poniedziałek, 31 grudnia 2012

That awkward moment...

... kiedy pies spycha cię z TWOJEJ kanapy.

Ahahahaha, pomęczycie się jeszcze trochę dzisiaj ze mną.

No więc pies postanowił, że kanapa w moim pokoju należy do niego i kiedy siadłam sobie dokładnie na środku, zaparł się łapami o podłokietnik i usiłował mnie przepchnąć. Co za bezczelny zwierzak, no. Zupełnie jak ja.

Nightmare!

Ou tak. Słownika Przejęzyczeń Klawiaturowych autorstwa Soul, Tiga & Klawiatury CO. ciąg dalszy:
- "papiej"
- "Tolskien"
- "świczki"

- "(o Brusie Dickinsonie)
... Bruea?!"
- "wsyztstko"
- "swoją drodą"
- "najłatiwiejszy"
- "torlface"
- "vrag vikernes"
- "wszustkiego"

To be continued.

Invisible Man~

Znikam.
Szczęśliwego, radochy i samych pozytywnych 13-tek w tym dwa tysiące trzynastym. Żebyście olewali przepowiednie Majów, Nostradamusów i innych paranoików.Dobrej nocy Sylwestrowej bez nieprzyjemnych przygód.

~Tiga

P.S. Jeszcze kilka dobrych numerów na Sylwestrową imprezę:
Slash, Myles Kennedy & The Conspirators - Halo, Apocalyptic Love
Guns N' Roses - Welcome To The Jungle, Paradise City (przy obydwu zabawa gwarantowana)
Lostprophets - Where We Belong
Metallica- It's Electric!, Sabbra Cadabra
The Offspring - You're Gonna Go Far, Kid (przy tym też gwarancja dobrej zabawy), Why Don't You Get a Job?
Billy Idol - Speed
Rise Against - Paper Wings
Scorpions - Rock You Like a Hurricane
The Rolling Stones - Satisfaction
Aerosmith - Rag Doll
Blur - Song 2
Dire Straits - Walk of Life

DJ Tiga pozdrawia. :)


Pan Sadzonka i Pan Strona...

... czyli Robert Plant, Jimmy Page i Led Zeppelin.

Bry państwu.

Na samą myśl o tym zespole przypomina się ból palców od uczenia się największego solo wszech czasów - Stairway To Heaven.

"To rock and not to roll".

Mądre słowa. A dzisiaj w 3-ech Wymiarach Gitary w Trójce AC/DC, Riverside, Iron Maiden, Led Zeppelin... Ładnie, ładnie!

Słownik przejęzyczeń klawiaturowych autorstwa Soul, Tiga & Klawiatury Company:
- "żadby"
- "Picyk" i "oicyk"
- "dżagodziabka"
- "szadka"
- "telepatria", "telepatoya", "telepatruja"
- "przyspisz"
- "zmok"
- "nie wyrzymam"

- "(... na koncert Pink Floyd)
na floidówów"
- "oststnie"
- "I am the yable"
- "smoa"

Etc., itp., itd., c.d.n.

Tak więc tego.

Depresyjne zakończenie Przygód Kawczych. Cóż... takie akurat mi do głowy przyszło.

Miałam się uczyć, ale słuchanie muzyki zagina czasoprzestrzeń i mi gdzieś uciekła godzina czy dwie, a potem powiedziałam sobie, że mam gdzieś i nie uczę się w Sylwestra, tylko maźnę dzisiaj 3-cią martwą naturę.

"Bełty smoka", "Brudne naczynia and nothing else matters".

Helloina. Czyli środek odurzający od którego jestem bardzo silnie uzależniona. Czekamy na nową płytę, czekamy niecierpliwie. Ale warto.

Iiiidę na razie bo wena pod łóżko chyba wlazła (ona jest gorsza od chochlika bo znacznie bardziej psotna i złośliwa) albo do szafy się schowała. Jeszcze dzisiaj napiszę. Zaiste.

A i tak przy okazji - Hepi Nju Jir czyli po naszemu ... i Szczęśliwego Nowego Roku.

2013? Szczęśliwa liczba moja. Hyhy.

