB74ycJteaKSjKYSpiasQOrgFlyVN01y4A/s640/The_Fox_again_by_TigaLioness-3.jpg" width="480" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i> Popełniłam nowe lisy.</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><i> </i></span></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-28400277081511260632016-07-27T12:23:00.002-07:002016-07-27T12:23:23.433-07:00Deszcz...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... bywa najlepszym przyjacielem człowieka.<br /><br /><span style="font-size: large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br />Przyszła burza jakieś 2 godziny temu, jest cudownie, bo po deszczu, rześko i chłodno. Przed burzą było już tak duszno i powietrze było tak ciężkie, że myślałam, że zemdleję. <br /><br />A było to całkiem prawdopodobne, bo szalałam jak pies w studni z gipsem, farbami do ścian i malowałam sufit. Potem już byłam tak złachana <span style="font-size: xx-small;">(głównie chyba przez tą pogodę i temperaturę w domu)</span>, że gdyby nie chłodny prysznic, to bym nie wyżyła. Potem jeszcze i tak latałam po pokoju, ale tym razem czyszcząc i robiąc finalne poprawki. Jak dobrze pójdzie, na początku przyszłego tygodnia wprowadzę się do świeżo wyremontowanego pokoju.<br /><br />Bardzo się cieszę, bo dawno mu się ten remont należał. Z resztą - prawda taka, że nigdy nie urządzałam pokoju po swojemu, całkiem. Mój pokój był urządzony przez moich rodziców kiedy miałam jakieś 12 lat, a potem tylko wynosiłam z niego pluszaki i zabawki, ale aranżacja i meble były te same. Teraz wreszcie mam swoje, własnoręcznie wybrane meble, parkiet, farbę. To może wydawać się komuś śmieszne, ale mnie to cieszy. Tym bardziej, że jako osoba z mniejszymi lub większymi umiejętnościami plastycznymi po prostu bawię się tym. Bawię się malowaniem ścian, sufitu, urządzaniem pokoju. Architektem wnętrz pewnie nigdy nie zostanę, ale to nawet ciekawe.<br /><br />Ledwo co niestety rysuję i maluję na dużych formatach, właściwie wcale. Bo nie mam gdzie. Kiszę się na kanapie mając tylko jakieś kredki i Promarkery, do tego tablet i laptopa, to wszystko. Cała moja biblioteczka, wszystkie farby olejne, akrylowe i aerograf nawet wywędrowały na poddasze w pudłach, czekając na nowy pokój.<br /><br /><span style="font-size: xx-small;"><br /><b>A powinnam robić projekty do dyplomów!</b></span><br /><br /><br />Swoją drogą, apropo książek - chciałam dzisiaj napomknąć o dwóch księgarniach - a raczej księgarni i wydawnictwie. To też w kategorii wstępu do moich wypocin o rysowaniu dla nowicjuszy.<br /></span><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><b><span style="font-size: large;"> <br /> Wydawnictwo RM </span></b></span><u></u><br /><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Pewnie w pierwszej chwili stwierdzicie, że zwariowałam - dość często spotykane, ale na pozór pospolite i nieciekawe wydawnictwo, którego książki z pozoru zdawałyby się wypełniaczami półek sklepowych. Otóż nie, przynajmniej nie każda ich książka.<br /><br />W październiku będąc na rekonesansie sklepowym po Warszawie, razem z moim Barnabą Wunszem zabłądziliśmy na ulicę bodaj Kruczą, albo już Bracką. Była i zapewne jest tam nadal, księgarnia "<i>Moda na czytanie</i>" czy jakoś tak. No i pokręciliśmy się tam, o ile mi wiadomo wyszliśmy z niezłymi łupami - Barnaba zgarnął zbiór opowiadań Lovecrafta, ja zgarnęłam chyba ze 3-4 książki o rysowaniu.<br /><br />A właśnie. Patrzę potem na wydawnictwo - RM. Zgarnęłam wtedy, o ile pamiętam, kurs malowania "<i>Akwarele</i>", "<i>Kurs rysowania postaci</i>" i "<i>Pastele</i>". <br /><br />Książki są absolutnie fenomenalne pod kątem pokazania techniki krok po kroku. Nienawidzę książek, gdzie spotykam coś takiego: </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-0/p228x119/13782166_1214216325277542_7915995787360179925_n.jpg?oh=51df87b0fd4219811eaac56d19778b53&oe=581F5226" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://z-1-scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-0/p228x119/13782166_1214216325277542_7915995787360179925_n.jpg?oh=51df87b0fd4219811eaac56d19778b53&oe=581F5226" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgov6kE0RH_RdKuVeMqpxk1MFZSrFvH19z8-gY1RqYYhur3msBs4kbvvEyPh-wmdxEkS3-X5nUJbKTUOwPGmO3ditUR9KLQffWr-JtpKVElcBNJmzrByPfhLdVa51QwrUHHrE12DtY0DIM/s1600/P_20160710_125254.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><b>Nie.</b> Tak książka nie może wyglądać, jeśli ma nam pomóc. A w Empiku na przykład widuję same tego typu, za przeproszeniem, "poradniki". Tfu! co to za poradnik, co nie tłumaczy, jak coś wykonać. Po kolei. Człowiek po to kupuje książkę z tutorialami, żeby nie musieć samemu kombinować godzinami nad techniką, tylko żeby ją brzydko mówiąc "papugować", w ten sposób uczyć się jej i ew. doskonalić po swojemu.<br /><br />Książki z RMu, przynajmniej te na które do tej pory się natknęłam, są bardzo proste. Jest pokazane na początku czym wykonujemy prace - różne rodzaje farb, pasteli, ołówków etc. Potem po krótce wyjaśniona jest metoda przygotowania podobrazia, wykonywania szkiców wstępnych. A potem, różne obrazy autorów są przedstawiane po kolei; na każdym opisana jest inna technika użycia akwareli czy pasteli. Na każdym obrazie jest inny sposób, opisany dość dokładnie i w przyjemny sposób, razem z fotografiami z procesu powstawania. Rzecz genialna dla żółtodzioba, który pierwszy raz w życiu maluje akwarelami innymi niż te z kiosku, którymi ciapał laurki w dzieciństwie.<br /><br />Jeżeli zarejestrujemy się na stronie wydawnictwa, mamy prawdopodobnie jedne z najniższych dostępnych cen. Co do tego polecam jeszcze szukać półek "Niepełnowartościowe" w księgarniach Matras - rzecz sprawdzona! Chociaż nie w każdej księgarni dostępna. Ale wiele Matrasów posiada chociaż malutką półkę z książkami, które potrafią być tańsze o połowę, bo mają np. obity róg albo porysowaną okładkę. Jeśli komuś nie przeszkadza tak delikatne uszkodzenie (nie mówię tu o niekompletnych książkach typu - nie ma 5 stron), to polecam szukać. Osobiście wyrwałam kompendium wiedzy o Wiedźminie za połowę ceny, bo grzbiet był naderwany na samym końcu. A Barnaba wyrwał encyklopedię II wojny światowej za 40 zł, zamiast 90zł. Niezły deal jak za zakrzywiony róg okładki.<br /></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /><span style="font-size: large;"><b> Księgarnia Dedalus.pl</b></span><br /><br />Druga rzecz, jaką chciałam dzisiaj omówić - całkiem pożyteczna księgarnia<b><i> Dedalus.pl</i></b>. Po zarejestrowaniu się mamy dostęp do książek z dostawą pocztową, księgarnie stacjonarne znajdują się m.in. na Grodzkiej w Krakowie i na Kruczej w Warszawie. <br /><br />Jest to typowy dyskont, tylko że w branży książkowej. Sprzedają wszystko co się da, paroletnie wydawnictwa, które zapewne skupują po niższej cenie jako te, które "zostają" na stanie magazynowym innych księgarni i owe placówki chcą się tylko tego pozbyć. Mają wiele ciekawych pozycji, jak i wiele nieciekawych. Ale każdy wyrwie coś dla siebie. Zgarnęłam całe multum podręczników do Photoshopa, Ilustratora, Dreamweavera. Jest pełno pozycji wydawnictwa <i>Helion</i>, które często wydaje podręczniki tego typu - do jakichś zagadnień informatycznych. Widziałam też podręczniki do Lightrooma i wszelkich rzeczy typu php, html i CSS. Trzeba się liczyć z tym, że te wydawnictwa mają po 10 lat, ale w przypadku takich pozycji jak Photoshop, niewiele się zmienia i podstaw można się z tego spokojnie nauczyć. Jest też mnóstwo albumów ze sztuką, obrazami mistrzów, z modą itp. Ceny są śmieszne - za 9 zł można kupić książkę, która ma na okładce nadrukowane 100 zł. Oczywiście, ma na to wpływ wiek książek, ale dla ludzi, którzy potrzebują rzetelnych, podstawowych informacji i nie mają, lub nie lubią wydawać pieniędzy ze zbytnim rozmachem, Dedalus to idealne źródło książek.<br /><br />Mają też lektury szkolne, czasem z audiobookiem albo opracowaniem, także za śmieszną kwotę, więc polecam wszystkim uczniom.<br /><br /><br /><span style="font-size: xx-small;">Ależ się rozpisałam!</span><br /><br />W niedzielę planuję powoli wyprawę - może uda się wbić na pchli targ w Gliwicach. Może spotkam coś ciekawego, bo wbrew pozorom jest to targ bardzo interesujący - i znacznie tańszy niż np. ten w Krakowie. Targi staroci to z resztą jedna z ciekawszych rzeczy jakie można spotkać, bo czasami dla kogoś coś nie ma w ogóle wartości, a dla kupującego ma wartość estetyczną lub nostalgiczną - jak np. coś kojarzącego się z dzieciństwem. Liczę głównie na łupy modelarskie - nie zliczę, ile rzadkich i teraz bardzo wartościowych modeli Matchboxów kupiłam po złotówce na tymże targu będąc dzieckiem. Teraz w dobie powszechnego internetu ciężej jest znaleźć takie okazje, bo i sprzedawcy lepiej rozeznają się w wartości swoich przedmiotów. Ale kto wie - może coś ładnego się spotka. Na przykład, 3go takiego samego, cytrynowego Citroena 2CV. Dołączyłby do tej kochanej parki: <br /></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgov6kE0RH_RdKuVeMqpxk1MFZSrFvH19z8-gY1RqYYhur3msBs4kbvvEyPh-wmdxEkS3-X5nUJbKTUOwPGmO3ditUR9KLQffWr-JtpKVElcBNJmzrByPfhLdVa51QwrUHHrE12DtY0DIM/s1600/P_20160710_125254.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="480" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgov6kE0RH_RdKuVeMqpxk1MFZSrFvH19z8-gY1RqYYhur3msBs4kbvvEyPh-wmdxEkS3-X5nUJbKTUOwPGmO3ditUR9KLQffWr-JtpKVElcBNJmzrByPfhLdVa51QwrUHHrE12DtY0DIM/s640/P_20160710_125254.jpg" width="640" /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Jeśli coś ciekawego spotkam, na pewno się tu znajdzie - no i zapewne niedługo, jak już odzyskam w miarę normalne warunki pracy w pokoju, to pojawi się pierwsza notka z serii poradnikowej o rysowaniu. Może też jakaś recenzja? Coś się wymyśli. Ta <i>Book of Souls</i> chodzi za mną jak cień, więc kto wie...<br /><br /><br />Trzymajcie się bezgradowo, bezpotopowo <span style="font-size: xx-small;">(bo Kielce na ten przykład zalało dokumentnie)</span> i <b>niech Moc będzie z Wami!</b><br /><i>~Tiga</i></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> </span></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-205025369084889252016-07-25T12:05:00.001-07:002016-07-25T12:29:27.686-07:00Wielki powrót...<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">... po wielkim, okrągłym roku.<br /><br /><b><span style="font-size: large;">Witajcie!</span></b><br /><br />Dokładnie rok temu, 366 dni wstecz wstawiłam tu ostatniego posta o przeniesieniu. Czemu więc tu piszę? Nie, to nie jest wielki powrót z serii <i>"nie mam co robić więc robię powrót na Wembley niczym Kiss"</i>. <br /><br />Po pewnych sporych problemach technicznych utraciłam design swojej strony i niestety, kreator stron na pewnym hostingu nie zapisał mi na serwerze plików strony. Po usunięciu kreatora <span style="font-size: x-small;">(który okazał się 'darmowy' jedynie dla nowych użytkowników i w tym roku musiałabym za niego płacić 850zł, co jest kuriozalne patrząc na jego żałosne działanie i możliwości)</span> straciłam zarówno stronę na swojej domenie, jak i bloga, który był jej częścią. Domena nadal jest, ale mi trochę zajmie, zanim ogarnę sprzęt do tworzenia stron WWW na tyle dobrze, żeby jakąś porządną stronę sobie z tego wycisnąć.<br /><br />Tak więc kochani, powracam - może już część z Was tu w ogóle nie zagląda, zakładam, że większość. Ale może blog przyciągnie znów trochę osób.<br /><br />Przez ostatni rok było bardzo kolorowo i wesoło, niesamowicie wiele się działo, więc nie sposób opowiedzieć o tym w jednym poście. Jednakże mogę zaprosić do zajrzenia w parę miejsc, które nawiedziłam swoimi profilami.<b> Zapraszam serdecznie na mojego <a href="http://www.instagram.com/tiga.lioness" target="_blank">Instagrama</a>, <a href="http://www.facebook.com/tigalioness.art" target="_blank">stronę Facebookową</a>, a nawet i <a href="https://www.youtube.com/channel/UCBD3EAWa-FQu31Yu-HdXfBQ" target="_blank">YouTuba</a>! Jeśli ktoś chce śledzić moje poczynania artystyczne, gorąco zachęcam. :)</b><br /><br />Na razie na YouTube mało materiałów, bo nie mam statywu pod nowy telefon <span style="font-size: x-small;">(chamstwo! Maksymalne uchwyty przy statywach są na 9,5 cm, a mój telefon ma 10,5 szerokości!)</span> i chwilowo nie mam gdzie nagrywać, bo mój pokój jeszcze w remoncie. A tak tak, remont mi się uszykował i już się dzięki bogom kończy, ale jeszcze ten tydzień jestem troszkę ograniczona. <br /><br /><br />Co do serii muzycznej, którą tu kultywowałam, do tej pory nie zrobiłam obiecanej na przeniesionym blogu recenzji Ironowskiego arcydzieła, jakim okazała się <b><i>The Book of Souls</i></b>. Jeśli chodzi o koncerty, chwilowo nie mam nic nowego, miałam plany na Avantasię, ale z przekonania i braku środków nie pcham się nawet na Czad Festiwal - co to za impreza, na której wyciąga się pieniądz za bilety <span style="font-size: xx-small;">(i to ciężki)</span> na długo przed ogłoszeniem line-upu, a jak już go ogłoszą, to podwyższyli ceny karnetów. Żałuję, bo Sabaton, Nightwish z Floor Jansen i Avantasia <span style="font-size: x-small;">(z Marco Hietalą w tym samym miejscu, mogliby zagrać <i>Master of Pendulum</i> z <i>Ghostlights</i>, który ubóstwiam)</span> na jednym festiwalu... No cóż, trudno się mówi.<br /><br /><br />Jeśli chodzi o rzeczy, których nie było rok temu, a teraz są... Zrobiłam prawo jazdy, nie bez poślizgów - ale zrobiłam. Jeżdżę sobie czasem rekreacyjnie, jako miłośniczka jeżdżenia za kółkiem na trasach, do Warszawy i z powrotem samochodem mojego tatka. Dostawczak to ciekawy samochód do ćwiczenia się. <b>Ale za to jak tym się super parkuje!</b><br /><br />A kobieta i parkowanie to jak wiadomo rzecz co najmniej podejrzana, jak nie niebezpieczna. :)<br /><br />Zaczęłam też gotować. Zawsze uważałam się za antytalent kulinarny, ale przekonałam się. Ostatnio zrobiłam sobie, nie chwaląc się, tak dobre pierniczki cytrynowe, że do tej pory jestem na głodzie i ich szukam po domu, chociaż już ich dawno nie ma. Tak się uzależniłam...<br /><br /><br /><b><span style="font-size: x-small;">Ale dobre były! To co ja zrobię!</span></b><br /><br /><br />No i jest Barnaba Grzechoposzukiwacz, znany też jako Morska Istota Ctuhlu. Tak, o Tobie mówię, Drukarko z Rivii.<br /><br /><br />A właśnie. Wzięłam się wreszcie porządnie za Sagę Wiedźmińską, a w zasadzie to Barnaba się wziął i mi czyta, jak ja już nie ogarniam, ja tylko słucham. No i płaczę po kątach nad tym, że nie mam kompa, który uciągnąłby <i>Gerwanta i Dziki Hunt.</i><br /><br /><span style="font-size: xx-small;">Taki komputer niechybnie musiałby być Płotką.</span><br /><br />Jeśli chodzi o nadzieje na bloga - chcę na razie wprowadzić dodatek do recenzji muzycznych. Co jakiś czas wstawiać recenzje narzędzi plastycznych, co już zaczęłam na przeniesionym blogu na domenie, co prawdopodobnie będę musiała zrobić od nowa. Ale wiem, że taka wiedza może bardzo pomóc. Ktoś w końcu musi eksperymentować i pokazywać wyniki światu, żeby świat wiedział, co ma robić. A tak serio - to taki trochę tutek będzie, czego używać i do czego, a czego unikać jak ognia, na co warto wydać piniondz, a na co nie.<br /><br /><br />Na razie tyle nowości i ogłoszeń. Będę mam nadzieję kontynuowała i będzie dalej się podobało, sądząc po tym, że nadal blog jest odwiedzany mimo rocznej absencji autorki.<br /><br />Standardowo... <i><b>Do napisania i niech moc będzie z Wami!</b></i><br /><i>~Tiga</i></span><br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i> <table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghGpenGn-07wV9BtMG05hMsGDUMHSnUJh9e1Cm2gcJ-qVppmsr_QR84w7zxudVxrAEGkDwJXgkA7hB2lzjCaKLqSkH3BXzcaFkSONzB9VmyIe_mCiIkaJAR-TXy3KV6J6snGBr7cT7HPY/s1600/P_20160724_162241_1-3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghGpenGn-07wV9BtMG05hMsGDUMHSnUJh9e1Cm2gcJ-qVppmsr_QR84w7zxudVxrAEGkDwJXgkA7hB2lzjCaKLqSkH3BXzcaFkSONzB9VmyIe_mCiIkaJAR-TXy3KV6J6snGBr7cT7HPY/s640/P_20160724_162241_1-3.jpg" width="424" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i>Takie sobie liski zrobiłam. Ten u dołu to oryginał z<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">e szkicownika, <span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;">u góry trochę edytowany.</span></span></i></span></td></tr>
</tbody></table>
</i></span><br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "trebuchet ms" , sans-serif;"><i><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzW2nJR3mbE4N2I21xAOu7qX88yHnVbDMMSIiVU5enaLgFU0u0p7cutEtSJbzdc3LA2fuyDrFpKcq3EgMSK4yutpmaOP5rmk84kGGmFkx_X1kjpk6lZG7L9vsw9MjrItK2pFr5xYQ7Nk/s1600/P_20160724_162241_1-6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDzW2nJR3mbE4N2I21xAOu7qX88yHnVbDMMSIiVU5enaLgFU0u0p7cutEtSJbzdc3LA2fuyDrFpKcq3EgMSK4yutpmaOP5rmk84kGGmFkx_X1kjpk6lZG7L9vsw9MjrItK2pFr5xYQ7Nk/s640/P_20160724_162241_1-6.jpg" width="424" /></a></i></span></div>
