piątek, 31 stycznia 2014

Ferie...

... nareszcie nadeszły.

Witajcie!


Dzisiaj będzie krótko, zwięźle i na temat - niedawno wróciłam ze szkoły, z internatu na ferie. Nie mogłam napisać ostatnio bo nie miałam prądu przez dłuugi czas (kochane władze działają jakby chciały a nie mogły, a w świętokrzyskim w zeszły czwartek kilka tysięcy gospodarstw nie miało prądu, aż strach myśleć, ile jeszcze miało go jedynie z generatorów podstawionych przez gminy). Chciałabym jednak zakończyć styczeń z choć jednym wpisem, tak więc - jedziemy.

Niepokoi mnie fakt, jak bardzo spodobał mi się Zmierzch - konkretnie część pierwsza, po słuchaniu w naszym kochanym internackim pokoju 108 audiobooka tejże książki. Sądzę, że jest ona znacznie lepsza, niż film, choć filmów w całości nie widziałam.

Znowu jestem do tyłu z płytami Sabatonu! Jakaś się szykuje, a ja prawie nic nie wiem, tak jak o Carolus Rex dowiedziałam się na parę dni przed premierą. No czo ten szwedzki baton. Za to zdobyłam Killing Ground Saxona i powiem tak - ta płyta nie nadaje się do słuchania. Bo jest za dobra. Rozprasza i nie można robić nic innego, kiedy się jej słucha. Trzeba się na niej skupiać. Żądam więcej płyt z tak nieziemskim i nieziemsko dobrze wyeksponowanym basem Nibbsa!


" When I was a boy I didn't know what I should do
 They said get an education you got to forget about the blues
 But I was hooked on rock and roll I got a demon in my soul
 I gotta wanting the say I gotta, gotta break away

 You gotta live to rock
 Never stop
 You gotta live to rock
 Blow your top"

~ "Live to Rock", Saxon



Robię za magika od komputerów i wszelako rozumianej elektroniki w okolicznych pokojach w internacie. Czuję się z tym ciekawie. Trust me, imma a wizarrrrd~.

Soul wyjechał, co nie oznacza, że nie będzie słownika! Jutro może go nie być, tudzież w najbliższym czasie kiedy napiszę (będzie rrrrecenzja; faworyci w kolejce do zrecenzowania to Lionheart, Killing Ground, Metalhead, The Inner Sanctum, Nightmare i Somewhere in Time, także w sumie nie wiem, co napiszę), bo nie mam "zaktualizowanego" słownika, nie powypisywałam ostatnich przejęzyczeń, nie robiłam tego jakieś 2-3 tygodnie. To jest na razie wszystko, co posiadam w arsenale notatnika z adnotacją "słownik przejęzyczeń", jednak nie jest to na pewno szczyt naszych możliwości. Oooo nie.



Słownik Przejęzyczeń Klawiaturowych autorstwa Soul, Tiga & Klawiatury CO. przedstawiaaa:

- oj noes (oh noes)
- Treololo (Trolololo)
- Natabea (Nabataea)
- muisłam (musiałam)
- zogn (zgon)
- powiedządza (powiedzonka; do dzisiaj nie wiem, Soul, jak Ci się to udało...)
- upse (ups)
- dźwony (dzwony)
- artchu (archu, skrót swego rodzaju od archiwum w gg)
- ratubku (ratunku)
- umeiram (umieram)
- koścół (kościół)
- statani (satani)
- leninini (Lenini)
- achiwum (archiwum)
- jal (jak)
- spongs (songs)
- ałą
- błe :>  *wpiszcie sobie w gg, to na prawdę jest warte zobaczenia...*


Także tego. Dzisiaj wiele więcej nie będzie, za to pocieszę, że najpóźniej w poniedziałek pojawi się jakiś (pery)feryjny wpis, bardzo możliwe, że wstawię parę zdjęć z pierdyliona, które zrobiłam w czasie ostatniego oblodzenio-ośnieżenia. Będzie też bardziej z sensem, mniej na temat i mniej zwięźle, ale mam nadzieję, że się jakoś będzie dało przeczytać. W weekend nie przewiduję możliwości napisania, choć kto wie; chcę po prostu zapewnić sobie wolne przez ferie i zrobić nieliczne szkolne prace w te dwa dni. Niech moc będzie z Wami, miłych, przypałowych ale i niegroźnych ferii!

~Tiga