~Tiga
P.S. - Dobre do zabawy Sylwestrowej:
Slash - One Last Thrill (feat. Myles Kennedy & The Conspirators)
Helloween - Dr. Stein (wersja z Unarmed, 2009), Perfect Gentleman, Future World (też z Unarmed)
Metallica - Whiskey in the Jar
Avenged Sevenfold - A Little Piece of Heaven, Bat Country, Beast and the Harlot
Iron Maiden - The Alchemist, The Pilgrim, Can I Play With Madness, 2 Minutes to Midnight
AC/DC - Highway to Hell, Shoot to Thrill, Stiff Upper Lip, Black Ice, Rock'n'Roll Train

Jestę, zniknę i wrócę.

niedziela, 30 grudnia 2012

Małe kłamstwa i kłamstewka...

... czyli o tym, że Tidzia zaanonsowała się, że idzie malować, a tak naprawdę z czystego lenistwa siadła i wolała przeczytać historię sztuki. Ale z niej oszukaniec.

Witam szanownych czytelników~

Ah, jakie ładne słońce. Przypomniała mi się 1-sza klasa podstawówki. "Słonice świeci".
Just look at you now
~Weekend Warrior, Iron Maiden


O tak, spójrz na siebie teraz. Jak patrzę na siebie teraz i porównuję z wcześniejszymi czasami... Ale ze mnie dziwnie dziecko było. Bardzo dziwne. Nie życzę, żeby ktokolwiek z Was takie spotkał. Ciężko z nim wytrzymać, a co dopiero zrozumieć. Właściwie - to akurat się nie zmieniło. Dalej baaardzooo ciężko mnie zrozumieć.

Praca domowa z zajęć plastycznych wykonana w 2/3. Szkice pudełek w perspektywie i historia sztuki przerobione, jeszcze tylko ew. jakąś notatkę naskrobać. Teraz zostały tylko 3 kompozycje wypełnione lekko farbą. Okaay, od 4 się za to zabiorę, jak światło mi się ustali. Hyhy... przeczuwam znowu malowanie przy Apocalyptic Love albo przy A Matter of Life And Death.
... Tańczące cienie z pobliża
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Zawsze boję się, że coś jest obok
Strach przed ciemnością, strach przed ciemnością
Zawsze obawiam się, że ciągle ktoś tam jest
~Fear of the Dark,
Iron Maiden

Geniusz. Pieśń dokładnie opisująca moje dzieciństwo.


Mhm. Przeczuwam jutro ciekawego sylwestra. Wkuwanie biologii i chemii... Eh. O ile nie przeszkadza mi 4 godziny przed sztalugą czy półtorej studiowania historii sztuki, tak jakoś nie zbyt przepadam za studiowaniem genetyki. Chemia - tu już lepiej, bardziej lubię.

A pierwsza martwa natura leży i czeka. Mam coraz większe problemy z wynajdywaniem rzeczy do martwych natur. Nie wiem, czy nie posłużę się dzisiaj jakimś opasłym księgiskiem, bo na prawdę cierpię na deficyt rzeczy ciekawych. O, wiem! Jakby co mam jeszcze przecież globus. A w ostateczności - mości Kota. Ale on raczej nie będzie chętny do nieruchomego pozowania przez jakieś 45 minut na biurku.

No i co ja teraz pocznę.

Oho. Pocznę się zmywać. Wyczuwam kurczaka z frytkami. Adios, amigos, przynajmniej na razie.

~Tiga
P.S. - Pieśń na dziś: Freedom Call - "Freedom Call". Pieśń zespołu Freedom Call o tym samym tytule z płyty "Crystal Empire" z 2001 roku, jakby ktoś miał problemy ze znalezieniem. Polecam, bo ładna i melodyjna.
Oczywiście, co kto lubi.

sobota, 29 grudnia 2012

Wszędzie dobrze...

... ale w łóżku najlepiej. Ledwo się dzisiaj zwlekłam.

Tak przy okazji to dzieeń doobry.