</div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-13755322245954773022015-07-25T02:00:00.004-07:002015-07-25T02:00:53.409-07:00Przeniesienie!<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><b><span style="font-size: large;">Witajcie!</span></b><br /><br /><br />Kochani, w związku z zakupieniem własnej domeny postanowiłam, że przeniosę bloga na tą witrynę. Niestety, nie udało mi się dojść z Google do ładu i nie mogę tego bloga przenieść jako subdomeny, ani nawet eksportować postów do home.pl - przyjmują tylko pliki eksportowane przez Wordpress. Tego bloga nie usuwam, zostanie i będzie tu cały czas, jednak nowe posty będę wstawiała tutaj: <a href="http://k-stefanowska.pl/blog" target="_blank">[klik!]</a><br /><br />Dziękuję wszystkim, którzy czytali tego bloga i dzięki którym uzyskał w ciągu tych paru lat prawie 4000 wyświetleń. Pozdrawiam i dziękuję wszystkim serdecznie. Do zobaczenia na nowej odsłonie bloga!<br /><br />~Tiga</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-21520361048704285502015-06-22T23:41:00.001-07:002015-06-22T23:41:06.251-07:00On and on and on...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czyli o tym, jak przeżyć koniec roku.<br /><br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br /><br />Siedzę sobie i stukam w klawiaturkę, grzejąc się nadal pod kołdrą. Pogoda w Kielcach jest wybitnie perfidna dzisiaj. A tu jeszcze dzisiaj będzie trzeba jechać na kurs.<br /><br />Koniec roku <span style="font-size: xx-small;">(chyba)</span> przeżyłam, minęłam się z paskiem na świadectwie o 9 setnych, a śmiałabym powiedzieć, że nawet o 8. Tak czy inaczej, mogę za to podziękować jednej osobie, i niewątpliwie to zrobię, ale jeszcze nie w tym roku. Ja to sobie zapamiętam.<br /><br />Poza tym wczoraj wściekłam się okrutnie na kielecką komunikację miejską, ale to i tak nic w porównaniu z zacieszem, jakiego wczoraj złapałam. Nawet koniec roku jako taki i pierwszy od września weekend bez prac domowych do zrobienia... nie ucieszyły mnie tak jak to, że wczoraj myknęłam sobie pierwszy raz na teorię z prawa jazdy.<br /><br />Mam wykłady z samym szefem szkoły jazdy, bardzo fajnym człowiekiem. Grupa jest dosłownie 2 razy większa, niż zazwyczaj - akurat się trafiło, że w tym tygodniu teorię ma 51 osób na raz. Zwykle to są grupy po 20 czy nieco więcej osób, więc było lekkie zamieszanie. Ale i tak było bardzo miło. Dawno się tak nie uśmiałam. A przy tym wszystko łatwo ogarnąć. Kiedy nasz wykładowca wszedł, wszyscy byli nieco spięci, część przyszła sama, część z kimś - ale jednak czuć było, że wszyscy czują się nieco nieswojo. Od razu nam przeszło, kiedy zaczęły się zajęcia, prowadzący rozluźnił atmosferę w mgnieniu oka. <br /><br />A już od przyszłego tygodnia - jazdy!<br /><br /><br />Miałam jechać na Judas Priest 27 czerwca i niestety, nie wyszło. Nie mam funduszy i nie pojadę. Zostaje jeszcze opcja Motorhead, ale raczej zamiast Motorheadu teraz pojadę na Cieszanów Rock Festiwal 23 sierpnia... z headlinerem w postaci Helloweenu!<br /><span style="font-size: xx-small;"><br /><br /><br />Tak to ja bardzo chętnie.</span><br /><br />A kto wie, może na jesieni czy na wiosnę jakiś koncercik w Progresji? <b>Saxon</b> opublikował już okładkę nowej płyty, <i>Battering Ram</i>, która ukaże się jesienią - więc podejrzewam, że zawitają do nas wczesną wiosną. Helloween pewnie też jeszcze przyjedzie, wątpię, żeby przyjechali tylko na sezonie festiwalowym. No i oczywiście, super-news ostatnich kilku dni - <b>Iron Maiden</b> wydaje 4-go września <i>The Book of Souls</i>. Biegałam ze szczęścia po pokoju dookoła, kiedy o tym usłyszałam. Okładka mi się bardzo podoba - zacznę od niej, bo ostatnia była kontrowersyjna dla fanów, jednym się podobało, drudzy uważali ją za szczyt bezguścia - jest mroczna, jak na Maiden przystało. Jest Eddie, jak na Maiden przystało. Jest tajemniczo, wiadomo ale w sumie nie wiadomo o co chodzi. Potem następna rzecz - to będzie pierwszy w historii Irons dwupłytowy album, tłoczony od początku i wydany jako dwupłytowy. Całość zawierać będzie 11 utworów, najkrótszy będzie trwał prawie 5 minut bez jednej sekundy, a najdłuższy... o matko i kocie - 18 minut. Ja tam takie kawałki lubię, a w wykonie Ironów - tożto niekończący się pasaż solówkowy będzie. <br /><br /><br /><span style="font-size: xx-small;"><br />I koniecznie galopujący.</span><br /><br /><br />Jakieś jeszcze plany...? Cóż, będę malować, rysować. Będę ogrywać gitarę, bo dawno nie miałam czasu, żeby ją porządnie ograć. Oprócz jazd z kursu będę zapewne jeździła z tatą po kraju, trochę zwiedzała, może pojadę do stolicy na parę dni, żeby wyluzować. Po prostu trochę czasu spędzić poza domem.<br /><br />Cóż - tyle by było na dzisiaj... <b>Niech moc będzie z Wami, bo zimno</b>.<br />~Tiga</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-57553526161703786902015-05-28T11:56:00.004-07:002015-05-28T11:56:34.342-07:00W życiu...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... nie zawsze jest jak się chce.<br /><br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">Witajcie!</span></b><br /><br /><br />Ostatnio mam dość mało czasu - koniec roku, zaliczenia, testy, prace do oddania i ogółem jeden wielki horror.<br /><br /><br />Już jutro premiera <i>My God-Given Right</i>, której nie mogę się doczekać. Czego zapomniałam ostatnio pisząc - byłam też w dzień premiery na <i>Avengers - Age of Ultron</i>. Film rzucił mnie na kolana, zdaje się z resztą, że nie tylko mnie. Niesamowite efekty, genialna jak zwykle obsada wzbogacona o genialny duet - Elizabeth Olsen jako Scarlet Witch i Aarona Johnsona - Taylora jako Quicksilvera. Ten ostatni w połączeniu z Hawkeyem <span style="font-size: xx-small;">(który wreszcie miał więcej kwestii, niż 2 zdania składające się z max 5 słów) </span>był po prostu fenomenalny. Z resztą zakończenie <span style="color: red;"><span style="font-size: x-small;"><b>(spojler!)</b></span></span> z jego śmiercią były potwornie przykre. Świetnie się go oglądało, szkoda. <br /><br /><br />Oprócz tego? Nie mogę doczekać się wakacji. Mam lekkiego doła, a nawet bardziej niż lekkiego, chcę już wolne. To takie głupie uczucie - byłam 2 tygodnie na wakacjach w Hiszpanii po czym wróciłam na półtora miesiąca do szkoły. Nonsens. <br /><br /><br />Malować, malować, jeszcze raz malować. Jest szansa, że w wakacje nieco zarobię. Już mam zamówienie na obraz olejny. Może uzbieram na ten aparat wreszcie. No i czytać, bo na własne lektury też czasu nie ma. Poza tym pewnie zmontuję z nudów jakieś filmy. Apropos filmów, to już mam po uszy roboty z filmowaniem - reklamy 2 już mam za sobą, jeszcze etiuda końcowo roczna na podstawy fotografii i filmu. <br /><br /><br />Poza tym oczywiście prawko - od 22 czerwca zaczynam teorię, w wakacje mam do wyjeżdżenia 30 godzin a potem egzaminy. No i okazuje się, że będę się szkoliła razem z So!<br /><br /><br />Plany na najbliższe kilka tygodni? Judas Priest w Łodzi, oby się udało. Nota bene w wakacje mam też daalsze plany na Cieszanów Rock Festival <span style="font-size: xx-small;">(wcale nie ze względu na Helloween, wcaleeee nie)</span>, ale o tym kiedy indziej. Poza tym w wolne, które mamy z okazji Bożego Ciała będę malować, ale i grać - ogrywam sobie, przewrotnie, <i>Wiedźmina 2</i>. Postanowiłam być anty-mainstreamowa~!<br /><br /><span style="font-size: xx-small;"><br />*a tak serio to mój komputer nie wydoliłby 3-ki*</span><br /><br /><br />Anyway. Dłuższe posty mam nadzieję jeszcze się pojawią, ale dopiero kiedy będzie mniejsze świrowanie. Bo na razie to jest kipisz nie z tej ziemi. Ale trzeba powyciągać na jakieś sensowne oceny. Na pożegnanie wrzucam trochę zdjęć z dołowatej sesji pt. "Burza". <b>Niech moc będzie z Wami~</b><br />~Tiga<br /><br /></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibHgUMU3KIA5yYEltuZIcf4vQuIc5rdt4TzAthPjZ95TMQotIGXWfhHBYfXItbCSQUqMfusCJd05MqnqrtIcOO9VeXVa0RlOSfEdcgB2pEpuzV5d5tP57lP178ZgUh0Oe5bU399ZnRD6E/s1600/_DSC5996.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibHgUMU3KIA5yYEltuZIcf4vQuIc5rdt4TzAthPjZ95TMQotIGXWfhHBYfXItbCSQUqMfusCJd05MqnqrtIcOO9VeXVa0RlOSfEdcgB2pEpuzV5d5tP57lP178ZgUh0Oe5bU399ZnRD6E/s640/_DSC5996.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZrwL0mFGjFz2azxV2LPETsauOBq8WU63PVRPHeYHVSlsOZCAHYBWEDtrKmWXr9BRgAqR0jq5OgXPtTOFqC5Gv9xim2aC7I4EZU8HzJsHNEjmgair6V2vTnX1Qb2XrW523F2jUAqZ0zPU/s1600/_DSC6017.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZrwL0mFGjFz2azxV2LPETsauOBq8WU63PVRPHeYHVSlsOZCAHYBWEDtrKmWXr9BRgAqR0jq5OgXPtTOFqC5Gv9xim2aC7I4EZU8HzJsHNEjmgair6V2vTnX1Qb2XrW523F2jUAqZ0zPU/s640/_DSC6017.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8DVI-eD1XN8X-YvHkUwGmJyCGg9pOb4EjTkJgJXQ4a-XNwO6yPAc5UfSYs1iQQHd7y651ELI8rhyr9DKz0XluXJNTmOnCxqoCwbcF_KGAcRJO7p7cWFWNSWWf8xbMYpxS1s735w5xXvI/s1600/_DSC6019.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8DVI-eD1XN8X-YvHkUwGmJyCGg9pOb4EjTkJgJXQ4a-XNwO6yPAc5UfSYs1iQQHd7y651ELI8rhyr9DKz0XluXJNTmOnCxqoCwbcF_KGAcRJO7p7cWFWNSWWf8xbMYpxS1s735w5xXvI/s640/_DSC6019.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR3WYrgmXDFB73gAtkxP2W6b2jgxIdHjg2T2VPx1GfT3BQvAqP2xa-kA50nvHOvFHb7w3wvoHaYrWP0Si-isttO7OHRNQVqXLLqJsJ10UQIB1MXqZGLD0cCjcGc3APADESYH8KCnis-0w/s1600/_DSC6023.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR3WYrgmXDFB73gAtkxP2W6b2jgxIdHjg2T2VPx1GfT3BQvAqP2xa-kA50nvHOvFHb7w3wvoHaYrWP0Si-isttO7OHRNQVqXLLqJsJ10UQIB1MXqZGLD0cCjcGc3APADESYH8KCnis-0w/s640/_DSC6023.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj71v-ai9rYp1bTXp_aJBCt9ti4dqZASJhMw7opv1mI7BLVtReHNyLGuo5fTxvWs7d82kzZvFEAG-jLiUJBbBuPR2qiT-OL_p8Yjt8o6OZwlICWZYkumwauUGrq8C0GT644L5HSiP-oQXw/s1600/_DSC6024.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj71v-ai9rYp1bTXp_aJBCt9ti4dqZASJhMw7opv1mI7BLVtReHNyLGuo5fTxvWs7d82kzZvFEAG-jLiUJBbBuPR2qiT-OL_p8Yjt8o6OZwlICWZYkumwauUGrq8C0GT644L5HSiP-oQXw/s640/_DSC6024.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwLxlQQ2KrT4MSKB_MSxdaAIXBEWu9k71oCEnQJK8tm6JLXfXsA19svcO0BYjbH_iyBDTAfN9jD4L1Gox7GIEJwTLDc28Icn-bzL9GOSi16SwMTCKUaCsjHJa69djNAK5riP5SHZ5jEew/s1600/_DSC6032.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwLxlQQ2KrT4MSKB_MSxdaAIXBEWu9k71oCEnQJK8tm6JLXfXsA19svcO0BYjbH_iyBDTAfN9jD4L1Gox7GIEJwTLDc28Icn-bzL9GOSi16SwMTCKUaCsjHJa69djNAK5riP5SHZ5jEew/s640/_DSC6032.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPo2Pw6irqWemOpQlKau1MOosc2MsEHwJ7E_y95fxSGPIkJSOxt4gvbPhX64pPhzJNx7f3lKtRDNJ6CGanqx9TJSgMneXelIooB6MAehAT2vhFxOQv6TIPQCZ5uHLAL4QcdTtPPLkrt-U/s1600/_DSC6046.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiPo2Pw6irqWemOpQlKau1MOosc2MsEHwJ7E_y95fxSGPIkJSOxt4gvbPhX64pPhzJNx7f3lKtRDNJ6CGanqx9TJSgMneXelIooB6MAehAT2vhFxOQv6TIPQCZ5uHLAL4QcdTtPPLkrt-U/s640/_DSC6046.JPG" width="640" /></a></span></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjidO-korKRDHk_qmAtG_8cWInHrT7GDO7vti6I_UAFtaF0fBWpcvCp7VY9TeQP64rAG_CxN0D9qgTYUR2FeNcagjX2RjKd0UW_9e5HN_ye3THdw3Loy-9d7H_wW1b-_GHRbZPNKdXhmbQ/s1600/_DSC6048.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjidO-korKRDHk_qmAtG_8cWInHrT7GDO7vti6I_UAFtaF0fBWpcvCp7VY9TeQP64rAG_CxN0D9qgTYUR2FeNcagjX2RjKd0UW_9e5HN_ye3THdw3Loy-9d7H_wW1b-_GHRbZPNKdXhmbQ/s640/_DSC6048.JPG" width="640" /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /><br /></span></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-24604514573615633932015-05-13T11:53:00.002-07:002015-05-13T11:54:18.964-07:00Trzynastego...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... stuka osiemnaście lat.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<b><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Witajcie!</span></span></b><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Dzisiaj krótko, jedynie informacyjnie i w celach wstawienia kolejnych zdjęć z Hiszpanii. Otóż, mam szczęście lub też nie, mieć dzisiaj 18 urodziny. Skłania to do wielu przemyśleń, które zapewne opublikuję dopiero w weekend - szkoła odcina wolny czas. </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Cóż, 18 świeczek na torcie. Były dzisiaj cukierki, wszyscy złożyli mi cudowne życzenia, potem była uczta na naszej kochanej grafice. Były tosty, jak to zwykle, z nutellą, były ciastka, Dumle, czekolady, muffinka <span style="font-size: x-small;">(dzięki Roxi! Każda muffinka jest dla mnie świetnym prezentem, nie musi to być tort z nich złożony)</span>, oczywiście chipsy, cola, no i pizza! Moja kochana klasa umilała mi dzisiaj czas, wszyscy przyszli na wspólne jedzenie i w sumie świętowanie. No i pani profesor dzisiaj też miała urodziny, więc podwójne święto. Ja występowałam w sukience, a kochany mój Cwaniak zrobił mi makijaż. Dziękuję wszystkim za piękne, ciepłe słowa, życzenia, a i za prezenty, które dzisiaj pomogły w ucztowaniu. Mam nadzieję, że wiele będzie takich dni, tak miłych jak ten dzisiejszy. I choć było dość skromnie i prozaicznie, to było niepowtarzalnie. <b><i>Dziękuję Wam!</i></b></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Świętowanie pewnie jeszcze będzie odbijało się echem przez jakiś czas. Cieszę się, ponieważ częścią urodzinowego prezentu od rodziny jest fundowanie prawa jazdy, na które już się zapisałam. Mam nadzieję, że już pod koniec czerwca przejdę kurs teoretyczny i w wakacje jeszcze zdam. Oby za pierwszym podejściem. Poza tym zamówiłam już w pre-orderze <i>My God-Given Right</i> Helloweenu - recenzja jak najbardziej się ukaże! </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Teraz żegnam ciepło i wysyłam pozytywną energię, jaką dzisiaj otrzymałam w wielkich doprawdy ilościach. Pozdrowienia dla całej 2a, w tym naszej nieobecnej kochanej Basi, której zdrowia życzę, oraz Kotleta. Na dobranoc - dalsza część zdjęć z Hiszpanii.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">~Tiga</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvXT_4tbFHFkfdGylcCcyyM66j7C53wijicX9zwfGGasAItUuoBeqaCSgnO80T0_j31AI47zSY5jFFG667LO2H33GDhxl1VQA-rUsiqJXA95SrAq_fV6V3dsz-FN1A-OnvkLxO1IUNP1Y/s1600/DSC_0070.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvXT_4tbFHFkfdGylcCcyyM66j7C53wijicX9zwfGGasAItUuoBeqaCSgnO80T0_j31AI47zSY5jFFG667LO2H33GDhxl1VQA-rUsiqJXA95SrAq_fV6V3dsz-FN1A-OnvkLxO1IUNP1Y/s640/DSC_0070.JPG" width="424" /><br /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDmiEFPzGIDokcSmcKrv206aHvujxBml6opSXUWLws_TUC-vlUW5lp_K7dhrRXeA1QYYx789k2V5sYIeZjSRYx8yaeqNBBfFnlJ0j3r7ozM4wjDILRdOdLsJUaJhU771NQIWkmUVBOTu8/s1600/DSC_0160.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDmiEFPzGIDokcSmcKrv206aHvujxBml6opSXUWLws_TUC-vlUW5lp_K7dhrRXeA1QYYx789k2V5sYIeZjSRYx8yaeqNBBfFnlJ0j3r7ozM4wjDILRdOdLsJUaJhU771NQIWkmUVBOTu8/s640/DSC_0160.JPG" width="640" /><br /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIrqOOuLkIoE8s601hI9QjFMLhGBku9MkAsC9UeTApZ1RAKNuVvMipstXk7TorF-tHqdHwZI2lHlAILib_AKY1tPyU7pfhVxldVvx9Me1moLYDiG_2ADhLd6WnDzBG7L5b2YhwbbP7mwc/s1600/DSC_0311.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIrqOOuLkIoE8s601hI9QjFMLhGBku9MkAsC9UeTApZ1RAKNuVvMipstXk7TorF-tHqdHwZI2lHlAILib_AKY1tPyU7pfhVxldVvx9Me1moLYDiG_2ADhLd6WnDzBG7L5b2YhwbbP7mwc/s640/DSC_0311.JPG" width="640" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdlSYQHkVEwSTpOVjbqQtZw14-KNM3c27d_HlM0RF9M_b11nDf0KBbnv53_yrXs0vD4E0tsw8AbrfXx8ERaJbVo19S5mXk8JgMllxH0PKQgwy1ULkHHlATvjv9MOWGD6rK2qwdPWfV9rw/s1600/DSC_0986.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdlSYQHkVEwSTpOVjbqQtZw14-KNM3c27d_HlM0RF9M_b11nDf0KBbnv53_yrXs0vD4E0tsw8AbrfXx8ERaJbVo19S5mXk8JgMllxH0PKQgwy1ULkHHlATvjv9MOWGD6rK2qwdPWfV9rw/s640/DSC_0986.JPG" width="424" /><br /><br /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrDsbFe-SK5XPyYxYcedUu6QriYuRWrwQBmQwwi33Up955qQxGj7tE8fuzJpyRdNFowI-Ro7fA9vSMppgWkKPUYV49Or8ui-LFvPg5OnQH7iXxJsxRvY2uipfijmKPBahATtq3U50BnZ0/s1600/DSC_0041.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjrDsbFe-SK5XPyYxYcedUu6QriYuRWrwQBmQwwi33Up955qQxGj7tE8fuzJpyRdNFowI-Ro7fA9vSMppgWkKPUYV49Or8ui-LFvPg5OnQH7iXxJsxRvY2uipfijmKPBahATtq3U50BnZ0/s640/DSC_0041.JPG" width="640" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCDQQxykufHltG3mbb1MinaYVTldCiv2q1oPxXV-Iu385IwuSMjU-qy33bGJOmhi41c9fBPhEOo70H90Zicq1nBXfzNxn-DA5zYMvXC5ePUAtlNN5byUkOEkVfw9R9saTTDnagUuLwOhg/s1600/DSC_0164.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiCDQQxykufHltG3mbb1MinaYVTldCiv2q1oPxXV-Iu385IwuSMjU-qy33bGJOmhi41c9fBPhEOo70H90Zicq1nBXfzNxn-DA5zYMvXC5ePUAtlNN5byUkOEkVfw9R9saTTDnagUuLwOhg/s640/DSC_0164.JPG" width="640" /><br /><br /><br /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBe1trbRz4mlvCmYgHOZzjqIBY_amp7VbYKDqxsKVTzNNhi-U6-mKQ3RGIjamWS4LC0ergf7jzM7MPYEMH175DxT6ElSraF7SxxsHkPoFDhsCBz5IeE-6V9xlRG8v_AIJ4olmn4WuU4dU/s1600/DSC_0247.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBe1trbRz4mlvCmYgHOZzjqIBY_amp7VbYKDqxsKVTzNNhi-U6-mKQ3RGIjamWS4LC0ergf7jzM7MPYEMH175DxT6ElSraF7SxxsHkPoFDhsCBz5IeE-6V9xlRG8v_AIJ4olmn4WuU4dU/s640/DSC_0247.JPG" width="640" /><br /><br /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikTOgBSsSp5wW_ktcg3Q75SP-LtUbrADAHuOoVcTRusc8sMJ1NutX9Ug-iBQT5pKpGCvkIsGRwdVyLx1CF5z99_n8Y5ZMLtSiYNM3wqT22kO3riOrnxqRfXeFJsglfc6PUERkRK5NIpKU/s1600/DSC_0261.