poniedziałek, 30 grudnia 2013

Blooddrunk...

... czyli to i owo o pobieraniu krwi.
Witajcie!

Nie ma to jak przebierać palcami po klawiaturze w przedostatni dzień tego roku. Kiedy na tapecie Acid Drinkers - można śmiało pisać.

Otóż, dzisiaj byłam sobie na pobieraniu krwi... może nie było by to dla mnie nic dziwnego czy złego, gdyby nie fakt, że wychodząc z oddziału (schodząc po schodach) miałam nagłe wrażenie, jak gdyby ręka mi odpadła... wcześniej miałam problemy z tym, żeby krew z nakłucia przestała lecieć. Przestraszyłam się podświadomie do tego stopnia, że zrobiło mi się potwornie gorąco, jak najszybciej chciałam wyjść, ale mama się uparła i chwilę posiedziałyśmy na parterze. Uciekłam stamtąd szybko, kiedy zaczęłam mieć biało przed oczami, a kiedy stałam przez szpitalem byłam już w skrajnie bliskim omdleniu stanie - nic prawie nie słyszałam i widziałam białe plamy, reszta obrazu była zamazana... Szczęście, że to wszystko była wina stresu. A tak, szczęście w nieszczęściu, bo po kilku głębokich oddechach siedząc na ławce przed szpitalem bez płaszcza na sobie mnie otrzeźwiło i mi przeszło. Ale nawet nie chciałam myśleć, jakby się to potoczyło, gdyby to nie był skutek stresu.

Smuteczeg. Nieciekawe doświadczenie. Wróciłam do domu, siadłam sobie i postanowiłam, że mam okropną ochotę pobawić się NESem / Pegazusem. Niestety, jako że żadnego nie posiadam, musiałam pobawić się w Tiga Engineering; podłączyłam sobie w końcu kompa do telewizora i beztrosko zmarnowałam ponad 3 godziny na graniu w gry na NESa, Nintendo 64 i w stare gry komputerowe z czasów, których nawet nie mam prawa pamiętać.

A potem to już się tylko leniłam. Miałam dzisiaj rysować hiperrealistyczny rysunek garnka na rysunek i malarstwo, ale tak się źle czułam po tym wszystkim, tak mnie głowa nawalała, że już tylko ległam na godzinę na łóżko w swoim pokoju (warto dodać, że przez te 3 godziny "konsolowania" zakłócałam spokój w salonie, w którym jest rzeczony telewizor)... i oglądałam sobie teledyski Saxona. I osobiście, oficjalnie stwierdzam, że padłam ze śmiechu po obejrzeniu "I Can't Wait Anymore". Biff, przez ciebie zeszłam ze śmiechu!

I te efekty specjalne! Blue box tak niedokładny, że buty spadają. Ale cóż - takie czasy i jak było widać, również takie a nie inne fundusze.

Pozwoliłam sobie, bezczelnie i z pełną premedytacją, przygotować małe podsumowanie roku 2013. A co! A potem może szczypta przejęzyczeń klawiaturowych? Jeśli o to chodzi, to akurat jesteśmy ostatnio z Soulem rekordzistami; nie ma dnia, żeby nie powstało coś tak głupiego, że jest gotowe zniszczyć wszechświat, albo co najmniej zachwiać jego równowagę.

Podsumowanie roku 2013 by Tidzia

 Taa. Więc tak. Zróbmy sobie mały podział. Dobre, złe rzeczy. Nie będę się nad tym bardziej rozdrabniać, nie ma sensu.
Dobre akcenty: było ich w tym roku stanooowczo za mało. Ale jak już były, to były całkiem konkretne.
  • Zacznę od najświeższego - dostałam na gwiazdkę niesamowity, genialny, długo wyczekiwany prezent. Piec gitarowy z prawdziwego zdarzenia, którym można spokojnie rozłupać pokój. Żegnaj beznadziejny przesterze! I dzięki tato, na pewno się przyda i na pewno nie da o sobie zapomnieć.
  •  Poza tym wyjazd do Warszawy w sierpniu. Fajnie było.
  • Płyta Sabatonu "Carolus Rex" na urodziny, otrzymana od Soula. Prezent niewymiernie trafiony, świetny w brzmieniu, a do tego pięknie prezentujący się na półce. Czego tu chcieć więcej?
  • Jeśli już przy muzyce jesteśmy - muzyczne pozytywne zaskoczenia miały w tym roku duży wysyp. Nowa płyta Helloween, "Straight Out of Hell"; Saxon "Sacrifice" a potem, wbrew temu co niektórzy myślą, również świetna płyta "Unplugged & Strung Up". A linczujcie mnie kto tylko chce, i tak mi się ta kompilacja podoba.
    Poza tym, są sygnały od Tobiego Sammeta o nowej płycie Edguy, która już jest na dobrej drodze do osiągnięcia jako-takiego kształtu, oraz o planach studyjnych Dyniogłowych. Metallica również. jakiś czas temu, ogłosiła powstawanie kolejnej płyty. A wracając do już wydanych płyt, które mnie pozytywnie zaskoczyły - przede wszystkim, "Now What?!" Deep Purple. No geniusz, szczególnie przy tym przereklamowanym wydawnictwie, które wyskoczyło, najwyraźniej przypadkiem, z oddziału geriatrii (czyli od zespołu występującego pod nazwą Black Sabbath, choć moim zdaniem ma z nim niewiele wspólnego poza nazwą). Z całym szacunkiem, ale na prawdę, Ozzy i spółka, fajnie że wróciliście, tylko odgrzewane kotlety zaczynają robić się ciężkostrawne.
    No i nowa płyta Kruka "Be 3". Bardzo, bardzo elegancko. A7X i ich "Hail to the King" też. Trochę inaczej, ale odmiany się przydają. Pogódźmy się z faktem, że Avenged bez Reva już nigdy nie nagra drugiego "City of Evil", więc co za różnica, i tak będą grali nieco inaczej. No i Avantasia, "The Mystery of Time". Ooo tak.
  • Plastyk. Zdecydowanie, pójście do Plastyka było pozytywnym akcentem całej imprezy.
  • Thor 2! Stanowczo, jeden z lepszych filmów, jakie w życiu swoim marnym widziałam. Komentarz do filmu? "You've been Loki'd!"
  • Zakup książki Paula Stenninga "Iron Maiden. Historia Żelaznej Dziewicy" i przeczytanie jej dwukrotnie. Tą książkę po prostu się połyka. Ona jest niesamowita. Wchłonęłam opasłe tomisko w parę dni. Dwa razy.
  • Nowy komputer, niewątpliwie, ułatwił mi życie. Mogę pisać notki na bloga bez obaw, że komputer za chwilę zdechnie.
  • Brak śniegu w czasie, kiedy chodziłam do szkoły. Święta bez śniegu już są lipne, ale kiedy chodzę do szkoły, śnieg mi zwyczajnie przeszkadza.
  • Docenienie. Prawdziwe docenienie. Znalezienie jakiegoś swojego kącika.
  • No i (G)Adzia!