2h na zajęciach. Ale pracę mam. Na przyszłą sobotę pięć rysunków pudełek w perspektywie na A2, historia sztuki do przedromańskiej i 3 szybkie martwe natury farbami na A3. Fajnie, nie? :)

Ale tam, nie narzekam. Moja nauczycielka dostawała na studiach 40 rysunków na tydzień. Więc... Nie najgorzej chyba u mnie. Zostałam pochwalona... cieszę się. I dostałam dwie mandarynki. :D Sezon na mandarynki uważam za otwarty.

Wróble zrobiły się tak zuchwałe, że biją bogatki po głowach. Dosłownie. A sójka w liściach robi tyle hałasu, co stado słoni. Jaaak to jeeessst moożliiwee? Paranoja.

Paranoid~

Nabataea na tapetę i wziu.

Kolejna część Historii Tigary została wczoraj naskrobana. Jak dzisiaj maźnę ze 2 szkice tych pudełek albo 3, to jeszcze dziś wieczorem naskrobię ostatnią. Kurde. A jeszcze trzeba przed środą nauczyć się 10-ciu węglowodorów na chemię, zrobić z niej ew. pracę domową, nauczyć się do testu z fizyki też na środę, do testu z biologii na czwartek i zrobić pracę domową z wosu. Kurka wodna, ja jutro nic nie robię tylko siedzę z nosem w sztaludze / książkach. A Nowy Rok przywitam studiując historię sztuki islamu albo Bizancjum. :)

Pies wykonuje właśnie coraz bardziej wymyślne akrobacje w celu wytarcia grzbietu o oparcie kanapy. Gdybyście widzieli, co on tu wyczynia (stara się podnieść wszystkie nogi naraz, uderza się głową o podłokietniki, syczy, charczy, prycha, pomrukuje i robi wiele innych ciekawych czynności) to umarlibyście ze śmiechu.

A kot dalej pewnie ogląda "telewizję" (czyt. nadziewające się słoniną potwory w karmniku).

"Petra, you were a shining star..."

Ooooo Nabataea~

Jestem od tego ciężko uzależniona. Z resztą... jak od przynajmniej 500 innych piosenek. Jak tylko je słyszę, zaczynam śpiewać. Silniejsze ode mnie. Skutki uboczne dodatkowe: headbangowanie / granie na niewidzialnej gitarze / headbangowanie połączone z niewidzialną gitarą / niewidzialna perkusja (niepotrzebne skreślić).

Ot, co.

Children, children have no fear
Soon we all will disappear
Children, children don't you cry
Make no sound or we will die




Może się tu jeszcze pojawię, ale niekoniecznie prędko. Żegnam na chwilę obecną, idę malować~

~Tiga
P.S. - Tak właśnie apropo: Helloween "Nabataea". Teledysk też polecam bo dobry, bardzo. Czyżby delikatna aluzja co do końca świata? :) Teledysk wyszedł niedługo przez apokalipsą, a przedstawia Majów, choć tekst jest o Nabatejczykach (bądź co bądź odległych od Majów).

Jestę, ale zaraz zniknę.

piątek, 28 grudnia 2012

Sztuka sztuką...

... a sprawiedliwość musi być po stronie pędzla.

Dobra, tytuł z lekka bezsensowny, ale właściwie dobrze opisuje moje talenta (lub raczej ich brak). Rysunek zwalam przy pierwszej możliwej okazji, a chwalona jestem za malarstwo. No, przynajmniej doceniana bardziej niż przy rysunku, o.

2,5h przed sztalugą na zajęciach i 1,5h przez sztalugą w domu. Mhm, 4h? Coraz ciekawiej się robi. Well, tak czy inaczej - chyba są jakieś postępy. Miejmy nadzieję. Grunt, że mi się to podoba i myślę, że jakieś postępy są. Bo to jest podstawą. Jeśli nie ma chęci i zapału - nawet talent nie pomoże. Sama znam przykłady.

Pies tuż za nogami, niedobry pomysł. O mało w niego nie wlazłam cofając się od sztalugi. Pieesku, połóż się mniej incognito jeśli już musisz leżeć na środku... żebym cię chociaż widziała.