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEikTOgBSsSp5wW_ktcg3Q75SP-LtUbrADAHuOoVcTRusc8sMJ1NutX9Ug-iBQT5pKpGCvkIsGRwdVyLx1CF5z99_n8Y5ZMLtSiYNM3wqT22kO3riOrnxqRfXeFJsglfc6PUERkRK5NIpKU/s640/DSC_0261.JPG" width="640" /></a></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi60cHPep9SS3LHixqrLn1t4PdoRJrZtQpyntrX_6nQUHY75NSG24TJMx7ewlvyOBo0lH0yLftUx8lyFNMtYn0hqU1CG1hzHaJ4kipTIy1wS9NzrN_O9kxdFMK3TXKS_HM7c86ImgHgMDo/s1600/DSC_0339.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi60cHPep9SS3LHixqrLn1t4PdoRJrZtQpyntrX_6nQUHY75NSG24TJMx7ewlvyOBo0lH0yLftUx8lyFNMtYn0hqU1CG1hzHaJ4kipTIy1wS9NzrN_O9kxdFMK3TXKS_HM7c86ImgHgMDo/s640/DSC_0339.JPG" width="640" /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-414408298870257022015-05-04T09:39:00.000-07:002015-05-04T09:39:06.032-07:00Diez dias en la España...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czyli o tym, jak Tiga i jej przyjaciele pojechali nad Morze Śródziemne.<br /><br /><br /><span style="font-size: large;"><b><br />Piątek, 24 kwietnia 2015, godzina 13:00</b></span><br /><br /> Pod szkołą zjawia się autokar, a pod autokarem robi się mrowisko ludzi. Wszyscy latają z walizkami, torbami, pakują się do autobusu, wpadają na siebie, witają, szukają kolegów z klas. Po dłuższych tłumaczeniach, ustalaniu, że już wiemy jak chcemy siedzieć i że nie będziemy się nigdzie przesiadać, zajęliśmy obiecaną nam tylną część pojazdu. Po godzinie 14 wyruszyliśmy z naszego Plastyka w stronę hiszpańskiej miejscowości Blanes. Po drodze mieliśmy dotrzeć do Avignon i przenocować w tranzytowym hotelu F1.<br /> Podróż do Francji zaczęła się nie bez problemów - przed granicą stanęliśmy na stacji kontrolnej Man Trucks & Buses <span style="font-size: xx-small;">(jako, że jechaliśmy Neoplanem, który był do niedawna zależną od Mana fabryką, dziś jest już zdaje się nieistniejąca)</span>. Wszyscy zaniepokoiliśmy się, kiedy wjechaliśmy na kanał. Okazało się jednak, że nic złego się nie działo, jedynie parkowaliśmy na chwilę tak, żeby nikomu nie przeszkadzać - kierowca poszedł odebrać jakąś długą paczkę, którą podejrzewam o bycie wycieraczkami.<br /> Nasz odrzutowiec pojawił się w Zgorzelcu około godziny 22:00. Miał to być parunasto minutowy postój, przedłużył się do nieco ponad godziny - pani pilot nie dała rady pojawić się wcześniej. Kiedy już zgarnęliśmy naszą panią przewodnik, pognaliśmy przez Niemcy w stronę Avignon, w tym pokonując 2050 metrowy tunel, znajdujący się niedaleko za granicą.<br /><br /><br /><br /><span style="font-size: large;"><b>Sobota, 25 kwietnia 2015, godzina 6:00</b></span><br /><br /> Obudziłam się całkiem sama z siebie, nawet wyspana. Cały autobus smacznie chrapał, więc miałam ciszę i spokój do rozejrzenia się, gdzie jesteśmy. Byliśmy w moich ukochanych rejonach Niemiec - przejeżdżaliśmy akurat nieopodal Stuttgartu i Karlsruhe. Niestety, nie przejechaliśmy przez żadne z nich, autostrada skrzętnie omijała wszelkie miasta i mieściny.<br /> Około godziny 11:00 autobus nieco się ożywił - gimnazjaliści się przebudzili i zaczął się jeszcze nieco półprzytomny szmer rozmów. Czas umilała mi muzyka, książka "Głośno jak diabli: historia metalu bez cenzury" i co jakiś czas bawiłam się w paparazzi, gwałtownie podrywając aparat i strzelając kolejne ujęcia. Połowa zapewne zostanie odrzucona, kiedy je przejrzę, posegreguję i niektóre wyedytuję <span style="font-size: xx-small;">(mój aparat miał pewnego dnia tendencję do prześwietlania jakichś 700 zdjęć...)</span>. Ale mimo wszystko muszę tu uchylić czoła dla zasłużonej w rodzinie lustrzanki Nikon D50 - mającej już jakieś 12 lat, z prawie nie działającą auto-ostrością - cały wyjazd służyła mi dzielnie i nie zawiodła mnie bateryjnie, co dla tak wiekowego akumulatora jest sensacją.<br /> Największym mankamentem, jaki mnie prześladował przez pierwsze 4 dni to brak kontaktu z domem i przyjaciółmi w Polsce. Wiadomo, internetu w autobusie nie było, ale co gorsza, inteligentne Tydziątko nie doładowało sobie konta przed wyjazdem. Na szczęście poratował mnie Adrian, żebym mogła poprosić rodziców o doładowanie konta, gdy już byłam w Hiszpanii. Ale o tym za moment.<br /> Jeśli chodzi o obserwacje przejazdowe przez Niemcy i Francję - pełno ciężarówek z Polski. Poza tym, Francuzi faktycznie nieprzychylnie patrzą na turystów z zagranicy. Ale w obydwu krajach widoki są piękne. A dowody tego będą później.<br /> Około godziny 18:00 dotarliśmy do Avignon - a że kolacji w hotelu nie przewidziano - mieliśmy 2h na wstępny, dowolny spacer małymi grupkami po rynku i jego okolicach. Mówiąc rynku, mam na myśli plac przed operą i ratuszem, oraz przylegające do niego ulice i uliczki. Urok tych uliczek, małych, krętych i wyłożonych ślicznymi, wielokolorowymi płytami mieliśmy poznać dopiero następnego dnia. Jednakże już w czasie pierwszego spaceru ujął mnie urok tego miasta, przepiękny widok zamku papieskiego w pomarańczowym, wieczornym słońcu oraz... bagietki!<br /><br /><br /><br /><br /><b><span style="font-size: large;">Niedziela, 26 kwietnia 2015, godzina 7:00</span></b><br /><br /> Wieczór i noc przebiegły spokojnie w hotelu F1 w Avignon. Śniadanie było skromne i dość spiesznie spożywane, ale miłe. Wyszłyśmy na dwór, choć trochę kropiło, na drewniane stoły przed wejściem. Moja szklanka ciepłego <span style="font-size: xx-small;">(niedługo, bo szybko wystygło) </span>mleka i bagietki z miodem cudownie komponowały się z klimatem dookoła. Poza tym, to było wreszcie coś normalnego, a nie tylko bułki i 7 daysy w głośnym autobusie. Po śniadaniu wybraliśmy się do pokoi zebrać walizki i znów wpełzliśmy do autokaru - ruszyliśmy na podbój centrum Avignonu.<br /> Pałac, czy jak kto woli zamek, ewentualnie, jak ja bym to nazwała - gigantyczny kompleks kościelno - obronny, robi proporcjonalne do swojej skali wrażenie. Jest nieziemski, odrealniony, przenosi w czasie. Idąc ulicami pod murami obronnymi ma się wrażenie, jakby znów był XII czy XIII wiek. Nie tyle przez licznych artystów ulicznych, poprzebieranych za błaznów i mimów rodem ze średniowiecza - po prostu klimat tego miejsca jest sam w sobie potężny.<br /> Następnie ruszyliśmy do ogrodów. Przed obejrzeniem zamku zapomniałam jeszcze dodać, że znów zrobiliśmy rundkę po uliczkach, najpierw samodzielnie, a potem z panią przewodnik. Kiedy już zwiedziliśmy miasto i obeszliśmy zamek <span style="font-size: xx-small;">(szkoda, że nie byliśmy wewnątrz ani zamku, ani katedry, która jest remontowana)</span>, mieliśmy godzinę czasu wolnego w ogrodach przypałacowych. Obfotografowałam panoramę miasta, gołębie i kaczki. Potem przeszliśmy się murami do baszty stojącej niedaleko słynnego mostu, a potem do autokaru. Ruszyliśmy znów, a ok. godziny 19:00 byliśmy już w hotelu w Blanes. Zjedliśmy kolację, po czym poszliśmy na promenadę przywitać morze. <br /> To było z resztą potwierdzenie, że Wysoki Hrothgar istnieje nie tylko w Skyrim, ale w naszym świecie również. Nad morzem unosiła się gęsta, niska chmura, która zasłaniała czubek góry zamkowej nad plażą. Góra ta posiada wiele skrótowych schodów, żeby nie trzeba było chodzić asfaltem. Normalnie Wysoki Hrothgar!<br /><br /><br /><span style="font-size: large;"><b>Poniedziałek, 27 kwietnia 2015, godz. 7:30</b></span><br /><br /><br /> Pobudka, o 8:30 śniadanie. Tu zatrzymam się na moment nad stołówką hotelu Costa Brava. Na śniadania przeważnie jadłam ten sam zestaw, jako, że był chyba najfajniejszy - miska jogurtu truskawkowego, wymieszane z tym jogurtem kakaowe płatki śniadaniowe, do tego bagietka z czymś w stylu nutelli, szklanka mleka lub soku jabłkowego <span style="font-size: xx-small;">(który był tak mocny i aromatyczny, że pierwszy raz trudno mi było wypić pełną szklankę)</span> a na deser pyszna, mała piaskowa babeczka zalatująca cytryną. Na kolacje zazwyczaj ryba, bardzo dobrze przyrządzona z resztą, chociaż niezbyt mocno przyprawiona. Do tego frytki, surówki i sałatki przeróżne. <br /> Poniedziałkowe wyjście było dosyć luźne, poszliśmy najpierw na promenadę, około 10 rano. Odbywał się cotygodniowy targ. Kupiłam przecudowną chustę, zegarek kieszonkowy stylizowane na te sprzed wielu lat, otwierany guzikiem i przeznaczony do noszenia na łańcuszku przy garniturze. Potem dorwałam jeszcze pierścionek z oczkami i naszyjnik z gwiazdką. Ogółem, trochę zaszalałyśmy z dziewczynami, bo było tam mnóstwo świecidełek. Ale to i tak pikuś przy niebieskiej szmince Ani, która po potarciu zmieniała kolor na jasny róż.<br /> Potem wybraliśmy się na ów "Wysoki Hrothgar", górę zamkową, która była już całkowicie widoczna. Niebo było całkiem pogodne, deszcz nadszedł dopiero około 14:30, kiedy kończyliśmy zwiedzanie ogrodu botanicznego. Byliśmy tam jakieś 2 godziny i było na prawdę magicznie. Piękne miejsce, a do tego piękne widoki z tarasów na klifach. No i sesje zdjęciowe bezczelnych totalnie mew, które nie bały się nas ani trochę.<br /> Potem mieliśmy czas wolny, co wiązało się z tym, że do godziny 18:00 robiliśmy co chcieliśmy, chodziliśmy gdzie chcieliśmy, z kim chcieliśmy. Zrobiłyśmy z So i Kasią rundkę po okolicach hotelu. Żeby opisać, gdzie byłyśmy, lepiej byłoby powiedzieć - a gdzie nas nie było?<br /> Wieczorkiem kolacja o 19:30 i potem spacer nad morze, na którym mnie nie było, bo zaczął łapać mnie katar. Postanowiłam, że skoro płyniemy następnego dnia statkiem, lepiej się nie narażać na przeziębienie. Jak się potem okazało, dobrze zrobiłam.<br /><br /><br /><br /><br /><b><span style="font-size: large;">Wtorek, 28 kwietnia 2015, godzina 7:00</span></b><br /><br /> Ze względu na wczesny czas wypłynięcia statkiem do Tossy de Mar, wstaliśmy wcześniej niż poprzedniego dnia i zjedliśmy śniadanie o 8:00. O 10:00 już staliśmy na brzegu i czekaliśmy, aż statek zwany Neptunem zacumuje na brzegu. Emocje były nieziemskie - bujało jak cholera, ale było bardzo zabawnie. Biegaliśmy ledwo utrzymując równowagę od dzioba aż po tył, śmiejąc się w głos. Co prawda, gdy stawaliśmy i bujało na boki na metr w dół i następne 2 metry w górę, to trochę muliło - ale i tak nie było źle. Płynęliśmy coś pomiędzy godziną a półtorej, po czym wyszliśmy na kamienistą plażę Tossy de Mar.<br /> Zwiedzaliśmy najpierw przede wszystkim ruinę kościoła gotyckiego i zamek, potem zeszliśmy w dół i mieliśmy mnóstwo czasu na chodzenie po okolicach tamtejszej promenady. Znów nachodziliśmy się po sklepach, po czym na dosłownie godzinkę, może mniej - wylegliśmy na plaży. Potem przeszliśmy miasteczko w poprzek idąc w stronę dworca autobusowego, skąd autokar miał nas odebrać. Po drodze zwiedziliśmy pozostałości rzymskich budowli, które były prawdopodobnie magazynami na żywność. Mury się raczej nie zachowały, ale można było podziwiać piękne mozaiki na posadzkach. Wracając przejeżdżaliśmy przez Lloret de Mar, które mieliśmy zdobywać następnego dnia. Ok. 16:00 byliśmy już w Blanes i poszliśmy jeszcze się pokąpać w morzu, poleżeć i pochodzić po plaży. Standardowo o 19:30 była kolacja, a potem czas wolny do 21:00.<br /><br /><br /><br /><br /><b><span style="font-size: large;">Środa, 29 kwietnia 2015, godzina 7:30</span></b><br /><br /> Pobudka, śniadanie o 8:30 i tzw. plażing. Wylegiwaliśmy się do południa na słońcu, a ok. godziny 15:00 byliśmy już na Lloret de Mar. <br /> Jedno, co mnie zawiodło, to zimny i nieprzyjemny wiatr, który zaraz po naszym przyjeździe sprowadził krótki deszcz. Byłam w sukience i rozgrzana po przedpołudniowym opalaniu zmarzłam tam okrutnie. Do tego weszliśmy na taras widokowy obok starej baszty, więc wiało podwójnie. Po zdobyciu wzgórza z tą właśnie wieżą zeszliśmy w dół na główną ulicę. Nie tylko ja uważałam, że Llloret to takie europejskie Las Vegas - pełno klubów, kasyno na kasynie i pełno hoteli 4 i 5 gwiazdkowych, które kontrastują z drugą stroną ulicy, na której są różne dyskoteki poobklejane plakatami i ogłoszeniami. Około godziny 19:00 autokar zabrał nas z głównej ulicy z powrotem do Blanes.<br /><br /><br /><br /><br /><span style="font-size: large;"><b>Czwartek, 30 kwietnia 2015, godzina 7:00</b></span><br /><br /> Barcelona, Barcelona - o godzinie 11:00 już byliśmy zwarci i gotowi, wyruszyliśmy na przystanek autobusowy niedaleko hotelu i po jakichś 15 minutach byliśmy już w naszym odrzutowcu w drodze do stolicy Katalonii. Około 12:30 byliśmy już na miejscu. Wysiedliśmy w centrum i ruszyliśmy pod najsłynniejszy kościół w Hiszpanii.<br /> Sagrada Familia robi wrażenie nawet na zdjęciach z pocztówek, a co dopiero na żywo. Zamurowało mnie i nie wiem, co było bardziej piorunujące - skala i wielkość tego całego budynku, czy przepiękne detale i ogólny wygląd. Mieliśmy godzinę na terenie wokół kościoła, do środka niestety nie wchodziliśmy. Chociaż tłok przy wejściu i wewnątrz był taki, że chyba trochę przestaję tego żałować... Przeszliśmy się dookoła robiąc mnóstwo zdjęć, bo na prawdę, brak uwiecznienia tego byłby błędem. Potem poszliśmy do sklepu, kupiłam pocztówki z Sagradą i Casa Mila, oraz jaszczurczy zestaw - bluzkę z napisem "Barcelona Gaudi" i piękną, kolorową jaszczurką, oraz stalowy breloczek z niebieskim paszczurem. Potem zebraliśmy się pod kościołem i znów wskoczyliśmy do autokaru, by wysiąść po 20 minutach pod bramą Parc Guell.<br /> Parc Guell zwiedzaliśmy jakąś godzinę, było na to mało czasu. Widzieliśmy jaszczura, ławkę i salę hypostylową, ale to ogólnie była większość całego pobytu tam. Mieliśmy napięty plan dnia i nie było mowy o dłuższym siedzeniu tam. Z resztą, było gorąco i średnio mieliśmy ochotę prażyć się na słońcu, a wszystkie miejsca w cieniu były skrzętnie pozajmowane.<br /> Przejechaliśmy z parku do centrum na av. Diagonal około godziny 16:00. Przeszliśmy się do Casa Mila i Casa Batllo, a potem poszliśmy w stronę pl. Katalońskiego i dostaliśmy 2 godziny na przejście Ramblami do pomniku Krzysztofa Kolumba. Najbardziej chyba niezapomniany był tam chodnik - całą drogę człowiek ma schizowate wrażenie, że jest falowana, bo tak są ułożone i wycięte płyty chodnikowe, które są w 2-óch kolorach. Niektórzy jeszcze próbowali dostać się do Pałacu Guell, ale my z Adrianem nie marzyliśmy nawet o wejściu tam - źle się czułam i mój widok musiał wzbudzać w ludziach lekkie zdziwienie i zmartwienie. Po 18:00 autokar zabrał nas spod placu przy stoczni, by wjechać z nami na taras widokowy i pożegnać z niego Barcelonę. <br /> Do hotelu mieliśmy wrócić około 20:00, a byliśmy o 21:10 - poślizg konkretny, na szczęście z kolacją na nas zaczekali te 10 minut. Korki w Barcelonie o tej porze były największe, więc postaliśmy sobie w nich trochę. Okazało się, że jednak gdybyśmy pojechali wcześniej - czego nie rozumiałyśmy z dziewczynami, bo wolałybyśmy wcześniej niż w środku dnia - bylibyśmy też w miarę na czas. <br /><br /><br /><br /><b><span style="font-size: large;">Piątek, 1 maja 2015, godz. 7:30</span></b><br /><br /> Pobudka późniejsza, a po śniadaniu wyszliśmy na pożegnanie z Blanes i weszliśmy na szczyt naszego pseudo Wysokiego Hrothgaru, aż do ruin zamku. Problem polega na tym, że nie było to zbyt dobre posunięcie - poszliśmy tam w lekkich ciuchach, zgrzaliśmy się wchodząc w jakimś kuriozalnie szybkim tempie na górę, po czym okazało się, że pogoda jest markotna i spotkaliśmy się z zachmurzonym niebem i nieziemsko zimnym, silnym wiatrem. Teraz przez to prawdopodobnie boli mnie gardło i jestem zachrypnięta. Ale widok faktycznie był bardzo ładny. Potem zeszliśmy na dół i mieliśmy czas wolny od jakiejś 12:45 do późnego popołudnia. Wszyscy się już pakowali, szykowali i denerwowali wyjazdem. Wieczorem było jeszcze dla chętnych "pożegnanie z morzem", czyli kto chciał szedł po kolacji na promenadę. Ja ze względu na zaczynający się ból gardła nie poszłam, ale za to zdążyłam się spakować wieczorem na spokojnie.<br /><br /><br /><b><span style="font-size: large;"><br />Sobota, 2 maja 2015, godz. 7:00</span></b><br /><br /> Szybkie ogarnięcie, śniadanie, pakowanie do autobusu i ok. 11:00 wyjechaliśmy spod hotelu Costa Brava w Blanes w dwudniową podróż do domu. Po drodze znów było wesoło, więc dość żwawo nam ta podróż minęła. Zwiedziliśmy jeszcze Muzeum Salvadore Dali w Figueres, a potem pożegnaliśmy Hiszpanię i wjechaliśmy do francuskiej Langwedocji. Około godziny 21:00 zakwaterowaliśmy się w kolejnym tranzytowym hotelu F1 za Lyonem. <br /><br /><br /><span style="font-size: large;"><b><br />Niedziela, 3 maja 2015, godz. 6:30</b></span><br /><br /> Pobudka wcześnie, śniadanie od 7:00, a na 8:00 wszyscy już być w autobusie i mieć popakowane walizki. Oczywiście poślizg był, ale jakieś 20 minut, po czym ruszyliśmy już bezprzystankowo do Polski. Granicę francusko-niemiecką przekroczyliśmy koło 15:00 albo 16:00 <span style="font-size: xx-small;">(wybaczcie, mindfuck potrasowy)</span>, a ok. 22:30 byliśmy już w Zgorzelcu. Zostawiliśmy panią przewodnik, a cały autobus starał się spać i korzystać z tej możliwości, bowiem okazało się, że mieliśmy być w Kielcach później, niż zapowiedziano.