Złe akcenty:
  • Skoro już tak się uczepiłam muzyki... Niewątpliwie śmierć Clive'a Burra popsuła mi nastrój. Jeffa Hannemana mniej, bo nie słucham Slayera, no ale jednak facet niewątpliwie dla metalu zasłużony. Śmierć Raya Manzarka też była przykra. Poza tym polska scena metalowa straciła w tym roku paru fajnych kolesi. Szkoda.
    Poza tym ta płyta Sabbsów... Więcej wysiłku włożonego w marketing i fajną okładkę, niż w samą muzykę.
    Zły stan zdrowia Lemmy'ego też nie jest pocieszający. Bynajmniej.
    Wokalista Lostprophets. Skłaniam się ku głosowi jednego z redaktorów polskiego Metal Hammera "Niech mu w tym więzieniu zrobią z dupy jesień średniowiecza". Szkoda, bo lubiłam Lostprophets.
  • Brak choinki po raz kolejny na święta, żadnej poza moją w pokoju, sztuczną. Smuteg.
  • Brak konsekwencji Ironów co do nowego albumu. Miał być nagrywany w przyszłym roku, a tu się okazuje, że panowie znowu urządzili sobie trasę.
  • Nie mogłam pójść na koncerty Deep Purple, Helloween, Ironów.
  • O mało nie zemdlałam przed szpitalem po pobraniu krwi. Smuteczeg.
  • Pomazałam Amayi pracę i ... złamałam? ołówek. Jakoś tak. ;___;
     
  • Parę smutnych rozstań, parę zmarnowanych dni na użalanie się nad sobą, parę źle wykorzystanych szans.
     
  • Cichy zgon "Dzikiego Kota". Choć kto wie, koty mają 9 żyć, więc może i ten ma jeszcze 8.
     
  • Nie byłam i nie będę w kinie na żadnej części Hobbita.
     
  • Nie udało mi się przeczytać paru książek, o których przeczytaniu od dawna sobie cichutko marzę.

     
Także tego.

Słownik Przejęzyczeń Klawiaturowych autorstwa Soul, Tiga & Klawiatury CO. mają zaszczyt przedstawić:

- diź (idź)
- Dziisaj (dzisiaj)
- dafu (dafuq)
- gue (hue)
- enought, wenought (enough)
- crashuszesz (crashujesz)
- Hurrr! (zamiast "Kurrr!")
- FYUUUUUUUUUU (Fuuuuu)
- KotQ (Kot!)
- zjedź (zjedz)
- dzidejsza (dzisiejsza)
- Cieie, Cieje (Ciebie)
- rzevzy (rzeczy)
- mlekiej (mlekiem)
- rozszyfuj (rozszyfruj)
- oprcja (opcja)
- prozopycja (propozycja)
- Klawiatójnir (coś odnośnie Mjolnira)
- Klawiaturyją ("klawiaturują")
- Alx (Axl)
- błaham (błagam)- Sacon (Saxon)
- Frogotten (Forgotten)
 
Zainspirowana ostatnio pewnym obrazkiem znalezionym w internecie, zaczęłam z Soulem wymyślać też rzeczy, w których zmieści się Loki lub Thor (chodziło o to, czym mogą być). Przykłady? Thornado, bloki, organizathor, obloki, executhor, dokthor, lekthor, ragnaloki, aligathor, escalathor, navigathor, Kreathor, transformathor, Hunthor, Thorchic, thorowisko, thorf, thors, thorror, Mein Thor (odniesienie do "Mein Teil" Rammstein), lokiówka, lokiathor...

CDN.

Dobra, bo się chyba rozpisałam... Cóż, raz na rok można. Może jeszcze jutro napiszę, ale że bardzo to wątpliwe - już dzisiaj życzę miłego Sylwestra, Nowego Roku i oby wszystko co chcecie było z Wami!
~Tiga