Soul - następnym razem jak mnie będziesz szukać to nie zapuszczaj się za daleko bo się zgubisz. :)

Fear is the key to what you want to be~

Aale mam wyschnięte łapska. Zaraz pójdę po krem bo źle skończę. Poza tym jako osoba o zwykle dość gładkich dłoniach - strasznie mnie to wnerwia, jak mam spękane ręce. Już nie mówiąc o ślicznych pęknięciach czerwonych jak ognie piekielne. Ból bólem - i tak jestem na niego uodporniona. Ale szorstkie łapy mnie wnerwiają, sama nie wiem czemu. 

INWAZJAAAAAAA



wróbli.

Są wszędzie. Jak policja wokół domu na amerykańskich filmach akcji / kryminalnych. Żeby było śmieszniej pożerają słoninę jak szalone (co mnie dziwi) bo im się ziaaarno skooończyyyłooo. Och, jaka szkoda. Trzeba było nie rozrzucać myszom na pożarcie, zbożojady jedne.

Z kolei pies dzisiaj postanowił zwinąć ukradkiem coś ze śmietnika ale niezawodny krzyk "GAACEEEEK" wywołał obniżenie zawieszenia psa i samoistne puszczenie zdobyczy i zostawienie jej w śmietniku. Kradziej przebiegły.

Egipssski muminek kończy wywody na dzisiaj. Chyba, że jeszcze naskrobię kolejną część Historii Tigary na drugim blogu. Transfer jest złośliwy, więc wątpliwe, czy zdołam napisać cokolwiek.

Dobraaaanąc.

~Tiga
P.S. - Stare, ale jare i bardzo piękne: Iron Maiden - "Wasting Love" i "Afraid to Shoot Strangers".

Matko, ta płyta skończyła w tym roku 20 lat.

Jestę stara.

czwartek, 27 grudnia 2012

Czytanum Romanum

Czyli o studiowaniu historii sztuki.
Witam serdecznie panie i panowie.
 Dzisiaj sesyjka krótka z historią sztuki - Starożytny Rzym. Nawet znośne, spodziewałam się znowu felietonu władców, bóstw i pieron wie czego jeszcze, a tu szybciutko hop siup i kropka.

Warg "Wściekły Wargacz" Vikernes. Za dużo Tolkiena, oj za dużo.

Dzisiaj jeszcze będziemy tu kończyć martwą naturę, materiału trochę dokończę. Aj aj, kręci mi się w głowie. Not good. Ale za to dostałam ataku weny i piszę: http://opowiesci-tigi-lwicy.blogspot.com/ 3. i 4. część Historii Tigary. 3-cia wczoraj, 4-ta dziś. Lubię pirackie opowieści.

Na razie krótko. Wieczorem może jeszcze coś napiszę. Chwilowo jestem zbyt zaaferowana inną sprawą...

Do zoubaczenia. :)

~Tigg
P.S. - Tym arcydziełem się chwilowo (i pozostałych domowników bo jest ździebko głośno) raczę - "Back Against The Wall", Helloween. Link bym dała ale mam ograniczony transfer danych i google jednocześnie z Bloggerem nie chcą się wczytać. Fajnie, nie? :)

Jestę wściekłę.

środa, 26 grudnia 2012

O przeziębieniu słów kilka... cz.2

A nie mówiłam, że jeszcze wrócę?

No, to zaczynamy. A niee...
Ptasie Mleczko jest?
mhm, jest.
A herbata...? Jeeest.
Wenaaa? Jesteś tam? Chybaa jesteś.

No to mogę zaczynać.

Dzisiejszą sesję z historią sztuki i rysowaniem uważam za zakończoną. Długi ten rozdział o sztuce starogreckiej. Chociaż ja wiem... Tolkien jakby miał spisać 5 wieków historii to by mu chyba i 1000 lat życia i 100 części książki nie starczyło... Bez urazy oczywiście, bo kogo jak kogo, ale Tolkiena to ja lubię.

Aj! Chyba skończyłam pierwszą paletkę Ptasiego. Ajajajaj, to już jest 3 paletka w przeciągu ostatnich 3 dni. Będę gruba.