<br /><br /><br /><br /><b><span style="font-size: large;">Poniedziałek, 4 maja 2015, godz. 00:30</span></b><br /><br /> Ostatni postój na drodze do Kielc. Kierowcy, którzy zrobili z nami te bite 5000 km wysiedli, a do domu odwoził nas kto inny. Wszyscy byli już widocznie zmęczeni kiszeniem się w siedzeniach, ale wizja powrotu do Plastyka o 5:00 nad ranem zamiast 3:00 nad ranem zmuszała do spania. Cali i zdrowi <span style="font-size: xx-small;">(no, prawie, bo ja i Iza się nieco rozchorowałyśmy)</span> pojawiliśmy się pod szkołą o godzinie 5:30. <br /><br /><br /> Podsumowując - niezapomniany wyjazd, mający swoje mankamenty, jak każdy. Ale mimo wszystko będzie to jedno z milej wspominanych przeze mnie wydarzeń. Mimo 20 kilku godzinnych jazd autokarem całkiem wygodnie się podróżowało. Zobaczyliśmy w sumie kawał świata za jednym zamachem, zrobiliśmy prawie 5 tys. kilometrów w 10 dni, ja zrobiłam prawie 2800 zdjęć, zwiedziliśmy 5 miejscowości, w tym Barcelonę. Ogółem - fajnie było.<br /><br />Żegnam się z Wami paroma fotografiami z wyjazdu, a tymczasem zmywam się ze względu na wspomniany mindfuck.<br />~Tiga<br /><br /><br /></span><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB4gCNGJMXvAjUhPYqF0C1t7d_GCwEYFhmH40UOvv0AmBo1rbPi0hoOeQcxq2dxyzG6upQDCgcoQnO5XPZs0TB1mwj6iL4OtSHaTYf-4FUZfZQuzZdLXCMvW_ax69CkCBpq2aC2C_D9W8/s1600/DSC_0050.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhB4gCNGJMXvAjUhPYqF0C1t7d_GCwEYFhmH40UOvv0AmBo1rbPi0hoOeQcxq2dxyzG6upQDCgcoQnO5XPZs0TB1mwj6iL4OtSHaTYf-4FUZfZQuzZdLXCMvW_ax69CkCBpq2aC2C_D9W8/s640/DSC_0050.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Zachód słońca nad autostradą A4</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYUE3gLErwkLSGXiNVdjzxsI0cRG3QxL_qnuf2MuzQeM66EFg_TBzrEQiw4XHy9nKtd0M83BZ2EXp83iwfJubjXyb7VkCkjqWZaHZ5IsCQfRQVGIxf6fPzsU1cmB_hYLCXZxYvinwthRo/s1600/DSC_0311.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjYUE3gLErwkLSGXiNVdjzxsI0cRG3QxL_qnuf2MuzQeM66EFg_TBzrEQiw4XHy9nKtd0M83BZ2EXp83iwfJubjXyb7VkCkjqWZaHZ5IsCQfRQVGIxf6fPzsU1cmB_hYLCXZxYvinwthRo/s640/DSC_0311.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Niesamowity Pałac Papieski w Avignon</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzO-qNtf5qgfNSNppCiFAMtR2Gn4KPV_aWxXqM7Jqt0nyRzOlAaGH0mQkQHRdX2JbdiiFZzuzDcOW4PQNyqD-Cc1cu53YmOJXcxZVoYXrgPQAmHW6Ba06CyeB493JmVuI-ejD8Hs-cWPg/s1600/DSC_0334.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzO-qNtf5qgfNSNppCiFAMtR2Gn4KPV_aWxXqM7Jqt0nyRzOlAaGH0mQkQHRdX2JbdiiFZzuzDcOW4PQNyqD-Cc1cu53YmOJXcxZVoYXrgPQAmHW6Ba06CyeB493JmVuI-ejD8Hs-cWPg/s640/DSC_0334.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Budynek opery w Avignon</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-noOAsCVMwig5w0IdlCRQyRv_BmtTw0oxUyfLDeinBu5QDimJxDEVzt9PzuOb4ekLH2SPAkoOmyjQwJdAf_l_HLuqxhcB7SHfuA8nSMkn477yXiIzvY7zoqUkjf_hlBqHEJh1OBVQTFY/s1600/DSC_0372.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-noOAsCVMwig5w0IdlCRQyRv_BmtTw0oxUyfLDeinBu5QDimJxDEVzt9PzuOb4ekLH2SPAkoOmyjQwJdAf_l_HLuqxhcB7SHfuA8nSMkn477yXiIzvY7zoqUkjf_hlBqHEJh1OBVQTFY/s640/DSC_0372.JPG" width="424" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Ni stąd, ni z owąd - budka telefoniczna rodem z Londynu (ogrody przy gotyckiej kaplicy w Avignon)</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHK7ekNbb8B0inJlEk5m8o6WtFQz65_aA0GC0-QprcxSZ0WrfzJrVfupK9sshOjPCyAdu70cngfTspP0JzuZf9EDsFte67wTGifFqKaQJiEg2b2istJ1mI6WPQGunzhlJ3G963GULyahs/s1600/DSC_0248.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHK7ekNbb8B0inJlEk5m8o6WtFQz65_aA0GC0-QprcxSZ0WrfzJrVfupK9sshOjPCyAdu70cngfTspP0JzuZf9EDsFte67wTGifFqKaQJiEg2b2istJ1mI6WPQGunzhlJ3G963GULyahs/s640/DSC_0248.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Urokliwe uliczki Tossy de Mar</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ff_sVT1nb7zw3TLLMNjlAXo9L_yUYRczCu1KMg9J6Nw7dd9fBQJgjhA8gvS5svtMIoK7prTN_9AZY78NS50KBcad9bYXSUgz_2FlJrMs0_CSDKkPFLsWlXvjZMJSV7BpYq0kU3qYY24/s1600/DSC_0258.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj0ff_sVT1nb7zw3TLLMNjlAXo9L_yUYRczCu1KMg9J6Nw7dd9fBQJgjhA8gvS5svtMIoK7prTN_9AZY78NS50KBcad9bYXSUgz_2FlJrMs0_CSDKkPFLsWlXvjZMJSV7BpYq0kU3qYY24/s640/DSC_0258.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Tossa</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjscrGf9nOao6KIIvONydlaE3-01gkM2BafIgYD0YEc9lOjPxkiNqc6y4rbkklqMwm3-cYZ8f5dZ9fRlGJ4Rmh8e239QpLFruURZlMbYKcW6t8eFrKChsCkNCxhPgspZjYAa0utsRCz8HI/s1600/DSC_0372.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjscrGf9nOao6KIIvONydlaE3-01gkM2BafIgYD0YEc9lOjPxkiNqc6y4rbkklqMwm3-cYZ8f5dZ9fRlGJ4Rmh8e239QpLFruURZlMbYKcW6t8eFrKChsCkNCxhPgspZjYAa0utsRCz8HI/s640/DSC_0372.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Morze Śródziemne i plaża w Blanes</span></td></tr>
</tbody></table>
<br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRogbJswI53ybfmBBaCwyhlZKjHS01lX67KqnB5uYzvsVlbHJpnj17r1woMiqNMo5yW_MFdXnEqV4d7LBoFjRvA5zwys9M7e1uGgp-eLj4Ps7lhSOpAQ6FmBq2v50hrjCsHXv6q9IShC4/s1600/DSC_0467.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="424" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRogbJswI53ybfmBBaCwyhlZKjHS01lX67KqnB5uYzvsVlbHJpnj17r1woMiqNMo5yW_MFdXnEqV4d7LBoFjRvA5zwys9M7e1uGgp-eLj4Ps7lhSOpAQ6FmBq2v50hrjCsHXv6q9IShC4/s640/DSC_0467.JPG" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">No i czy to nie wygląda jak Wysoki Hrothgar?</span> <span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Brakuje jedynie Alduina...</span><br /><br /><br /><span style="font-size: large;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Więcej zdjęć w najbliższych postach :)</span></span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-10754912679284853692015-04-05T05:33:00.003-07:002015-04-05T05:33:16.295-07:00Święta, święta...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... a tu śnieg!<br /><br /><br /><b><span style="font-size: x-large;">Witajcie!</span></b><br /><br /><br />Otóż jak wszyscy zapewne wiedzą, piękną zimę mamy tej wiosny. Wczoraj nawet pogoda uraczyła nas burzą i śniegiem jednocześnie. Na szczęście, cielaki z 3-ma głowami się na razie (jeszcze) nie rodzą, więc te wariactwa nie są jeszcze zbyt groźne.<br /><br />Przede wszystkim, <i><b>życzę Wam wszystkim spokojnych, radosnych Świąt </b></i><span style="font-size: xx-small;">(trochę późno, bo dzisiaj Wielkanoc, ale co tam)</span>,<b><i> leniwego wolnego i dobrej zabawy jutro, w Dyngusa.</i></b> <br /></span><br />
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnrWK3hns-FRXbqDwf4pkR-4NpLGQPEXLDmQzNnUdm4YThqLaezL5CLltWxXfVNagK9Evp66_BmS1-r53UMpfKKdnMPdxO0Jk5CLWwB7qtwK8VchXFBqMpUqd258KH7O3NGP0KQV2VOr0/s1600/Ale_jaja_2_by_TigaLioness.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhnrWK3hns-FRXbqDwf4pkR-4NpLGQPEXLDmQzNnUdm4YThqLaezL5CLltWxXfVNagK9Evp66_BmS1-r53UMpfKKdnMPdxO0Jk5CLWwB7qtwK8VchXFBqMpUqd258KH7O3NGP0KQV2VOr0/s1600/Ale_jaja_2_by_TigaLioness.jpg" height="640" width="516" /></a></span></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Taką oto kartkę świąteczną na poczekaniu narysowałam w piątek wieczorem; wisi od wczoraj na Juniorze.</span></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span><div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Co ciekawego u mnie? Nic w zasadzie, nudzę się jak mops, chyba, że mój pracoholizm weźmie górę i zaczynam malować, albo robić jakieś prace związane ze szkołą. W czwartek po Świętach jadę z Eryką malować przedszkole (ah, te skrzaty), a za 3 tygodnie... Hiszpania! A tak tak, znowu nasza wariacka ekipa jedzie za granicę. W zeszłym roku o tej porze była Praga, w tym roku będzie Barcelona i tamte rejony. Ogólnie, wybieramy się do Katalonii. 10 dni będziemy na wyjeździe, głównie w czasie weekendu majowego, wracamy w przeddzień matur w nocy. A potem - premiera <i>Avengers: Age of Ultron</i>! Weeee!<br /><br /><br />Co do Hiszpanii jeszcze, podobno mamy zarezerwowaną tylną część autobusu, także będziemy rządzić. Hehehehe~<br /><br />Jeśli uda mi się kupić przed wyjazdem wreszcie aparat, to są szanse nawet na jakieś zdjęcia. No i z prof. Kielianem założyłam się o paczkę żelków, że przywiozę pełno szkiców z Hiszpanii... Także challange accepted. <br /><br />Poza tym ostatnio robię różne dziwne rzeczy, na przykład maluję prace, które nie chcą się sprzedawać, a po to je w sumie maluję. Taki paradoksik. Najgorzej ma w tym wszystkim mój Kotlet, bo on musi te prace przeglądać jak powstają i jeszcze katuję go opowiadaniami, które ostatnio wysmarowywuję. Wczoraj kolejny fanfic - 12 stron sobie napstrykałam, a co!<br /><br />Co do planów, to martwi mnie brak pieniędzy, bo niedługo urodziny, a ja nadal nie mam aparatu, więc nie mogę ruszyć odłożonych na niego funduszy. A ja na urodziny chciałam pójść na tego Ultrona, poza tym wychodzi płyta Helloweenu, którą nie ma bata muszę, po prostu MUSZĘ mieć, a poza tym następnym celem na liście po aparacie jest Boss Overdrive OD-3 którego upatrzyłam już sobie jakieś 4 miesiące temu. Swoją drogą, ostatnio przestroiłam sobie Pacyfkę do stroju C <span style="font-size: xx-small;">(nigdy w życiu na moich poprzednich strunach by się coś takiego nie udało, za cinkie)</span>... Po tej regulacji i zmianie strun.. zagrała jak szatan. <br /><br />No i byłam sobie niedawno <span style="font-size: xx-small;">(może ze 2 tygodnie temu)</span> w Riffie, ograłam sobie elegancko Flying V Hamera i pan ze sklepu był tak uprzejmy, że pozwolił mi nawalać na cały regulator. <br /><br />Poza tym... chyba nic. A no jeszcze moja kochana depresja, z którą staram się walczyć. Mam na tyle dużo prywatnych problemów i to na tyle poważnych, że dziwię się, że akurat teraz zaczęło mi wychodzić walczenie z deprechą, bo powinnam się już totalnie załamać. Ale cóż - ja jestem z natury złośliwa, więc lubię robić na złość wszystkim łącznie z moim życiem.<br /><br />No i ostatnio byliśmy na karaoke na sali teatralnej w internacie. Zawyłam przy <i>Far & Away</i> tak boleśnie, że do tej pory mi wstyd przed Kaśką i Arkiem, ale kij... Jak człowiek się popłakał to już mu ciężko potem śpiewać. Obiecuję się na przyszłość poprawić. No i wyleczyć gardło, bo chrypę wtedy miałam okrutną. <br /><br />Dzisiaj muszę jeszcze <i>Birdmana</i> obejrzeć <span style="font-size: xx-small;">(niestety, muszę, bo na rozszerzenie z polskiego mamy obejrzeć po jednym, tegorocznym Oscarowym filmie)</span>, może zmuszę się do malowania tego obrazka olejem, który zaczęłam jeszcze w ferie. Może ten cholerny olej wreszcie wysechł. Bo nie chcę sobie rozciapać wszystkiego, a ze 2 tygodnie temu to jeszcze wszystko mokre było. Olej lniany schnie ciężko, a ja jeszcze mam chłodny pokój, więc nie jest zbyt skłonny do współpracy.<br /><br />Przypominam, tak stricte reklamowo, że jestem w potrzebie pieniężnej, więc przyjmuję zamówienia na obrazy / rysunki. Może to być prawie że wszystko. Kontakcik na maila: tiga.lioness@tlen.pl<br /><br /><b>Niech moc będzie z Wami, dzieci kochane, żebyście jutro więcej osób oblali, niż sami zostali oblani.</b><br /><b>~</b>Tiga</span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-72361764714476145512015-03-21T03:54:00.002-07:002015-03-21T03:54:18.383-07:00Oj działo się działo...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czyli to i owo o ostatnich paru tygodniach.<br /><br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br /><br />Mamy sobie dzisiaj pierwszy dzień wiosny kalendarzowej. Wczoraj było zaćmienie słońca, a dzisiaj jest bardzo ładne niebo i ładne słońce, całe, nienadgryzione. <br /><br /><br />U mnie nie jest najlepiej, albo lepiej... nie mówić. Tak czy owak, ostatnio sporo się działo i to też tych fajnych rzeczy. W zeszły piątek skończyliśmy o 11:20 i byłam w szkole tylko na 2 lekcjach, więc mnie to bardzo ucieszyło. Trochę w tamten weekend poleniłam, czego w ten raczej nie zrobię, ale chociaż wtedy sobie odpoczęłam. Oglądałam <i>Kapitana Amerykę</i>, obydwie części, a <i>Zimowego Żołnierza</i> pierwszy raz... I teraz mam fazę na Bucky'ego. I po co ja oglądałam ten film, cholera no? O efektach tej fazy też za moment będzie.<br />Obejrzałam też sobie 15 odcinków <i>Agentów T.A.R.C.Z.Y</i>, pierwszego sezonu. Bardzo mi się spodobał, chociaż pierwszy odcinek z nóg nie zwalił. Ale potem było coraz lepiej. Teksty Hill mnie rozwalają: <br /><br />Agent Hill: Zaatakowali ich obcy, zielony wielki potwór, w Nowym Jorku był bóg...<br />Agent Ward: Teoretycznie, Thor nie jest żadnym bogiem.<br />Agent Hill: Trzeba było widzieć jego bicepsy.<br /><br /><br />Clark Gregg zrobił świetną robotę w tym serialu. Coulsona nie lubiłam, aż do jego "śmierci" w <i>Avengers</i>. Po prostu nie przypadł mi do gustu. A w <i>Agentach</i> jest świetny. Poruszający, oscylujący na granicy dwóch światopoglądów i w pewnym sensie dwóch światów.<br /><br />Innym filmowym wydarzeniem było wtorkowe wyjście z dziewczynami na Disneyowskiego Kopciuszka, w wersji aktorskiej. Genialne kostiumy, niesamowity efekt wizualny, przekochana obsada - Cate Blanchett, Lily James <span style="font-size: xx-small;">(którą widziałam na ekranie po raz pierwszy, ale urzekła mnie od razu)</span>, moja kochana Hayley Atwell, którą kocham za rolę Agent Carter, no i oczywiście Helena Bonham-Carter. Poza tym, że 18-letnie dziewczyny na takim filmie co jakiś czas wybuchały śmiechem, to jednak był to jeden z piękniejszych filmów Disneya, jakie widziałam. <br /><br />Wczoraj byliśmy też całą szkołą na <i>Potopie Redivivus</i>, całkiem fajnie był zrobiony, no i 'tylko' 3h zamiast 5h. <br /><br /><br />Co do fazy na Bucky'ego, to nie licząc fanficów, które zdążyłam już sobie powymyślać, to narysowałam w środę kredkami portret Barnesa jako Zimowego Żołnierza. Kij, że niepodobny...<br /></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM6VcJXZ39mIF_8F1y5x_w6SYu0WPrh_0wRzMzPH9zh_F8URYg9I0cOL7-bVoUYZC0-FFUw_gyG1TqcTj3dsXzARP7JR9S1R956hUH9RSm1NwWw_PZ_TMVXBljf1nqPQNplHej7j5ZxEo/s1600/Bucky_Barnes_by_TigaLioness.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgM6VcJXZ39mIF_8F1y5x_w6SYu0WPrh_0wRzMzPH9zh_F8URYg9I0cOL7-bVoUYZC0-FFUw_gyG1TqcTj3dsXzARP7JR9S1R956hUH9RSm1NwWw_PZ_TMVXBljf1nqPQNplHej7j5ZxEo/s1600/Bucky_Barnes_by_TigaLioness.jpg" height="640" width="492" /></a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span><div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />Czy coś poza tym? Ano to, że Helloween wczoraj ogłosił oficjalnie, kiedy pojawi się pierwszy singiel z <i>My God-Given Right</i> i ujawnił tracklistę wszystkich możliwych wydań płyty. Mam problem, bo już tuż tuż do premiery <i>Into the Wild Life</i> Halestormu, a ja zbieram na aparat i trylogię <i>Hobbita</i> na DVD, więc pewnie Halestorm będę musiała odpuścić na razie. <i>My God-Given Right</i> kupię tak czy inaczej, bo wychodzi niecałe 2 tygodnie po moich urodzinach, więc powinnam dozbierać do tego czasu... <br /><br />No i już w czerwcu zaczynamy zabawę z prawem jazdy... Będzie baaaardzo wesoło.<br /><br /><br />Zaraz pędzę, lecę, patatajam malować - Mustang sam się nie namaluje, a jeszcze mnie dzisiaj olej czeka, bo muszę skończyć dawno już zaczęty obraz... Jeszcze żeby tak te prace dały się sprzedać, to byłoby iście cudownie, bo cierpię na brak funduszy. Nawet na sztalugę nie mam...<br /><br /><b>Niech moc będzie z Wami, chociaż wczoraj ciemna strona próbowała zabrać słońce - i miłego weekendu!</b><br />~Tiga</span></div>
</div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-67947180291677885372015-02-15T03:20:00.002-08:002015-02-15T03:20:44.439-08:00Ferie na horyzoncie...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... a ja już mam dość.<br /><br /><br /><span style="font-size: x-large;"><b>Witajcie!</b></span><br /><br /><br />Ano, nudzi mi się. Zdrowa już prawie jestem, ale po leżeniu tydzień w łóżku niechętnie patrzę w stronę kolejnych 2 tygodni lenistwa. Wiem, dziwna jestem.<br /><br />Dlatego szukam sobie coraz nowszych zajęć. Prace domowe porobię w ciągu najbliższych 2-3 dni, a jeśli dobrze pójdzie, to wczoraj kupione płótna 50x70 (3 sztuki) dojdą do mnie we wtorek... A wtedy biorę się za pracę miesięczną na malarstwo. Co będę malować? Forda Mustanga '67, moje wymarzone cudeńko. *-*<br /><br /><br />Oprócz tego wzięłam się wczoraj za trochę porządkowania, szczególnie za czyszczenie mojej kolekcji modeli, bo usyfione były aż strach. Czeka mnie jeszcze wypolerowanie 30 modeli i generalne wymycie 6 innych, które porzucone stały w innym miejscu i kurzyły się 3 razy mocniej. Wszystko mnie bolało wczoraj, bo nieruszane mięśnie po tygodniu leżenia nie lubią być zmuszane do niczego, więc dzisiaj tym bardziej po tej wczorajszej akcji sprzątania... Moje mięśnie umarły.<br /><br /><br />Jutro na 8-mą do fryzjera. Haaa, może wreszcie zrobię to siwe pasemko, bo ostatnio nie wyszło. No i przycinam. Do wakacji i tak odrosną na nawet dłuższe, a chwilowo mnie wkurzają. A potem na zakupy z mamą... Cały dzień nas pewnie nie będzie, bo ją wyciągnąć szybko ze sklepu z butami to rzecz niewykonalna.<br /></span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br />A na piątek już plany mam. W czwartek do babci, w piątek z kumplem na pizzę <span style="font-size: xx-small;">(mam nadzieję, że moja niespodziewanka wypali, i nie jest nią pizza)</span>, a od piątku będę widziała się z ciocią, od Świąt się nie widziałyśmy ani razu. <br /><br /><br />Ogólnie planów sporo. Pod koniec ferii też chciałam wreszcie przebić uszy. <br /><br /><br />Ale i ostatni tydzień nie był taki zły. W środę dorwałam <i>Exitus Letalis</i>, obydwa tomy - pierwszy czytałam, ale nie miałam swojego egzemplarza, a drugiego jeszcze wtedy nie czytałam. Najkrócej mówiąc - KattLett jest absolutnym geniuszem. Świetnie się to czyta, z jednej strony nie można się oderwać, z drugiej - szkoda kończyć. Kapitalna kreska, kapitalne teksty, niesamowite zwroty akcji i zaskakująca fabuła non stop. Niezawodne. Tak, to może brzmi jak kiepska recenzja, ale tu nie ma czego krytykować. To jest po prostu świetne.<br /><br />Zmęczyłam całego nowego <i>Knight Ridera</i> i cierpię z tego powodu. Bo już go obejrzałam i nie będzie więcej. Ból. Ale filmu nie obejrzałam, więc to ostatni jeszcze smaczek pod kątem tej serii. Dalej męczę <i>Przyjaciół</i>, jestem gdzieś w połowie 7-go sezonu. Oczywiście musiałam obejrzeć ukochany odcinek ze Świątecznym Pancernikiem, chociaż już go widziałam w szkole. Ale on jest po prostu cudowny. <br /><br /><br />Powinnam skończyć Huntera i Jennifer. Powinnam. Ale mi się nie chce. Zwyczajnie mi się nie chce. Pewnie jutro wieczorem jak do domu wrócę, to zgarnę tablet i dokończę tego Huntera, z Jenni będzie większy kłopot. Chociaż, mam pewną motywację co do niej. Żeby dopiec takiemu jednemu... kotletowi mielonemu :3<br /><br /><b>I powtarzam Ci, kotlecie, po raz ostatni - ani ze mnie frytka, ani baba, ani tym bardziej FRYTKOWNICA.</b><br /><br />To by było tyle w tym temacie.<br /><br /><br /><b>Niech moc będzie z Wami, oby Wam pączki poszły w co tam chcecie, i żeby żaden kupidyn czy jak mu tam nie strzelał do Was w biały dzień!</b><br />~Tiga<br /><br /><br /><span style="font-size: x-small;"><br />PS. Aktualny stopień zaawansowania prac nad Jennifer i Hunterem:</span><br /></span><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6_RV_OcBe1S5AIB7kfSgGNA2KJ7cCqg58bE-g0V0AR0e0HOKEakKtf0w6usxHxeLgGIqz14iACQQjHLOhIliNHtNhAOByCo9GKVgB0MinPu28JnOAPJjFH3zsIiDP8JrxPKsrbDTvStA/s1600/jenn_screencap2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6_RV_OcBe1S5AIB7kfSgGNA2KJ7cCqg58bE-g0V0AR0e0HOKEakKtf0w6usxHxeLgGIqz14iACQQjHLOhIliNHtNhAOByCo9GKVgB0MinPu28JnOAPJjFH3zsIiDP8JrxPKsrbDTvStA/s1600/jenn_screencap2.png" height="358" width="640" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX2jQSrJ1ISgoaP2IFC7Fh6kjYU-ALicBtXATYHAr9xLUzj6Bx7sfMNXj5hWSkCtoSxpfmIV6d4N_BjG-71wSxUD-KQxPls-EHfjtSqfyuheqMOpIVjtEedqETMW0hhzL5hUz4sOJVX1E/s1600/screencap-hunter8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX2jQSrJ1ISgoaP2IFC7Fh6kjYU-ALicBtXATYHAr9xLUzj6Bx7sfMNXj5hWSkCtoSxpfmIV6d4N_BjG-71wSxUD-KQxPls-EHfjtSqfyuheqMOpIVjtEedqETMW0hhzL5hUz4sOJVX1E/s1600/screencap-hunter8.png" height="358" width="640" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-11461303900235608652015-02-10T04:37:00.000-08:002015-02-10T04:37:30.981-08:00Slash 'em all...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czyli wreszcie obiecane recenzje.<br /><b><span style="font-size: x-large;"><br />Witajcie!</span></b><br /><br />Dzisiaj będzie krótko, w sumie tylko o tych recenzjach. Dodać mogę jeszcze, że pracuję nad czym się da - tu recenzja, tam opowiadanie, tam prace w digitalu. Jak skończę robić "Huntera" to Wam tu zaspamię z nim i screenami z pracy nad nim.<br /><br /><br />Więc.<span style="font-size: large;"><b> Re-re-recenzja, czas start!</b></span><br /><br /><span style="font-size: xx-small;">(pisałam ją ponad 2,5 godziny)</span><br /><br /><br /><b>Płyta:</b> <i>Apokaliptyczna Miłość</i> (<i>Apocalyptic Love</i>)<b><br />Wykonawca:</b> Slash i spółka (tzw. SMKC - Slash, Myles Kennedy & The Conspirators)<br /><b>Rok:</b> Apokaliptyczny (2012)<br /><b>Skład:</b> Cudowny i niezastąpiony, hardrockowi jajcarze klasy najwyższej w jednym bandzie: Saul Hudson <span style="font-size: xx-small;">(zwany Ukośnikiem)</span>, Myles Kennedy, Todd "Dammit" Kerns, Brent Fitz<br /><b>Gatunek:</b> Niby hard rock, ale i tak Slash jest dla mnie heavy metalowcem, jeśli chodzi o jego aktualne poczynania muzyczne<br /><br /><b>Płyta 2:</b> <i>Świat w Płomieniach</i> (<i>World on Fire</i>)<br /><b>Rok:</b> Niedawny (2014)<br /><b>Gatunek:</b> Tu już na bank to nie jest hardrock. To jest wszystko, co się da.<br /><br /><br /><br />Zacznijmy od tego, skąd to się wszystko wzięło. Slash w 1996 roku ogłasza wypowiedzenie z Guns 'n' Roses <span style="font-size: xx-small;">(chwała mu za to)</span>. Potem formuje Slash's Snakepit i takie tam. Jego droga nierzadko krzyżuje się z dawnym kumplem z Różyczek - Duffem McKaganem. Ale tak ogólnie to jako człowiek tak szanowany w biznesie rockowym, a przy tym wielka postać niewątpliwie - gra z kim się da. I choć ma tyle pieniędzy, że do końca życia mógłby NIC nie robić, zbierał co rusz nowe pomysły i nowych muzyków. Aż tu nagle wpadł na pewnego chudego, wysokiego szatyna z 4 oktawowym głosem. W 2010 roku konkretnie, podczas nagrywania jego pierwszej solowej płyty, Ukośnik zaprasza do <i>Back From Cali</i> <b>Mylesa Kennedy'ego</b>, wokalistę i gitarzystę Alter Bridge, nota bene pracującego z Markiem Tremonti. Ale kij z AB na razie - panom tak się spodobała współpraca, że Myles pojechał ze Slashem w trasę. Już wtedy towarzyszyli im <b>Todd Kerns</b> i <b>Brent Fitz</b> - dwóch czarnowłosych zwariowanych kolesi, którym też się chyba nudzi. Ale nawet dobrze im to idzie - bo ciekawe rzeczy robią.<br /><br />Tak czy owak - bum, w 2012 roku wychodzi <i>Apocalyptic Love</i>, swego rodzaju dżołk z całej famy dookoła końca świata. A co do bandu jeszcze - skąd taka głupawa nazwa, <b>The Conspirators</b>? Z racji, że Slash był Slashem, Myles występował z nim jako wokalista, a band był po prostu bandem Slasha, coś trzeba było wymyśleć do zapowiedzi na koncerty. Bodaj właśnie Hudson wymyślił taką nazwę dla jaj, żeby cokolwiek było, a przy tym fajnie brzmiało. I od tamtej pory band towarzyszący nazywał się Konspiratorami, których szybko pokochał cały świat - gdzie szukać drugiej takiej drużyny, która mimo jawnego grania bardziej dla zabawy niż na poważnie, robi to z wyczuciem godnym braw. I zaryzykowałabym twierdzenie, że aktualne muzyczne dokonania Slasha i Konspiratorów lepiej wychodzą dla wszystkich, łącznie z fanami, niż lekko toksyczny związek Ukośnika z Guns 'n' Roses. <br /><br /><span style="font-size: xx-small;">Myles jest przynajmniej chudy....</span><br /><br />Ahhem. <b>To tego, zaczynamy!</b><br /><br /><br /><i><b>Apocalyptic Love</b></i> - no nie wiem, czy można robić bardziej chwytliwe otwieracze niż Slash. Nie wiem czy to jest możliwe. Kiedy pierwszy raz usłyszałam płytę w całości, w prawidłowej kolejności nagrań - zamurowało mnie. Ten na pozór piszczący Myles owszem, drze się w niebogłosy. Ale bardzo melodyjnie, potrafi takie rzeczy z głosem robić, że głowa mała. Todd i Fitzy szaleją, chyba szczególnie Fitzy. Slash napełnił całą płytę standardową, typową dla niego, pływającą i zalatującą bluesem gitarą. Chwytliwy riff, super wokal, refren w sam raz na koncerty. Ja się rozpływam od tego głosu, no!<br /><br /><i><b>One Last Thrill </b></i>- ta płyta chyba miała być popisem kolejnych umiejętności kolejnych członków zespołu. Myles pobija tu rekordy jeśli chodzi o prędkość, sposób i wyrazistość wyśpiewywania tekstu. I niech mi ktoś powie, że ktokolwiek w SMKC jest normalny. Tak się nie da. Po wysłuchaniu tego reszta płyty, łącznie z dość żwawym otwieraczem wydaje się wolna jak doom metalowe, 20 minutowe utwory. To jest jeden wielki pęd, zawirowania, piski, krzyki, wstawki. A przecież nie jest znowu tak szybko. To wszystko przez Mylesa. Brent w swoim żywiole, Toddy'ego trochę kiepsko słychać. Ale tylko basowo, bo chórki robi. Bardzo przyjemne z resztą. Solówki w większości pomijam, bo cholera - to jest Slash, on nie gra solówek, które nie byłyby świetne conajmniej.<br /><br /><span style="font-size: x-small;">Warto dodać, czego zapomniałam wcześniej - <i>Apocalyptic Love</i> była nagrywana sposobem "na żywo". Cały band grał wszystko na raz, bez podziału na osobne sesje dla gitar, wokalu itd. Co z resztą wyszło świetnie, bo jest bardzo spontanicznie. A przy tym dobrze wyszło. Takich sesji "całościowych" chyba było 3 albo 4. Ale za każdym razem wszystko na żywca. Jak set na koncercie. Co z resztą słychać w przejściach utworów, kiedy Fitzy prawdopodobnie dyktuje następny rytm.</span><br /><br /><i><b>Standing in the Sun </b></i>- mimo tego, że to nie ballada, jest jak dla mnie dość melancholijny. Dużo efektów, bardzo 'drobny' riff, przyjemny, niski, refren z kolei trochę wyższy niż reszta - dopasowany do wyższego śpiewu Mylesa. Chociaż ja kocham, jak Myles śpiewa nisko... Anyway. Dobry utwór do odpoczęcia przed następnym zestawieniem. <i>Standing in the Sun</i> i <i>We Will Roam </i>to chyba takie właśnie trochę do odpoczynku są. Zajeżdżające bardziej bluesowo niż reszta, bardziej rockowe niż reszta. Solooooo tu trzeba wymienić. Jest cudowne. Slash ma niesamowitą płynność jeśli chodzi o zaczynanie solówek z głównego riffu i wpływanie z powrotem do niego pod koniec. Niektórzy gitarzyści grają cokolwiek, byle pasowało do tempa, Slash dopasowuje się do wszystkiego a przy tym jest to jednak inne. <br /><br /><br /><i><b>You're a Lie</b></i> - jak ja kocham ten utwór! Jak ja go uwielbiam! Jeden z dwóch - trzech utworów na tej płycie, które są bardziej metalowe. To jest istne szaleństwo. Mocny, dobitny, niby powolny - ale tylko pozornie. Świetny riff, chwytliwy jak cholera, geniaaaaalny wokal Mylesa, świetne chórki Todda, bas lepiej słychać, Fitzy... Fitzy po prostu szaleje za garami. I pokazuje, że nie musi grać tylko swingowo, może dowalić tak, że buty spadają. Świetny tekst, z autopsji Mylesa zdaje się, ale na prawdę cudowny. No i te wstawki solówkowe Slasha. Masterpiece po całości. Wybija się poza margines, stanowczo. Jeden z lepszych. Cudowny breakdown i solówka. Geniusz!<br /><br /><br /><i><b>No More Heroes</b></i> - tu tekst jest w sumie też bardzo dobry i dość ciekawy. Fajny, przyjemny utwór. Wydaje się spokojny, głównie przez solówkowy riff Slasha. Bas słychać doskonale. Niski wokal Mylesa lekko próbuje powrócić, przede wszystkim jest bardzo delikatny przez większość czasu. Dopiero w sumie refreny są silniejsze. Fajne zaakcentowanie w stosunku do tekstu. Refren jest chyba drugim najfajniejszym elementem. I tak najbardziej podobają mi się zwrotki. <br /><br /><br /><i><b>Halo</b></i> - Najlepszy w kategorii "Nie-ballada". Jak to pierwszy raz usłyszałam, oszalałam na punkcie SMKC i obiecałam sobie zdobyć tą płytę po trupach. Słuchałam tego non stop przez 3 tygodnie. Wokal jest obłędny, Myles wykorzystuje swoją parę w 100% procentach, jego głos jest piorunujący. Dwa - riff. Też jest obłędny. I bas. I REFREN. To musi być jeszcze bardziej obłędne na koncertach. Fitzy jak zwierzaczek za perkusją. Szaleństwo po całości, niesamowicie składające się w genialną całość. Breakdown z mruczącym, przesterowanym głosem Mylesa. I SOLO. Padam na kolana i chylę się przed Slashem, Mylesem i Konspiratorami. <i><b> But the time has come, to burn your halo down!</b></i><br /><br /><br /><i><b>We Will Roam</b></i> - mrucząca gitara Slasha, otaczająca powoli słuchającego - najpierw jeden kanał, potem drugi, potem wchodzi perkusja, bas w tle. Spokojny głos Mylesa w refrenach przechodzi w jego charakterystyczny, wysoki ton. Fajny, melodyjny przerywnik. Nie jest jakiś szczególny, ale widać muszą być przerwy między dwoma geniuszami, bo inaczej bania by eksplodowała... Ale na prawdę nie jest źle. I to nawet nie jest wypełniacz. To jest coś do chilloutu.<br /><br /><i><b>Anastasia</b></i> - cóż, o kunszcie gitarowym Slasha legendy można by opowiadać, w sumie jest już legendą chodzącą po ziemi. Wstęp na akustyku jest dla mnie zbyt misterny. Przynajmniej narazie. Ale jest też niesamowicie klimatyczny. Cały utwór jest na pograniczu ballady - jeśli chodzi o tekst, tematykę i ten właśnie klimat - a dość solidnego, hard rockowego utworu. Zalatuje muzyką klasyczną jeśli chodzi o solówkowe riffy i same solówki. I ten głos Mylesa. Tak dynamiczny, wiarygodny. Płaczliwy wręcz. Refren rytmiczny, chwytliwy. I główną gwiazdą jest tu podejrzewam Kennedy, bo to co znowu wyprawia z głosem przechodzi ludzkie pojęcie. A druga gwiazda to oczywiście Slash i jego gitara. Brent i Todd się tu trochę uspokajają, nie wybijają przed szereg. Są dopełnieniem dla Saula.<br /><br /><br /><i><b>Not For Me</b></i> - no i mam dylemat. Do tej pory. Chociaż znam album na pamięć. Do tej pory nie wiem, która z tych ballad jest lepsza - ta, czy zamykająca, o której zaraz. Tu mamy do czynienia z dość kontastową budową ballady - bardziej metalowej - wstęp najpierw ciężki, potem lekki, spokojny, potem znów przechodzi w silny, długi utwór. NIIIIISKI głos Mylesa, trochę wysokiego. Padam. Niesamowity głos. I świetna, nastrojowa gitara Slasha. Dopasowanie i nastrojowość Todda i Fitzy'ego też godna wspomnienia. Świetny tekst, świetny kawałek. Nic dodać, nic ująć. Wyróżnia się solidnie. I soooloooo. Dobre, dobre. Świetne. Chyba postawię sprawę neutralnie - numer jeden w kategorii ballad ex aequo z zamykadłem.<br /><br /><br /><i><b>Bad Rain </b></i>- przepis na chwytliwy, hard rockowy utwór jest taki: posadzić za perkusją Brenta i czekać, aż wymyśli coś hardrockowo - swingowego, a potem postawić obok Slasha z Les Paulem i czekać na świetny riff, aż w końcu dodać genialnego Todda, który natychmiast wpasuje się w utwór i dobrze będzie go słychać, a na końcu dodać świetny tekst Mylesa i samego Mylesa. I mamy! Można ewentualnie zrobić do tego animowany teledysk. Mrrrucząca gitara i mrrrruczący Myles, do tego Todd. No i Fitzy z tymi garami... No masterpiece.<br /><br /><br /><i><b>Far and Away</b></i> - To. Jest. Nie. Do. Opisania. Nie da się krytykować czegoś, co już lepsze być nie mogło. Nie za długa, nieziemska ballada, zaczynająca się spokojnie, smutno. Jest ogólnie smutna, bo tekst taki. Czuć tą melancholię, ból. Myles przebił wszystko, samego siebie ze 2 razy. To co wyczynia tutaj jest nie do przejścia. Delikatny, przechodzący czasem w silniejszy wokal, na samym końcu, kiedy zaczyna się jedno wielkie szaleństwo, płacz i wrzask, solo, wtedy już wyje jak pies do księżyca. Ale wychodzi mu to super. Bas nastrojowy jak nie wiem, perkusja delikatna i spokojna, rozkręca się dopiero pod główne, potężne solo. Numerr jeden w kategorii ballada, razem z <i>Not For Me</i>. Kończymy tym smutnym akcentem debiutancką płytę SMKC.<br /><br /><br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><span style="font-size: large;"><b>WORLD ON FIRE</b></span></span></i></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /><br /><br /> Warto przed samą recenzją parę słów jeszcze, stricte o albumie. Slash w jednym z wywiadów, dla <i>Teraz Rocka</i> albo <i>Gitarzysty</i> bodajże <span style="font-size: xx-small;">(już nie pamiętam)</span>, opisał że to dla niego nowość. Mimo, że <i>World on Fire </i>nagrano w tradycyjny, studyjny sposób, to nie został tam użyty żaden efekt gitarowy poza przesterem. Może w jednym utworze wykorzystano wah-wah. Slash stwierdził, że to dla niego nietypowe, ale dzięki temu <i>WoF</i> jest znacznie drapieżniejszy i surowszy niż <i>Apocalyptic Love</i>. Poza tym ogólnie, riffy są bardziej heavy metalowe. No i druga sprawa to pisanie materiału - wcześniej materiał pisał Slash, teksty Myles. Teraz w pisanie materiału wkręcił się Todd, co jak wspominałam, jest dziwne - bo akurat jego <i>Shadow Life</i> jedzie Alter Bridge. Trzecia sprawa - długość. Płyta składa się raczej z krótkich kawałków, ale jest ich... 18. To tak, jakby były w sumie 2 płyty. Zwykle płyty z takimi ilościami utworów to albo wydania z bonusami, które zwykle są koncertowymi wydaniami niektórych utworów z podstawowej wersji, albo coverami, albo demo. A tu podstawa ma 18 utworów, ani jeden nie jest wypełniaczem. Po prostu chłopcy mieli wenę i dużo czasu.<br /><br /><br /><b><i>World on Fire</i></b> - jak już wspominałam, otwierające, chwytliwe jak diabli utwory to chyba domena Slasha. Był to pierwszy singiel z tej płyty. Ukośnik dobrze powiedział - pewne riffy z tej plyty nie dadzą o sobie zapomnieć, jak już się je raz usłyszy. Nieziemski, chwytliwy, dynamiczny i dość ciężki riff, dobrze słyszalny bas i dobrze nagrana perkusja. Fitzy zachowuje się tu totalnie jak Zwierzaczek z Muppetów. To pokazuje, że band stać na więcej, niż pokazała <i>Apocalyptic Love</i>. Ale to dobrze świadczy. Ukłon się należy tutaj również za kochany, mraśny wokal Mylesa. I za chórki Todda. I za refren ogółem. Jadziem z zawrotną prędkością i z niesamowitą klasą. I think it's time to set this world on fire!