No to minimum mamy zaliczone. Jeszcze jutro naskrobać notatkę ze Starożytnej Grecji i ew. jak starczy czasu jeszcze coś namalować. Ot.

I przy okazji - znów podziękowania dla ekipy OTOPJunior za miłe słowa odnośnie bloga :)

Not Yet Today~ zaraz włączy się Far In The Future z epicką solówką. No, niedługo będzie trzeba ściszyć piekielną muzykę bo późno.

Cieeemnooo. Oj ciemno. Swoją drogą ciekawa jestem, jak zbłąkani wędrowcy trafiają w takie ciemności egipskie gdziekolwiek. Chyba, że świecą sobie przykładem. Bo jak latarnia zgaśnie to co człek pocznie jak ten paczaj bez paczałek? Tak apropo braku światła i egipsssskich ciemności, to Egipski Muminek (czyt. ja) wczoraj (tak wczoraj, 25 grudnia, w Święto Bożego Narodzenia) światła nie miał dwa razy, raz na kilkanaście sekund a później na dobre pół godziny. Fajnie, nie? Zeork Ostrowiec dba o klientów, nie ma co. Nawet w Boże Narodzenie człowiekowi humor zepsuć umieją :)


Druga rundka z 7 Sinners? Czemu nie, jak wczoraj z Apocalyptic Love było chyba z 10 rundek... Zaginanie czasoprzestrzeni. Przed chwilą było 10 po dwunastej. Przed chwilą!

Nieogarnięte.

Telepatia na kanale 666 Tiga <----> Soul przekracza wszelkie granice.

Jeżu. Jeszcze tylko 6 miesięcy i jestem wolna. Na 2 miesiące ale zawsze. A po drodze:
- przednia zabawa z Paczką Grzeszników :)
- ferie
- Święta Wielkanocne (tu będzie mniej zabawnie bo znowu woda na korytarzu będzie się przez kilka dni lała litrami)
- długi, 9-cio dniowy weekend majowy (zaraz po egzaminach, można sobie urwać jeden dzień i będzie 10-cio dniowy)
do rady pedagogicznej wytrzymać, potem się gdzieś pojedzie zapewne starą tradycją - i spokój. A po wakacjach... internat, tylko czy ten przy plastyku, czy ten przy szkole leśnej?

Preferowałabym to pierwsze. Fajnie by było mieszkać z uczniami szkoły muzycznej.

Matko boska, biedronka w środku zimy! A nawet dwie biedronki! Skąd one się wzięły w moim żyrandolu 26 grudnia...? Nie jest to pewne, skąd. Pewnym jest, że długo sobie nie pożyją, bo w żyrandolu jeszcze znajduje się końska dawka aerozolu owadobójczego. Bieedne.

Doobra koniec skrobania. Idę, życzę dobrej nocy (chociaż jeszcze 6h do tej nocy... u mnie przynajmniej) państwu.

~Tiga

P.S. Tak na dobranoc: www.youtube.com/watch?v=IG9B53kLcP0

Przecudowna. <3

O przeziębieniu słów kilka...

... czyli o złośliwości rzeczy pozornie martwych.

Witam witam~

Coś mnie złaapaało. Bigosu nie było, to stąd wszystkie zemsty losu. Nie wspominając o spalonej tuż przed świętami mikrofalówce (którą nota bene osobiście przegrzałam robiąc sobie popcorn). Fajniee.

Well, dzisiaj i jutro mam wolne niby, a i tak tą martwą naturę trzeba skończyć albo chociaż zacząć. Taa, nudna się robię z tym rysowaniem, ale ostatnio podejrzanie dużo czasu wolnego mi to zabiera. Niedługo CIA i FBI wszczną śledztwo na ten temat.

Aaa za ooknem plucha. Ani lodu, ani śniegu... no dobra, lodu trochę zostało na ziemi, ale na drzewach ani krztyny. A tak ładnie było. Najfajniej się jedzie rano autobusem do szkoły (aa jakie cwane? dowóz mamy własny; pod samiutką szkołę, z szoferem) to takie fufne wzorki na szybie zamarzniętej są. A popołudniu, jak nadal są zamarznięte szyby, to jak się przyłoży ciepłą rękę do szyby to się szybciutko rozpuszcza i krople spływają a potem znowu zamarzają i robią się takie mini - sople. Fajnie tak.