<br /><br /><br /><i><b>Shadow Life</b></i> - zapowiada się ciekawie, spokojnie. Przesterowany głos Mylesa i czyste gitary. A tu nagle.... Dość swingowy, mocny riff, z silną perkusją. Wokal Mylesa i gitary w zwrotkach, refrenie szczególnie - jedzie Alter Bridge. O ten refren to już w ogóle. Ale jest genialnie. Świetny, potężny utwór. A mimo to dość dynamiczny, barwny. Bas wreszcie słychać i dobrze, bo Toddy dobrym basistą jest i fajnie to podkreśla charakter płyty. Fitzy robi pokaz siły za perkusją, Slash z lekkością wydobywa ze swojej gitary zarówno swingowe, jak i alternatywne riffy, a potem solo. Dobre solo. <br /><br /><i><b>Automatic Overdrive</b></i> - czy można robić lepsze hardrockowe kawałki? To jedzie trochę <i>One Last Thrill</i>, ale dzięki temu jest chwytliwe. Miły dla ucha riff, dynamiczny utwór, nie nudzi. Myles oczywiście daje z siebie wszystko. Fajnie nagrane gitary. I ten refren. Fitzy musiał mieć niezły ubaw grając partię perkusyjną, bo ta radocha aż płynie razem z dźwiękiem. Basu trochę brak, bo gitary i Myles trochę przytłumiły. Ale można im to wybaczyć, bo to co robią jest świetne. Świetne solo zaczynające się trochę w stylu Chucka Berry'ego. Po solo głos Mylesa... No świetne no!<br /><br /><b><i>Wicked Stone</i></b> - z początku ciężko mi było go słuchać. Może dlatego, że nie jest tak łatwy w odbiorze jak<i> World on Fire</i> czy <i>Automatic Overdrive</i>. Jest inny. Niby dynamiczny, wesoły, rockowy. Ale po dłuższym wsłuchaniu się przekonałam. Genialne partie gitarowe. Trochę zaczepne, drapieżne. Perkusja typowo rockowa, fajnie podkreśla melodyjność. Rytmiczną melodyjność. Wokal świetny, na poziomie najwyższym. Bas się raz przebija, raz nie, ale jakoś to można przeżyć. Super breakdown w połowie 2 minuty. Wyciszający, melancholijny. Jak zwykle dobre solo. Może trochę przydługi utwór, można by go nieco obciąć, może dlatego tak łatwo nie wpada w ucho. Próg powyżej 4 minut prawie zawsze jest mniej chwytliwy.<br /><br /><br /><i><b>30 Years To Life</b></i> - no geniusz, masterpiece, omg, umarłam. Riff stulecia. Rockowy, trochę oldschoolowy. Wokal i chwytliwość riffu ze słowami "<i>So the story goes...</i>" - level 1000. Niesamowita dynamika, a przy tym melodyjnosć. Myles wypada genialnie. Refren nieziemski, głównie dzięki riffowi solówkowemu. Chórki Todda, jego bas, Fitzy podkreślający charakter utworu. Geniusz! Całość jest tak wesoła, choć tekst może nie do końca. Ale na prawdę, świetny kawałek na koncerty. Za partie gitarowe należy się Nobel. I ZA SOOOOOOLOOOO. Ono jest niewymiernie obłędne. Pewnie część ludzi zarzuciłaby Slashowi komercyjność tego utworu... Nie, on po prostu jest genialny.<br /><br /><br /><i><span style="font-size: x-small;">Now I'm growing old<br />18 years I've got to go<br />I waste way in this cage<br />I'm all alone<br />That's how the story goes<br />This is a tale that must be told<br />For what could be your destiny<br />You'll never know</span></i><br /><br /><i><b>Bent to Fly</b></i> - dobra, wracamy do trochę smutniejszej rzeczywistości niż w wesołym riffie poprzedniego kawałka. Uroczy wstęp, na pół akustyczny. Delikatna zaśpiewka Mylesa. Ballada, krótka, nie całkiem czysta, delikatna i bez przesteru. Bo potem jest drapieżniej. Ale klimat zachowany. Dość smutny tekst, świetne partie gitarowe, niezawodny Myles. Fajne połączenie lekkich riffów, akustyki z przesterowanymi wstawkami solówkowymi. Bas delikatnie mruczy w tle. Fitzy spokojniej, ale nie na długo. Ten utwór może nie jest jeszcze dokładnym przykładem barwności płyty, ale widać, że wracamy do tematu mocniejszych, heavy metalowo zalatujących ballad, jak<i> Not For Me</i> z <i>Apocalyptic Love</i>.<br /><br /><br /><i><b>Stone Blind</b></i> - super kawałek, super riff, super wokal. Trochę bardziej drapieżny, w stronę <i>Halo</i>, ale bez przesady. W sumie, bardziej w stronę <i>No More Heroes</i> niż <i>Halo</i>. Ale ogółem - Myles wraca w typowy dla niego głos, Toddy pobrzdąkuje razem z riffem Slasha, niskim i melodyjnym. Brent przygrzewa na perkusji i to konkretnie. Całość ma bardzo rock'n'rollowy styl. Znowu bardzo wesoło, przed kolejnym trochę mroczniejszym utworem. Znów przeplatanki czystych gitar na pogłosie z przesterem, świetne solo. Po nim świetny breakdown. Jak miło.<br /><br /><br /><i><b>Too Far Gone </b></i>- trochę cięższy riff na wstępie, dość ciężka perkusja. Niższy głos Mylesa. Bas dobrze słychać, fajnie rozbujał całość. Ja co prawda nie uważam tego kawałka za wybitny, ale wypełniaczem nie jest. Jest całkiem przyjemny, bardziej hardrockowy. Stopniowo od <i>Stone Blind</i>, przez <i>Too Far Gone</i> zbliżamy się do jednego z cięższych i najmroczniejszych utworów na <i>World on Fire</i>. Niewątpliwie tutaj gitary za fajny, rozkołysany riff powinny dostać wyróżnienie. No i Myles. Ale on zawsze jest absolutnie niezawodny. Dobry breakdown przed solo, chwytliwy. <br /><br /><br /><br /><i><b>Beneath the Savage Sun</b></i> - Nooooo. To się nazywa pieśń. Chociaż dłuższy, świetny. Zaczyna go Toddy i jest w sumie oparty na basie. Nieziemski riff. Świetnie zrobiony pod względem wokalnym, z tymi zaśpiewkami Mylesa, co po prostu kocham. Klimatyczny, ciężki, dynamiczny, mroczny. I znów wokal - zwrotki. Ten głos. Ajj. Ogólnie całość jest tak rozbujana i melodyjna, że to się w głowie nie mieści. Refren szybszy, ale przy tym chwytliwy i melodyjny. Znowu zaśpiewki i miejsce dla riffu. Dobry tekst, oj dobry. Bardzo rozbudowany w środkowej części, z klimatycznym spowolnieniem i riffem basu, a potem anielskim wokalem Mylesa. Nic dodać nic ująć. A nie! Nobla wszystkim za udział. Mylesowi to wiadomo, Brentowi za perkusję, Slashowi za gitary, Toddowi za dźwiganie całości na basie i za to, że go słychać!<br /><br /><br /><i><b>Withered Delilah</b></i> - wracamy do tematu<i> "Slash i jego 50 sposobów na zrobienie super chwytliwego riffu"</i>. Bo to na prawdę ludzkie pojęcie przechodzi. Oprócz tego na tej płycie Fitzy popisał się bardziej niż na poprzedniej. Brzmi to wszystko bardzo elegancko. W zwrotkach raczej prowadzi Myles i jego wokal ma największą rolę. W refrenie to już jest totalna radocha, niby spokojnie, a jednak melodyjnie jak nie wiem. Znowu rock'n'rollowy utwór, kontrastowy dla sąsiadów - poprzednika i następcy. <br /><br /><br /><i><b>Battleground</b></i> - no geniusz totalny pod kątem ballady. Numer jeden w tej kategorii. Wokal Mylesa jest nieziemski, tekst świetny, gitary nastrojowe i delikatne. Bas podkreśla wokal, perkusja uderza dopiero z przesterem gitar w refrenie. Niesamowita całość, świetne solo. Ja umarłam. Kocham ten utwór i zdania nie zmienię. <b>Dziękuję, tyle mam do powiedzenia.</b><br /><br /><br /><i><b>Dirty Girl </b></i>- no świetny. No po prostu nie ogarniam. Rockowy, z genialnym wstępem perkusji i później równie genialną partią bębnów. Super wstawki wokalne, sam wokal bardzo dopasowany, zróżnicowany. Riffy gitarowe godne podziwu, jeśli chodzi o melodyjność. Człowiek sam z siebie buja się do tego. Bas wchodzi w partie gitar, więc nie wybija się za nadto. Świetne solo i dobre posunięcie z delikatnym podkładem pod nie. Potem dość nastrojowe i delikatne przejście. I super. Mamy to.<br /><br /><br /><i><b>Iris of the Storm </b></i>- w pierwszym momencie nie wiedziałam, co o tym kawałku sądzić. Nie umiałam go ocenić. Ale w sumie, dość ciekawy. W stylu <i>No More Heroes</i> mieszanego ze <i>Standing in the Sun</i>. Pół ballada. Fajny, solówkowy riff główny i dobry refren, wykorzystujący siłę głosu Mylesa. Biedny Fitzy, znowu musiał trochę zwolnić w zwrotkach, a potem jego odreagowanie słychać w refrenach i przejściach różnorakich. Bas raz słychać raz nie, ale jak już, to bardzo elegancki. Dość spokojny w sumie utwór, trochę drapieżniejszy riff przed solo i pływająca solówka z użyciem efektu wah-wah. Typowa dla Slasha. Ogólnie, utwór typowo Slashowy.<br /><br /><br /><i><b>Avalon</b></i> - szaleństwo. Wokalne głównie. Ale i gitarowe. Zaczyna się od dynamicznego, drapieżnego riffu. Znów jest bardziej hardrockowo, rytmicznie, chwytliwie. Myles robi co się da - wyje, wrzeszczy, śpiewa nisko, wysoko. Wszystko jedno. On i tak robi to nieziemsko. Cały czas towarzyszy rozbujana perkusja, która czeka na refreny, żeby się trochę wyszaleć. Ah to solo! Bas jakoś mi zniknął. Słyszę chórki Todda, ale basu nie bardzo.<br /><br /><br /><i><b>The Dissident</b></i> - trzeba umieć. Zaczyna się osobliwie, od puszczenia jakiegoś starego country rodem z Texasu, z winylowej płyty. Trzeszczącej płyty winylowej. A potem typowy Slashowy utwór. Podręcznikowy. Niski, przesterowany riff z drugim solówkowym. I świetna zwrotka, ze świetnym, nastrojowym, niższym śpiewem Mylesa. A potem nananana! Refren! Tak melodyjny i tak chwytliwy, że samemu chce się śpiewać. Aż żal, że taki krótki. Z jakiegoś powodu ten utwór ma w sobie klimat tego, co puszczone zastało na wstępie. Nie wiem, co, ale zajeżdża trochę country. Może przez wokal. Ale i tak jest ciężko dość.<br /><br /><i><b>Safari Inn</b></i> - świetna, niespełna 3 i pół minutowa instrumentalna perełka Slasha. Głównie oparta na bluesowo zalatujących riffach i solówkach, wstawkach, zagrywkach. Z bardzo przyjemnym tłem czystej gitary, basu i swingowatej perkusji. Perełka, dosłownie.<br /><br /><i><b>The Unholy</b></i> - świetny zamykacz. Zaczyna się od śmiechów, krzyków i pisków dzieci. Potem delikatny, ale niepokojący i klimatyczny riff czystej gitary. A potem klimatyczny śpiew Mylesa. Niski, w sumie dość mroczny. Spokojnie, bez pośpiechu. Wstawki szepczącego Mylesa z pogłosem. I jadziem. Z całej siły, wrzeszcząc, przywalając w gary, jadąc na ciężkich akordach, z przebijającym się ciężkim basem. A potem znowu lekko. Klimatycznie jak cholera. Tekst genialny, świetnie przełożony w muzykę. Świetny fragment na początku 3 minuty. A potem wyciszenie przed mini solo. Siłą tego numeru jest niewątpliwie wokal i klimat. Potężny, długi, dopracowany zamykacz. Masterpiece, zaraz po <i>Battleground</i>, bo to w sumie ciężka, heavy metalowa ballada. Świetnie się kończy i świetnie zwieńcza całość. <b>Long live Slash!</b><br /><br /><br />Więc tak, ocena ogólna:<br /><b><i>Apocalyptic Love</i>: 8/10</b> <span style="font-size: xx-small;">(trochę pojechało za małą różnorodność płyty, a trochę za brak basu, trochę za słabszą perkusję)</span><br /><b><i>World on Fire</i>: 9,5/10</b> <span style="font-size: xx-small;">(prawie ideał)</span><br /><br />Tyle by było w tym temacie.<br /><br /><br /><b>Niech moc będzie z Wami! </b><br />~Tiga</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-23451432584015852832015-02-09T01:21:00.003-08:002015-02-09T01:21:29.632-08:00Choroba...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czasem ma opóźniony zapłon.<br /><br /><br /> <b><span style="font-size: x-large;">Witajcie!</span></b><br /><br /><br />Dzień niezbyt miły, źle się czuję. Cóż, jestem chora. Już tydzień temu było nieciekawie, ale nie chciałam opuszczać szkoły, więc się do niej wybrałam. No i mam za swoje; w piątek znowu mnie złapało, ale tak definitywnie. I oto leżę chora, tydzień przed feriami, ze zdartym gardłem i obolałymi mięśniami. Ał.<br /><br /><br />Cóż, skończyło się na antybiotyku, ale chyba jest lepiej. Oby do ferii wyzdrowieć. Trochę szkoda, że ten tydzień opuszczę. Chciałam pojechać z dziewczynami z klasy na warsztaty do Torunia (3 dniowe), a wcześniej na lekcję muzealną z historii sztuki. Szkoda, nie wypaliło.<br /><br /><br />Ale przynajmniej mam jakieś kreatywne zajęcia. Nawet jak nie rysuję, to piszę. Razem ze znajomym wpadliśmy na pomysł pisania "dobranocek" - jedno z nas pisze dziennie jedno opowiadanie, albo następne części opowiadania, a wieczorem prezentuje je drugiej osobie. Fajna zabawa, a przy tym motywująca - ja zwykle mam ten problem, że mam pomysł na opowiadanie od początku do finału, z rozbudowaną fabułą i postaciami, wpleceniem innych wątków... Tylko weź to spisz, człowieku. A ja do tego jestem na tyle leniwa, że jeśli ochota na pisanie mnie nie nachodzi (a robi to nieczęsto) to sama się nie zmuszę. <br /><span style="font-size: xx-small;"><br /><br />Co ciekawe, <i>Słownik Przejęzyczeń</i> ma szanse powrócić...</span><br /><br /><br />Próbuję ostatnio sprzedać jakieś swoje prace i cienko mi to idzie. Jedną się udało, z czego na sprzedaż było łącznie 5 prac. Następną do sprzedania właśnie maluję, olejem na płótnie, ale to trochę zajmie, zanim to dziadostwo namaluję. <br /><br /><br />Chyba zdrowieję - 2 dni temu nie tknęłabym kolumn. Dzisiaj, z racji braku rodziców w domu, COB drze się na całego.<br /><br /><i>Crazy Nights~!</i><br /><br /><br />Crazy to to nie jest raczej, leżeć w łóżku cały dzień. Mało szalone. Jedyną bardziejszą rzeczą (jeśli chodzi o szaleństwo), jaką zrobiłam ostatnio, to była próba malowania nakładki w Pacyfce niebieskim tuszem. Nawet ciekawie to wygląda. Tylko muszę jakiś fajny wzór wymyślić. <br /><br />Że recenzja jakaś powinna być... No będzie, będzie. I tak teraz leżę chora. Dzisiaj albo jutro zmuszę się do napisania combo <i>Apocalyptic Love</i> + <i>World on Fire</i>. Obiecuję. Słowo chorego Tydziaka.<br /><br /><br />Co do sprzedaży prac i takich tam piców - jeśli ktoś by chciał coś zamówić, portret, albo nawet jakiekolwiek malarstwo fantasy, mail: tiga.lioness@tlen.pl . Zapraszam też na bloga z pracami: <a href="http://www.tigalioness-art.blogspot.com/">http://www.tigalioness-art.blogspot.com</a> .<br /><br /><br />Dzisiaj będzie krótko, bo mnie gardło boli i mam zły humor. :<<br /><b><br />Niech moc będzie z Wami!</b><br />~Tiga</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-74640400438280760052015-01-10T05:35:00.003-08:002015-01-10T05:35:52.591-08:00404 Internet Not Found...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czyli o tym, że nie miałam jak do tej pory napisać.<br /><br /><span style="font-size: x-large;">Witajcie!</span><br /><br />Recenzji nie było w końcu i chyba na razie nie będzie; z przyczyn technicznych. W Święta czas był i owszem, ale nie było internetu. Odzyskałam go dopiero w sumie dzisiaj, bo po prostu zmieniliśmy operatora i dostawcę przesyłu. Dzisiaj za to muszę uczyć się do semestralnego testu z historii sztuki...<br /><br /><br />Ale są i plusy ostatnich dni. Pomijając to, że wykaraskałam się z zagrożenia z matmy <span style="font-size: xx-small;">(a wystarczyło, żeby nam zacząć trochę tłumaczyć)</span>, to udało mi się dorwać wreszcie opakowanie na dysk twardy, odzyskując w ten sposób połowę moich danych z dysku starego komputera, który raczył paść niedługo po kupnie obecnego. W Sylwestra byłam chyba pierwszy raz poza domem <span style="font-size: xx-small;">(a tak; nie ma to jak całe życie siedzieć w domu w noc sylwestrową z braku jakiegoś normalnego towarzystwa w swoim wieku)</span>, spędziłam go świetnie, chociaż zgon po nieprzespanej nocy był i to konkretny. Co prawda, ja chyba byłam najmniej zezgonowana, ale i tak po długiej walce ze sobą, żeby nie odsypiać tego w dzień, padłam o 5 popołudniu w Nowy Rok. Co prawda tylko na godzinę, ale padłam.<br /><br /><br />O Sylwestrze ja już lepiej nic więcej mówić nie będę... Bo Amaya mnie zabije. Ale fajnie było. Cały Sylwester oglądania filmów~<br /><br /><br />Wpadłam w nałóg. Poza tym, że już należę do fandomu <i>Sherlocka</i>, to chyba wpadłam w końcu w nałóg oglądania seriali. Męczę 3-ci sezon <i>Przyjaciół</i> i wreszcie udało mi się dorwać do całej serii <i>Knight Ridera</i> z 2008 roku, którego kocham. I zapominam o tym, że ludzie go nie lubią - zapominam kiedy słucham tekstów KITTa. <br /><br />I męczę dyskografię Epici. Chociaż chyba troszkę źle zaczęłam. Jak z Saxonem, zaczęcie od nowej płyty kończy się małym zainteresowaniem dla starych. <i>The Quantum Enigma</i> jest nieziemska, <i>Requiem for the Indifferent </i>całkiem niezła, do starszych jeszcze nie podeszłam. Bo mogłabym w kółko słuchać <i>The Second Stone </i>z<i> TQE</i> i płakać. Bo kiedy tego słucham, refren z tym niesamowitym głosem Simone sprawia, że łzy same idą do oczu.<br /><br /><br />Też chcę mieć 4 oktawowy mezosopran!<br /><br /><br />Po Amayowej 18-stce mam doła. A może nie tyle doła, co po prostu nie ogarniam, że niedługo będę teoretycznie dorosła. I to mnie przeraża.<br /><br /><br />Zastanawiam się też, czy dzisiejsza sesja do dowodu skończy się równie zjaranym zdjęciem co zeszłoroczne zdjęcie do legitymacji szkolnej. Tamto to porażka była straszliwa.<br /><br />Już nie mówiąc o tym z poprzedniego dowodu, który KTOŚ mi zarąbał i robił mu zdjęcia, i ten ktoś teraz ma niezłą bekę. <b>Dzięki, potworku.</b><br /><br />Z racji, że nie zrobiłam przedsylwestrowego posta z podsumowaniem roku 2014, to zrobię to sobie teraz. A co!<br /><br /><br /><i><b>Podsumowanie...</b></i><br /><br /><br /><i>Co dobrego?</i><br /><br />- Zacznijmy od 2-go roku w plastyku <span style="font-size: xx-small;">(i od tego, że w ogóle zdałam 1 rok nie umierając z rozpaczy)</span>.