Apropos autobusu przypomniały mi się czasy, kiedy jeździłam z mamą samochodem do szkoły... inna szkoła, inne czasy. Wszyscy pomyślą  "faaajnie tak samochodem, a autobusem? E." kiedy ja na prawdę lubię jeździć naszym "gimbusem". Fajnie się tłuc rano takim lekko zrzęcholonym potworem. Ale i tak nie narzekam - przyjaciółka jeździ jednym z 4 kursów (w trochę przeciwną stronę) i ma taki rydwan, że wszyscy boją się do niego wsiąść. Nasz chyba jest w najlepszym stanie z tych czterech. Fajnie się jeździ, serio.

"Ja chcę wiosnę albo chociaż wakacje". Ja też, Alex. Chcę ciepełko i już. Chcę budzić się, zamiast w Polsce, w takiej małej Irlandii - wszędzie zielono, piękna, soczysta zieleń, intensywnie niebieskie niebo i białe, kudłate chmurki. Kolorowe kwiaty naprzeciw okna. Chcę móc chodzić do szkoły w moich kochanych koszulach. Jak ja nie cierpię swetrów!

Ale ze mnie eemoooo. Jak już ktoś ładnie ujął.

Baba spada z dachu~ znaczy śnieg. Zawału można dostać.

Napisałabym dalsze części swoich historii, opowiadań - ale jakoś tak nie mam chęci. Źle się kurde czuję. Legenda Feniksa i Cześć, Twoja była popełniła samobójstwo stoją w miejscu.

O drugie proszę mnie nie pytać... opowiadanie ot na dzień bez weny i z potwornym dołem. Jak mam deprechę to piszę kolejne etapy... nie wiem, jak to nazwać, bo rozdziałów to nawet nie ma. Opowieść tak przesiąknięta depresją, że zdołowałaby najbardziej wesołą osobę. I ja to napisałam?!

Ja się do tego nie przyznaję.

You're the keeper of the seven keys...

Ładna pieśń, ładna. Stwierdzam, że nikt z otoczenia nie czuł i nie czuje atmosfery świąt, bo nie wiem czemu. Dziwne... Normalnie to już w listopadzie czuję zapach choinek, czuję tą aurę. Światełka wszędzie, girlandy, transparenty "
PROMOCJAAAAA ŚWIĄTECZNAAA! Kup dzisiaj w cenie 19,99 zamiast 39,99 a dostaniesz drugie graatis!**ale tylko żartowaliśmy."
Tak więc tego. A w tym roku zamiast światełek, "Last Christmas I Gave You My Heart" i tym podobnych były reklamy typu "KOOONIEC ŚWIAAATAAA! Pospiesz się zanim spłoniesz w ogniu piekielnym i kup wodę toaletową za 9,99!" i Countdown to Exinction albo When The Wild Wind Blows. To chyba stąd ta niechęć do tegorocznych Świąt. Apokalipsa zawsze spoko. Wkurzyło mnie to. Choć nie powiem, mieliśmy niezły ubaw w szkole - mieliśmy akurat taki dzień, że po pierwszej lekcji nie było dwóch następnych i siedzieliśmy na świetlicy, potem zamiast angielskiego była lekcja wychowawcza (jesteśmy podzieleni na grupy i jednej pani od angielskiego nie było więc zmienili nam organizację dnia, żeby można było przeprowadzić Wigilie Klasowe) a potem było przedstawienie, wolna godzina i do domu. Wszyscy pierwszym kursem po 6-ciu godzinach, jak przypuszczam - przypuszczam, bo zwolniłam się po 4h lekcyjnych. W każdym razie wracając do ubawu - siedząc na świetlicy odliczaliśmy sobie minuty do jednej z przypuszczanych godzin końca świata i śmialiśmy się na cały głos z tego, że nagle coś się dziać zaczęło bo opiekunowie ze świetlicy i woźny zaczęli dziwnie gwałtownie się zachowywać. Pomijam już żarty z wyżu demograficznego we wrześniu 2013.