<br />- Włosy! Przefarbowałam je sobie wreszcie na jakiś kolor, a nie to myszowato-brązowe coś, co powodowało, że moja bladość była bledsza niż normalnie. <br />- 22 lipca. Potworku. <br />- Haa, nie może zabraknąć pozycji płytowych! Wydanie <i>World on Fire</i> było czymś, na co czekałam od początku roku i cieszę się jak dziecko, że mam tą płytę. All hail Slash and the Conspirators! Poza tym monstrualna płyta Priestów. Richie na tej płycie, to też było coś. <i>The Quantum Enigma</i> Epici. Kupiłam sobie też płytę Kruka, <i>Be4ore</i>. I <i>Rock or Bust</i> AC/DC, która nie wypadła jakoś piorunująco, ale miło się słucha. No i ostatni nabytek roku, czyli <i>Warriors of the Road</i> Saxona! A, był też jeszcze <i>Rock in Rio</i> na DVD, genialny koncercik.<br />- A właśnie, apropo Saxona. Koncert Saxon, Skid Row i Halcyon Way w Progresji. Jaaak ja bym się chętnie wróciła w czasie. Było mocarnie, mimo problemów z nagłośnieniem. Ale liczy się to coś na koncercie, i to coś na pewno było na tym.<br />- No oczywiście spektakl "<i>Upiór w Moherze</i>" w KCK'u, który po prostu rozwalił system.<br />- wyjście na <i>Lucy</i> i<i> Kosogłosa</i>. <br />- Trylogia <i>Igrzysk Śmierci</i> otrzymana na Święta!<br />- otrzymanie basu i Marshalla do dyspozycji w internacie. To jest coś. Bardzo coś.<br />- faza na Bodomów. To się w sumie dobrze odbiło na moim zdrowiu psychicznym, o ile jakieś jeszcze posiadam.<br />- Zaczęłam malować obrazy olejne. 2 już rozdałam, jakiś sukces.<br />- no i mieszkam na nowym skrzydle z Hikaś.<br />- wyjazd do Pragi w kwietniu z klasą. Miło było.<br />- kupiłam sobie nowy telefon, całkiem fajny.<br />- Koncert Omegi w Lublinie jeszcze!<br /><br /><br /><br /><i>Co złego?</i><br /><br />- Sporo, niestety... Zacznijmy od tej felernej ospy w wakacje, która mi połowę tych wakacji wcięła.<br />- Odpaliłam 250zł za wymianę szyby w Prestigio, która raczyła pęknąć i zacząć odpadać.<br />- Odpaliłam cholera-wie-ile za niezliczone ilości słuchawek do telefonu, które niszczę z prędkością doprawdy niesamowitą.<br />- Straciłam najlepszego przyjaciela, który był dla mnie jak rodzina, którego kochałam i którego strata od sierpnia boli tak samo mocno. Tęsknię za Tobą.<br />- Nie radzę sobie z matmą i musiałam zacząć brać korki.<br />- Tyle niepotrzebnych kłótni, wrzasków, problemów z niczego. Brak panowania nad sobą jest chyba coraz częstszy...<br />- Nie sprzedałam ani jednej pracy. Mam dużo pozycji na liście życzeń wymagających pewnego wkładu finansowego, a ja na nic nie mam kasy. I nie mam pomysłu jak zacząć ją zdobywać na swoich pracach.<br />- Ktoś mi zarąbał niektóre przybory do rysowania i to kilkukrotnie.<br />- Jeśli do negatywów mogę zaliczyć foch na Ironów za brak płyty w 2014 roku, i na Helloween za brak chociaż części materiału i nowego singla pod koniec roku to właśnie obwieszczam, że jestem sfochowana. <br />- Śmierć Joe Cockera. <br />- Brak czasu. Spowodowany różnymi rzeczami. Ale brak czasu dla rodziny i przyjaciół, znajomych. To bolesna sprawa, silnie oddziałująca na wyrzuty sumienia.<br />- Zawaliłam kilka przyjęć, urodzin, Mikołajki i Święta jeśli chodzi o dostępność dla najbliższych i o brak czegokolwiek, czym mogłabym im to wynagrodzić.<br />- Brak czasu x2 na czytanie książek i moja rosnąca w tym związku głupota.<br />- Zniszczyłam parę istotnych przedmiotów i urządzeń i to niekoniecznie swoich.<br />- Prawie zgubiłam pendrive'a Eryka. Na szczęście, jednak się znalazł. Ale co się nastrachałam to moje.<br />- Coraz gorszy stan zdrowia, niestety.<br /><br />I reszty grzechów nie pamiętam. I za większość żałuję.<br /><br />Tyle by było na razie; do napisania, przeczytania czy tam czegoś.<br />~Tiga</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-59662207358258370482014-12-23T02:40:00.000-08:002014-12-23T02:40:23.430-08:00Polowanie na Mikołaja...<div style="text-align: left;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... Czyli to i owo o improwizacjach.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<b><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Witajcie!</span></span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Przede wszystkim i na wstępie, chciałabym wszystkim życzyć <b><i>wesołych, spokojnych, ale nie nudnych, szczęśliwych! Świąt, dużo radości z czasu spędzonego z bliskimi i radości z dawania, nie tylko otrzymywania, oraz szczęśliwego, wesołego niezapomnianego Nowego Roku!</i></b><br /><br />Jutro Wigilia, a w domu nic praktycznie jeszcze nieogarnięte <span style="font-size: xx-small;">(w kwestii jedzeniowej najmniej, bo porządku trochę robiłam już parę dni temu)</span>! Tak być nie może. Dzisiaj zapowiada się siedzenie do późnej nocy nad uszkami, muffinkami, rybami i całym tym bigosem.<br /><br /> Ciepłeee słowo na zimę. <b>Biiiiigos</b>.<br /><br /><br />Co do improwizacji... Będąc na 2 tygodnie przed świętami już nieco odciążone od prac domowych i mając wyrąbane na wszystkie szkolne obowiązki, inteligentne Tiga i So postanowiły się nie nudzić. Otóż, wymyśliłam, że pożyczę od mojego kochanego Cwaniaka aparat, i zrobię przy świeżo udekorowanej choince <span style="font-size: xx-small;">(na internackim głównym holu na parterze)</span> So parę zdjęć w czapce mikołaja i zrobię z tego świąteczną, improwizacyjną, KRÓTKĄ animację poklatkową. Nigdy nie wierz swoim postanowieniom, z tego wniosek.<br /><br /> W końcu nie zrobiłyśmy ani jednego zdjęcia pod choinką ze względu na czyjąś nieprzyjemną aurę w stronę Sophie. Poszłyśmy więc na dwór i tak latałyśmy od zewnątrz do wewnątrz, po pokojach, teatralnej, korytarzach, klatce schodowej...<br /><br /> <b>Bilans?</b> Nie było nas 2 godziny, zrobiłyśmy ponad 1200 zdjęć w przynajmniej 6 różnych sceneriach. Żeby było śmieszniej, jakby mało było naszych genialnych pomysłów - postanowiłam zmontować z tego film świąteczny, mimo ogromnej ilości zdjęć i zaczęłam to robić jeszcze tego samego wieczora <span style="font-size: xx-small;">(warto nadmienić, że sesja trwała od ok. 20:00 do 22:00, a ja sobie inteligentnie montowałam od tej 22:00 dopóki mi o 23:30 nie padły wewnętrzne bateryjki)</span>.<br /><br /> <b>Efekt?</b> Przypadkiem stworzyłam nie tylko film świąteczny, który oddam prawdopodobnie na film i fotografię <span style="font-size: xx-small;">(Podstawy fotografii i filmu, taki przedmiot w plastyku)</span> ale i przypadkowo zmontowałam <span style="font-size: xx-small;">(i So to tak zagrała, choć nie wiedziała jeszcze wtedy, jaki utwór wybiorę do animacji)</span> teledysk do <i>Another Rock'n'Roll Christmas</i> Ironów. Kocham przypadki!<br /><br /><br />Co jeszcze? Cóż, dużo rzeczy się ostatnio działo. W ostatni dzień szkolny tego roku <span style="font-size: xx-small;">(19 grudnia) </span>odbyło się szkolne przedstawienie, w którym szczęście <span style="font-size: xx-small;">(lub nieszczęście)</span> miałam grać Diabła, i jak to ładnie ujęła jedna z profesorek "przydupasa Szatana". Poza tym działy się wtedy dziwne, paranormalne zjawiska w szkole i internacie. Już pierwszego dnia po powrocie ze szkoły zachrzaniałam po domu z miotłą i odkurzaczem, a przez ostatnie 2 dni lepiłam ozdoby choinkowe z masy papierowej, malowałam je <span style="font-size: xx-small;">(jeden przypadkiem został ochrzczony "Anioł Morderca", a dlaczego, dowiecie się ze zdjęć...)</span> i robiłam zakupy na Święta. Ogólnie, roboty trochę jest i będzie, czekają mnie literki, malarstwo i historia sztuki... <b>A kij z tym, są Święta.</b><br /><br />W pierwszy dzień Świąt postaram się napisać recenzję<i> Apocalyptic Love</i> i <i>World on Fire</i>, wstawię je w jednym poście, i będzie to post prawdopodobnie całkowicie recenzyjny. <i>Warriors of the Road</i> jeszcze nie miałam czasu na spokojnie w całości obejrzeć <span style="font-size: xx-small;">(obejrzałam jedynie część dokumentalną, niestety)</span> a <i>Redeemera</i> nie wiem, czy zrecenzuję teraz, zależy jak szybko uwinę się z robotą do szkoły.<br /><br />Byłam na <i>Kosogłosie</i>, taaaak, byłam. Byłam razem z Barbasią, Izą, Gabcią i Adrianem. Film piorunujący. Tylko, że typowy wnerwiacz. Krótki, pewnie udałoby się go zrobić jako jedną część ok. 3 godzinną, ale po pierwsze więcej kasy idzie z 2-óch filmów, a poza tym trzyma w napięciu. Niesamowicie podobało mi się, że scenografia zgadzała się prawie całkowicie z tym, co sobie wyobrażałam czytając książkę. Kreacja torturowanego, wychudzonego i wyglądającego jak dziecię obozów koncentracyjnych Peety robiła wrażenie. Był bardzo wiarygodnie przedstawiony. A i tak gwiazdą filmu była postać Haymitcha - kiedy tylko się pojawił na ekranie, wszyscy zamruczeli z zadowoleniem i co drugi jego tekst wywoływał śmiech na sali.<br /><br /> A najbardziej piorunujący moment? Cóż, podróż Katniss przez ruiny Dwunastki była piorunująca, owszem... Przerażająca, bo spokojna, a jednak czuło się dramaturgię tej sceny, wyobraźnia dopowiadała elementy, które musiały nastąpić w czasie nalotu. Ale najbardziej nieziemski moment to śpiew Katniss, <i>The Hanging Tree</i> i przejście jej głosu w głos maszerujących rebeliantów. To było bardziej niż piorunujące.<br /><br /> Ogółem, czekam na część drugą. Oby była jeszcze lepsza.<br /><br /><br /><span style="font-size: xx-small;">A Ty, potworku, zginiesz za tą książkę.</span><br /><br /><br /><br />Tyle by było w kwestii wykładów i wywodów - czas na dokumentację zdjęciową. Na koniec, jeszcze raz wesołych i obyście poczuli magię Świąt, bo ja jakoś nie mogę jej poczuć. <b>Niech moc, święty i renifery będą z Wami!</b><br />~ Tiga<br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB57dsKAK9r3hdcBzROOS2AUIaMJjKdDNDaWGO9ov7kT-v2XibluV81QY2GtSaj4LjcsoPI-btyI3Tt_6iBARrEUKvzpyqYVzR37nMRlZewl7ukIXiQv5fqv3ZxoWmg1cg5bcrWQVV_Kk/s1600/DSC_0020.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjB57dsKAK9r3hdcBzROOS2AUIaMJjKdDNDaWGO9ov7kT-v2XibluV81QY2GtSaj4LjcsoPI-btyI3Tt_6iBARrEUKvzpyqYVzR37nMRlZewl7ukIXiQv5fqv3ZxoWmg1cg5bcrWQVV_Kk/s1600/DSC_0020.JPG" height="480" width="640" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Anioł Morderca</span></td></tr>
</tbody></table>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtta9eY4IKy6dHE4_zgreqFpnSvx8Sb_7TqmZ-2_odlQQsWnGNIS9ugSC8yBtjBWl-txoJ4IuHvNwNKkKz6C4av0F6QkpVW-UZoUy-ut9MZvOpos7Q0Jz-T0bgwq-EoUHsUmGf1a_Lflg/s1600/DSC_0022.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtta9eY4IKy6dHE4_zgreqFpnSvx8Sb_7TqmZ-2_odlQQsWnGNIS9ugSC8yBtjBWl-txoJ4IuHvNwNKkKz6C4av0F6QkpVW-UZoUy-ut9MZvOpos7Q0Jz-T0bgwq-EoUHsUmGf1a_Lflg/s1600/DSC_0022.JPG" height="424" width="640" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYG9fwGAmkzAC91tetxqIKonyKV9B2qpVmXtB1HS9j0HJskgPpcGamTpjV1xv1wiyAuia5UuBYkuPwd2xxL31iUAyZWx0UOwora4sBBl5qgjv3J38YCrPdWX5E08SHVbFOlCsjQVjXx24/s1600/DSC_0138-2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYG9fwGAmkzAC91tetxqIKonyKV9B2qpVmXtB1HS9j0HJskgPpcGamTpjV1xv1wiyAuia5UuBYkuPwd2xxL31iUAyZWx0UOwora4sBBl5qgjv3J38YCrPdWX5E08SHVbFOlCsjQVjXx24/s1600/DSC_0138-2.jpg" height="640" width="640" /></a></div>
<br /><br /></div>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-90126219328316331332014-12-05T00:41:00.001-08:002014-12-05T00:41:48.616-08:00Christbass is coming...<p dir="ltr">... czyli to i owo o tym, jak to Tidzia dorwala sie do basu.</p>
<p dir="ltr"><b>Witajcie!</b></p>
<p dir="ltr">Coz, pisze do Was wlasnie ze szkoly. Siedze przed sala i czekam na historie sztuki. W zwiazku z tym, oraz faktem braku internetu w domu, bedzie krotko i zwiezle.</p>
<p dir="ltr">Zacznijmy od zyczen, bo przeciez jutro mikolajki! Moze  to nieco materialistyczne, ale zycze Wam uciechy z prezentow i milo spedzonego czasu.</p>
<p dir="ltr">Nastepnie - zamowilam sobie troche przed premiera wspominane juz wczesniej <i>Warriors of the Road</i> - <i>The Saxon Chronicles II</i>. Jesli dobrze pojdzie, juz dzisiaj dorwe je i caly wieczor spedze na uwaznym ogladaniu i przesluchiwaniu zawartosci.</p>
<p dir="ltr">Wczoraj znow pozyczylam internackiego Marshalla... nie moglam sie doczekac, bo przez ostatnie 1,5 tygodnia nie mialam czasu grac i ciagnelo mnie do gitary jak do czegos istnie uzalezniajacego... ale malo tego, ze pozyczylam Marshalla! W zwiazku z niedawna propozycja gry w zespole jako basisty, postanowilam podszkolic sie w tym kierunku. Kochany profesor pozyczyl mi swoj bas, za co  wielce dziekuje i troche mi glupio, ze ciagle cos od niego wyciagam. Anyway, nie spodziewalam sie, ze bedzie mi tak szybko szlo - lacznie to przegralam na razie moze ze 2 godziny, troche wczoraj troche dzis rano. Mimo tego udalo mi sie nauczyc juz (jako tako, wymaga ogrania z utworem ale po pierwszych probach z podkladem jest calkiem niezle) Crazy Nights COBu. Jaram sie jak norweski kosciol!</p>
<p dir="ltr">Co jeszcze? Bede diablem na jaselkach. Ale to chyba oczywiste...</p>
<p dir="ltr">Recenzje... beda, beda! Jak tylko wroce na swieta, beda na pewno recenzje <i>World on Fire</i> (moze od razu kompaktowo z <i>Apocalyptic Love</i>, bo chyba nie pisalam jeszcze o debiucie SMTC), <i>Warriors of the Road, Redeemer of Souls</i> i mozliwe, ze bedzie jeszcze recenzja pewnych singli, ale to sie zobaczy. I pewnie recenzja <i>Kosoglosa</i> cz.1 tez bedzie. A co!</p>
<p dir="ltr">Za brak polskich znakow i ladu przepraszam, blogger app w telefonie.</p>
<p dir="ltr"><b>Niech moc bedzie z Wami</b> (tak apropo zapowiedzianych Gwiezdnych Wojen VII).<br>
~Tiga</p>
TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-66295944604496749472014-11-16T10:10:00.004-08:002014-11-16T10:10:53.972-08:00Saxon, Skid Row, Halcyon Way...<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czyli nieziemski sobotni wieczór w warszawskiej Progresji.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<b><span style="font-size: x-large;"><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Witajcie!</span></span></b><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Chłodno, wietrznie, ciemnawo... listopadowo. Ale wczorajszy wieczór na długo zapadnie w pamięci nie tylko mojej, ale i ok. 2,5 tysiąca fanów metalu z całej Polski.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Godzina 13:45 - wyjeżdżamy z domu. Zabieramy jeszcze po drodze Adriana, po czym łapiemy wiatr w żagle i płyniemy sobie spokojnym tempem w stronę Warszawy.</span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">Około 18:00 pojawiamy się na parkingu obok Fortu Wola, 20 metrów naprzeciw głównego wejścia do Progresja Music Zone. Rejestracja TKI nikogo nie dziwiła - były tam tablice dosłownie z każdego możliwego województwa i dużej części większych miast powiatowych. Ze względu na niesamowity wiatr, mroźny i wybitnie nieprzyjemny, wybyliśmy do Fortu Wola w celu znalezienia jakiegoś ciepłego kąta. Mieliśmy w końcu jeszcze pół godziny (a nawet 45 minut, ale woleliśmy być wcześniej) do otwarcia bram. </span><br />
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"> Atmosfera już od początku była niezwykle przyjazna. Było z kim pogadać, zagadać. Ok. 18:40 zaczęli wpuszczać nas na teren klubu, partiami, po ok. 15 osób za jednym razem. Na początku weszło może ze 300 - 400 osób. Wbiegliśmy (po uprzednim oddaniu kurtek i zostaniu zrewidowanym na schodach) na salę na trochę przed 19:00. Stanęliśmy po prawej stronie, ja naprzeciw rampy, po której wtaczane były pudła sprzętu, a Adrian z tatą koło szafy. Szafy, czyli wielkich kolumn głośnikowych, które już przed koncertem grały różnorakie hiciory, w tym <i>For Whom the Bell Tolls </i>Metallici - już wtedy przewracały się bebechy.<br /><br />Godzina 19:15 - po dłuższych kipiszach przy scenie i na scenie, wyszedł zespół... ale chwila! Zanim cokolwiek, na scenie pojawił się (dosłownie jak duch, połowa osób zauważyła go dopiero, kiedy powiedział coś do mikrofonu) Quinnie z Saxona, wywołując ryk, a raczej owację publiczności. Zapowiedział on swój support (co wydało mi się niezwykle miłe z jego strony, a przy tym zrobił to z taką chrypą, że mi ciary poszły po plecach...), po czym na scenie wytoczyła się pierwsza machina wojenna - Halcyon Way.<br /><br />Set młodych panów (w porównaniu z, że tak powiem, headlinerem koncertu, to bardzo młodych) z USA był niezwykle krótki, ale przy tym urokliwy. Grali ciężko, szybko, z werwą... tylko, że od razu wyciekł problem z owymi szafami. I ogólnie nagłośnieniem. Perkusja i bas zagłuszały totalnie gitarzystów, a wokalista mimo usilnych starań był słyszalny tak dobrze jak mysz piszcząca równo ze szczekaniem psa. Oryginalne porównanie, wiem, ale jestem po koncercie, wybaczcie. Anyway - mózgotrzep taki nam to nagłośnienie zafundowało, że po pierwszej piosence,<i> Conquer</i>, nie wiedziałam jak się nazywam. Na szczęście ktoś z technicznej załogi musiał się zająć tym brzmieniem, bo nieco te gitary się w połowie setu wybiły, ale aż do końca całego koncertu wszystkich zespołów były stanowczo za ciche w porównaniu z szalejącymi perkusistami i basem.<br /><br />Halcyon Way zagrali jedynie 6 utworów w ciągu 45 minut - wspomniane<i> Conquer, On Black Wings, Web of Lies, Hatred is My Cause, Save Your Tears</i> i <i>Desecration Day</i>. Powiem szczerze, że chyba najbardziej podobało mi się <i>Conquer, Web of Lies </i>i <i>Hatred is My Cause</i>, ale całość była niezwykle wyważona. Kawałki niezmiernie równomierne, ciężko wybrać najlepszy z setu. Poza tym, był to krótki występ, więc energiczni panowie poradzili sobie śpiewająco. Dosłownie.<i> Desecration Day</i> zakończone zostało wrzaskiem "<i>Prepare for our friends from Skid Row!</i>" i nastała przerwa techniczna na prze-aranżowanie sceny. Trwała planowo około 15-20 minut. Po przerwie technicznej zgasły światła, zabrzmiało intro, po czym przybył na scenę perkman Dave Gara. Rozbrzmiały syreny alarmowe, czerwone światła rozszalały się po scenie, Dave walił po garach jak opętany... a wtedy zaczęło się.<br /><br />Myślę, że rozpoczęcie koncertu od "<i>Slave to the Grind</i>" było najtrafniejszą rzeczą, jaką mogli zrobić chłopaki ze Skid Row. Wszystko na tym koncercie działo się tak szybko... Wszyscy skakali, wrzeszczeli, klaskali, a Johnny nie szczędził miłych słów publiczności. Opowiedział anegdotę o Snake'u, wypowiedział się na temat Woodstocku... wszystko, jak gdyby miał na to cały wieczór. Ale grali na tyle sprawnie, że mógł sobie na to pozwolić. Scott ciągle podbiegał do mnie i paru dziewczyn obok, i choć jako jedyna z nich nie wyciągałam do niego wściekle rąk i nie piszczałam, a jedynie uśmiechałam się i machałam dynią - zaintrygowałam go (być może właśnie brakiem szału na jego widok). Chciał mi rzucić kostkę, ale nie zdążyłam odkleić łap od barierki, kiedy napalone panie obok zaczęły walkę o piórko Hilla. Pałeczkę pana z Halcyon Way też z resztą mogłam mieć, ale stojąca obok dziewczynka (na oko maksymalnie 12 latka) tak błagalnie spojrzała na mnie, kiedy pałeczka spadła obok moich glanów i zatrzymała się na nich, że odepchnęłam ją pod jej nogi. Tak więc tym razem obyło się bez artefaktów, ale przynajmniej wymieniłam i obejrzałam kilka przeuroczych uśmiechów Scotta i basisty Skid Row, Rachela Bolana. <br /><br />Set amerykanów składał się ze <i>Slave to the Grind, Piece of Me, Makin' a Mess, Big Guns, 18 and Life, Thick is the Skin, Psycho Therapy, Monkey Business, We Are the Damned</i> i oczekiwane przez całą salę, finalne <i>Youth Gone Wild</i>.<br /><br />Najbardziej chyba podobało mi się <i>Slave to the Grind, 18 and Life, Monkey Businness</i>, a najnajnajbardziej <i>We Are the Damned</i> (genialny, po prostu genialny) i <i>Youth Gone Wild</i>, na którym wszyscy już dostali totalnego bzika, szaleli i śpiewali jak nakręceni. Po wyjściu Skid Row, nastała kolejna, nieco dłuższa przerwa.<br /><br />Okazało się, że czarny kształt za perkusjami (i tej Halcyon Way, jak i Skid Row) to były czerwone, wielkie bębny Nigela, z nakładkami z <i>Sacrifice</i>. Były przysłonięte czarnym materiałem przypominając ściankę działową. Teraz na scenie zrobiło się dwa razy więcej miejsca, bo perkusja nie stała już na środku, ale z tyłu na podeście. Po pewnym czasie zgasło światło i widać było jednego z technicznych idącego z latarką, a za nim podążał pan Glockler.<br /><br />Chwilę później z głośników nad nami zaczęły wydobywać się wycia silników, świst pędzących samochodów. Byłam pewna jednego - zagrają<i> Motorcycle Man</i>. Po chwili przypomniałam sobie, że trasa nosi miano "<i>Warriors of the Road</i>" jak utwór z ostatniej płyty Saxona, też zaczynający się takimi dźwiękami. Jednak szybko odpędziłam tę myśl ufając, że zaczną od <i>Motocyklisty</i>.<br /><br />Nie myliłam się. Zaczęło się szaleństwo. Nie mogłam sobie rano przypomnieć dokładnej kolejności setlisty poza dwoma pierwszymi i dwoma ostatnimi utworami, bo bardziej zajęłam się darciem się i śpiewaniem najgłośniej jak się da, skakaniem i headbangowaniem. Zostałam zmieciona przez duet Nigel i Nibbs, bo pomijając ich ogólne zgranie i świetne brzmienie w owym duecie rytmicznym, to wspomniane nagłośnienie powodowało, że Nibbs momentami wstrząsał całą widownią. A robił to z niezawodnym uśmiechem, niewinnie stukając palcami w pierwszą strunę, pięścią ciskając w powietrze, by zachęcić publiczność do współpracy. Poza tym jak zwykle szalał po scenie, biegał w tę i nazad, podskakując niczym Angus Young, czyniąc coraz wymyślniejsze skoki z wyszarpnięciem basu.<br /><br />Kolejnym miłym zaskakującym akcentem było natychmiastowe przejście od <i>Motorcycle Man</i> do... <i>Sacrifice</i>. Zamurowało mnie przez pierwsze dźwięki riffu Douga, nie wierzyłam we własne szczęście. Potęga tego kawałka na żywo okazała się zwielokrotniona. Już nie mówiąc o tym, że prawie cała sala śpiewała najgłośniej jak się da (ja w tym kawałku prawie zdarłam sobie gardło) razem z Biffem, nadrabiając słabość nagłośnienia wokalu. Moment breakdownu, gdzie cała sala jednocześnie machała głowami i wyrzucała pięści w górę krzycząc "Hey! Hey! Hey!" a gitary na moment wybiły się spod basu i garów, które dopełniały krzykowi ludzi - nigdy w życiu nie widziałam czegoś tak mocarnego i przy tym tak pięknego. To było nie z tej ziemi.<br /><br />Swoją drogą, Paul i Dougie mimo problemów z dosłyszeniem, dawali z siebie 200%. Zrobili świetne show, nie tracąc przy tym na kunszcie gitarowym. Solówki Douga zawsze mnie szokowały, ale to co wyczyniał i to, jak to brzmiało na żywo - niezapomniana rzecz. Nie do opisania. Spełniło się moje marzenie.<br /><br />Biff przeszedł też samego siebie jeśli idzie o głos, był w świetnej formie. W połowie koncertu na szczęście było trochę oddechu - bo gdyby nie było, zdarłabym gardło do reszty i nie byłabym w stanie nic powiedzieć już po koncercie, a tak mówię do tej pory, choć troszkę gorzej, niż zwykle. Przy tym Byford strzelał tyle różnych tekstów, anegdoty o pierwszym występie w Polsce w 1986 roku, nabijał się z 35-cio lecia zespołu, ogółem - umilał nam czas jeszcze bardziej, niż zrobił to samym śpiewaniem.<br /><br />Setlista była wielkim zaskoczeniem dla mnie - zagrali 90% tego, co chciałam usłyszeć. Grali:<br /><br />1. <i><b>Motorcycle Man</b></i><br /><br />2. <b><i>Sacrifice</i></b><br /><br />3. <b><i>Heavy Metal Thunder</i></b><br /><br />4. <i><b>Lionheart</b></i><br /><br />5. <i><b>I've Got to Rock (to Stay Alive)</b></i> (ten kawałek uradował mnie niesamowicie, w jego trakcie Biff zrobił próbę głosu publiczności, a ja straciłam głos, więc do <i>Dallas 1 P.M</i> w ogóle nie śpiewałam, a potem aż do<i> Red Star Falling</i> starałam się oszczędzać, potem znowu wrzeszczałam jak się dało)<br /><br />6. <i><b>Suzie Hold On</b></i><br /><br />7. <i><b>Dallas 1 P.M</b></i><br /><br />8. <i><b>To Hell and Back Again</b></i><br /><br />9. <i><b>Red Star Falling</b></i> (tak bardzo miło było to usłyszeć, tak niespodziewanie to zagrali; cała sala wyła "<i>Did you see the red star falling?</i>")<br /><br />10.<i><b> And the Bands Played On</b></i><br /><br />11.<i><b> The Eagle Has Landed</b></i><br /><br />12. <i><b>20.000 Ft</b></i><br /><br />13. <i><b>747 (Strangers in the Night)</b></i><br /><br />14. <i><b>Forever Free</b></i> (kolejna cudowna niespodzianka, gdzie znów pół sali wyło w refrenie)<br /><br />15. <i><b>Strong Arm of the Law</b></i> (zaczęło się z niewinnym uśmieszkiem Nibbsa stojącego na podeście przed perkusją, szarpiącego bas jedną ręką, a drugą wyciągnął w stronę publiczności i nakłaniał do głośnego krzyczenia w rytm basu i gitar, których cudownego riffu niestety nie było słychać za dobrze; mimo wszystko wyszło mocarnie, dzięki publiczności)<br /><br />16. <i><b>Princess of the Night</b></i> (tu Biff zrobił filmik, gdzie krzyczymy "Yeah!" trzymając ręce najwyżej jak się dało, po czym śpiewamy wstęp razem z gitarą Paula, jak to często jest w zwyczaju koncertów Saxon)<br /><br />17. <b><i>Wheels of Steel</i></b> (tu było znów szaleństwo i próba publiczności)<br /><br />18. <i><b>Crusader</b></i><br /><br />19. <b><i>Denim and Leather</i></b> (tu wyszło chyba najmocarniej, Biff określił to jako tribute dla nas, fanów, a my odwdzięczyliśmy mu się zdarciem resztek gardeł i machaniem pięściami w rytm refrenu)<br /><br /><br />Oraz bis, wybłagany przez publiczność - <i><b>Broken Heroes</b></i>! Zabrzmiało niesamowicie. Magicznie.<br /><br /><br />Cały koncert był świetny i jego geniusz dotarł do mnie dopiero po wyspaniu się. Padłam od razu po powrocie z klubu. Do tej pory mam problemy z poruszaniem się, koordynacją ruchową i myśleniem... Ale warto było. Jak cholera.<br /><br /><br />Tak więc, zjarana Tidzia na razie żegna - jednak nie mogłam odpuścić sobie recenzji, więc jest, ale tylko tyle na dzisiaj.<br /><span style="font-size: small;"><b><br />Niech moc będzie z Wami!</b></span><br />~Tiga</span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-8932389948718195936.post-68601338274698090182014-11-08T08:16:00.000-08:002014-11-08T08:16:02.326-08:00Halloween miesza w głowie...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgekAdcG8JvoPvobEieCn6WeioKe7_WjzJ1UuVtRlNvbAR0F7cWaTyNs51JvYfqlpZjqOv21pmOJb5ym8fmdCTTstMo12VTW9_Ac3BiPHcnq4U10kxq1_g13eq1DKMY4YhSdm1B96rkHkg/s1600/Happy_Halloween_2014_by_TigaLioness.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgekAdcG8JvoPvobEieCn6WeioKe7_WjzJ1UuVtRlNvbAR0F7cWaTyNs51JvYfqlpZjqOv21pmOJb5ym8fmdCTTstMo12VTW9_Ac3BiPHcnq4U10kxq1_g13eq1DKMY4YhSdm1B96rkHkg/s1600/Happy_Halloween_2014_by_TigaLioness.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;">... czego dowodem jest fakt, że zwyczajnie zapomniałam napisać 31 października.<br /><br /><br /><span style="font-size: x-large;">Witajcie!</span><br /><br /><br />Nic by mnie nie obchodził brak postu z Halloween, gdyby nie fakt, że nie pisałam w październiku ani trochę. Szkoda. No ale cóż, takie życie, prawda?<br /><br />Próbuję coś rysować, jakoś żyć, pisać jakieś opowiadania, wiersze. Profesor z internatu <span style="font-size: xx-small;">(z wielkimi ukłonami to piszę, niezmiernie wdzięczna jestem)</span> trochę wsparł moje granie <span style="font-size: x-small;">(a raczej rzępolenie)</span> na gitarze, dając do dyspozycji mnie i dziewczyn z mojego pokoju 100 Wattowego Marshalla + obiecał obniżyć mi akcję strun w Pacifice. Niebo!<br /><br />Szkoda, że nieczęsto tacy ludzie się trafiają.<br /><br />Halloween jakoś tam obeszłam, pomogłam paru osobom, ale jak już zaczęło dobrze iść, to oczywiście musiałam coś spaprać, bo inaczej zachwiałabym równowagę wszechświata. Wszechświat nie może sobie pozwolić na moje szczęście. Teraz po próbach pomocy przyjaciółce, zostałam postawiona w świetle wrednej, bezuczuciowej cholery, żeby nie nazwać się gorzej; nie licząc wystarczających wyrzutów sumienia, stałam się w oczach połowy świata potworem a ona ofiarą. Przykro, że jestem zołzą, ale niestety, nie umiem myśleć szablonowo jak cała reszta świata. Robię po swojemu, potem ewentualnie tego żałuję, ale tworzenie dodatkowych wyrzutów to już z lekka wredne posunięcie. Bo ja też wbrew pozorom przechodziłam równie trudne albo gorsze rzeczy, nie mogąc się nikomu wyżalić, przez co żyję z tym do teraz.<br /><br /><br /><span style="font-size: xx-small;">Anyway, co poradzę? Jak mam grać złą, to trudno, będę zła.</span><br /><br /><br />Soula straciłam, straciłam siebie samą, więc co mi po reszcie świata? Takiej "pustaci" nic nie wypełni, cytując profesora od malarstwa.<br /><br /><br />Koniec żalu. Jadę w przyszłą sobotę <span style="font-size: xx-small;">(ahhhh to już tylko 7 dni! odliczanie czas zacząć)</span> na Saxona. Saxona ze Skid Row i supportem Halcyon Way, ale kij z resztą - <b>SAXONNNN!</b> Dla tego koncertu warto dożyć do 15 listopada. Mało tego, są już marzenio-plany na Motorhead i Judas Priest. Na Slasha niestety w tym roku nie wyrobię, bo dość mocno budżet podciął mi telefon, za którego naprawę <span style="font-size: xx-small;">(wymianę szyby)</span> zapłaciłam ciężką kasę. Uh, trudno. Trzeba było go nie zrzucić.<br /><br /><br />Na grafice idzie mi beznadziejnie, na malarstwie równie słabo, na matmie średnia nie wykracza ponad 1,50. Co tam, przecież życie jest takie piękne. I jak tu nie czuć się śmieciem?<br /><br /><br />Tyle dobrego, że chociaż praca na<i> Pudełko Zwane Wyobraźnią</i>, ogólnopolski konkurs plastyczny organizowany przez mojego kochanego plastyka, uszła cało i spodobała się profesorowi. Zbytniego entuzjazmu nie było, ale nie oberwałam, więc wygląda na to, że źle nie było. A to już coś.<br /><br />Siedzę przed ekranikiem i staram się napisać czy narysować na tablecie coś konstruktywnego, ale to dość ciężka sprawa. Zabrałam się, po zrealizowaniu na Podstawach Fotografii i Filmu animacji poklatkowej, do zabawy programem PAP4 <span style="font-size: xx-small;">(Plastic Animation Paper 4.0)</span>. Tworzy się w nim taką właśnie animację poklatkową, z tym, że nie ze zdjęć, ale z własnych rysunków. Prosty, do monochromatycznych prac, ale całkiem ciekawy i dość praktyczny. To tak dla zabicia czasu.<br /><br />Zabijanie czasu. <b>Pffff</b>! Ja tu mam<i> Kosogłosa</i> do doczytania, bo nie miałam czasu doczytać nawet do połowy, tylko do jakiejś 1/4, akwarelę Pragi i obraz olejny dla babci do dokończenia, no i oczywiście prace domowe z malarstwa, "niewielkie, żebyśmy odpoczęli w długi weekend". Niewielkie. <span style="font-size: large;"><b>PFFF!</b></span><br /><br /><span style="font-size: xx-small;"><br />Jestem zbulwersowana. Albo zrozpaczona. Na jedno w sumie wychodzi.</span><br /><br /><br />Zalegam z recenzjami cudownych, nowych nabytków muzycznych: <i>World on Fire</i> Slasha, <i>Reedemer of Souls</i> Priestów, <i>Be4ore</i> Kruka i <i>Unplugged & Strung Up</i> Saxona. A tu jeszcze w planach mam koncert, do którego recenzja <b>MUSI</b> się pojawić, oraz 27 listopada wychodzi w Polsce <span style="font-size: xx-small;">(a przynajmniej taka jest data na Allegro, a u Saxów co ciekawe dla całej Europy premiera odbyła się wczoraj... eh, ten nasz zacofany grajdołek) </span>zapowiadający się nieziemsko <i>The Saxon Chronicles II: Warriors of the Road</i>. Po obejrzeniu <i>Heavy Metal Thunder - The Movie</i> nie jestem w stanie nawet wyobrazić sobie, jak mogłabym tego cholerstwa nie kupić. No nie mogę, no!<br /><br /><br />Mój tatko się rozkoncertował od czasu, jak spodobało mu się <span style="font-size: xx-small;">(i mi też) </span>na Omedze. Widocznie fakt podobania się mi go najbardziej przekonał, bo teraz ma z kim jeździć na koncerty. Obawiam się, że moja mama koncertem Motorhead nie byłaby zachwycona. Chyba, że supportowaliby ich Foo Fighters albo Alice in Chains, to wtedy byłby cień szansy, że by taki koncert ZNIOSŁA.<br /><br />A co do Foo Fighters, to tak jak nie cierpię TFUrczości pana Grohla i kolegów, to nowy singiel <i>Something from Nothing</i> po chwytliwym riffie mnie urzekł. Dosłownie, urzekł. Bardzo mi się podoba.<br /><br />Tak jak z resztą <i>Play Ball</i> AC/DC. Pomijając to, jak zmartwiło mnie oświadczenie o amnezji Malcolma, to bardzo zaniepokoiły mnie ostatnie plotki na temat Phila. AC/DC bez jednego z Youngów było już na cienkiej lince przetrwania, ale jeśli Rudda wywalą to już w ogóle bukmacherzy mogą obstawiać 10:1, że Australijczycy powędrowali na dno.<br /><span style="font-size: xx-small;"><br /><br />W ogóle, co się z tym światem dzieje?</span><br /><br /><br />I czemu do cholery Helloween nie wydał jeszcze nowej płyty?!<br /><br />Foch, panie Weikath z kompanią. I foch, bo Sascha chyba znowu ściął włosy. Co z tego, że mu nawet fajnie, bo tak trochę w stylu <i>Rabbit Don't Come Easy</i> era, ale nie. Po prostu nie.<br /><br /><br />Ironi też się chyba od Metallici lenistwem płytotwórczym zarazili, bo niby do studia pojechali, ale ani widu, ani słychu oficjalnych informacji na temat nowego albumu. A Tallica to już w ogóle. 27 albumów koncertowych do końca roku bodajże. Porąbało?<br /><br /><span style="font-size: xx-small;"><br />Chociaż wróć, ja ten z Polski to chcę.</span><br /><br /><br />Taa. To może ja już pójdę. <b>Niech moc będzie z Wami.</b> A tak na dobranoc, damy Tigeła halloweenowego. Amen!<br />~Tiga<br /><br /></span><br />
<div style="text-align: center;">
<br /><br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgekAdcG8JvoPvobEieCn6WeioKe7_WjzJ1UuVtRlNvbAR0F7cWaTyNs51JvYfqlpZjqOv21pmOJb5ym8fmdCTTstMo12VTW9_Ac3BiPHcnq4U10kxq1_g13eq1DKMY4YhSdm1B96rkHkg/s1600/Happy_Halloween_2014_by_TigaLioness.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgekAdcG8JvoPvobEieCn6WeioKe7_WjzJ1UuVtRlNvbAR0F7cWaTyNs51JvYfqlpZjqOv21pmOJb5ym8fmdCTTstMo12VTW9_Ac3BiPHcnq4U10kxq1_g13eq1DKMY4YhSdm1B96rkHkg/s1600/Happy_Halloween_2014_by_TigaLioness.png" height="640" width="425" /></a></div>
<span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><br /><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"></span><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgekAdcG8JvoPvobEieCn6WeioKe7_WjzJ1UuVtRlNvbAR0F7cWaTyNs51JvYfqlpZjqOv21pmOJb5ym8fmdCTTstMo12VTW9_Ac3BiPHcnq4U10kxq1_g13eq1DKMY4YhSdm1B96rkHkg/s1600/Happy_Halloween_2014_by_TigaLioness.png" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"></a><br /><span style="font-family: "Trebuchet MS",sans-serif;"><br /></span>TigaLionesshttp://www.blogger.com/profile/11533759392953973007noreply@blogger.com0