Tak tak, Soul, Hobbit będzie w trzech częściach. Gdzie logika? W pieniądzu. Trzy książki i trzy filmy, jedna książka i trzy filmy. No ale z czegoś żyć trzeba, prawda...?

"There's no doubt about it - I'm one of a kind, baby".

Do zoubaczyska, bo pewnie to jeszcze na dzisiaj smęcenia nie koniec.

Bigos nie wypalił... to słodkie słowo na pluchę. Piasssskowieeec~

~Tiga

Tak ps. - ktoś się na Hobbita wybiera...?

wtorek, 25 grudnia 2012

Dni przeciętne a dni smutne

Czyli zasadnicza różnica między jednym a drugim.

Dziś jest raczej to drugie. Słaby dzień. Nie lubię, gdy muszę chodzić do szkoły w przesadne mrozy czy śnieżyce. Ale taka plucha... nie wiem co gorsze. Oczywiście najbardziej uwielbiam ciepełko, lato, wiosnę, upalne weekendy majowe - tak jak tegoroczny, 9-cio dniowy weekend (mówię tu o uczniach, bo wiadomo, że nie każdy miał aż 9 dni wolnego). Jak zima, to tylko w ferie. Bo jak w szkole nie grzeją, to mróz i śnieg przyjemne nie są.

Karmnik ptasi przeżywa oblężenie to wróbli w liczbie co najmniej 5-6, albo sikorek (sztuk jedna lub góra trzy). Kotu oczy błyszczą - okno robi mu za telewizję w jakości HD. Może oglądać od godziny 7 rano do 4 popołudniu jak jego przyszły obiad nadziewa się słoniną.

Dzisiaj namalowane dwie martwe natury. A ile się naciapałam... przynajmniej jakie takie zadowolenie we mnie obie wzbudziły, z naciskiem na drugą. Ale cóż... to były... druga i trzecia w moim życiu (farbami) i dwie pierwsze całkowicie samodzielnie wykonane. Obym dała radę dostać się do tego liceum... Dziwny ze mnie człowiek. Ludzie marzą o fortunie, karierze prawnika, zdobyciu korony Ziemi albo karierze aktorskiej bądź ogólnie medialnej, a ja tylko mam nadzieję dostać się do plastyka. Trzeba łączyć przyjemne z pożytecznym, jak powiadają - a ja tą robotę uwielbiam, chociaż po dzisiejszym staniu przed sztalugą jestem upiornie zmęczona. Ale nie powiem, że było kiepsko. Bardzo fajnie pobujać się z Buenos Aires i Lipstick on the Glass Maanamu :) Od wczoraj postanowiłam trochę się im przysłuchać. Dobry zespół, może nie tak mocny jak zwykle moje ulubione (to w końcu nie power metal...) ale głos Kory powala na kolana. A przy drugiej martwej naturze już standardzik - Slash, Myles Kennedy & The Conspirators i ich arcydzieło "Apocalyptic Love". Narażę się pewnie wielu fanom Gunsów, jeśli powiem, że odkąd posłuchałam solowego projektu Slasha (konkretnie tego z Mylesem i The Conspirators własnie) przestałam nazywać GnR zespołem rockowym. Przepraszam bardzo... Ale myślę, że Axl przegrywa z Hudsonem 0:10. Sory ;( Doceniam bardzo Guns, lubię. Ale dla mnie obecny zespół występujący pod szyldem "Guns and Roses" to jest kompletna porażka... nie to co kiedyś. Nikogo nie chcę urazić, to tylko moje subiektywne wrażenie. Wolę Slasha.

Nie byłam na czymś w rodzaju Wigilii klasowej. Zwolniłam się. Szkoda...

You seem so far and away...

Dobra, koniec skrobania na dzisiaj. "Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba". Zgaaadzam się, a jak. Pozdrawiam od razu całą ekipę z OtopJuniora - dzięki za miłe słowa na temat mojego tamtejszego bloga. Mam nadzieję, że te wypociny tutaj nie będą Was zbytnio straszyć... ;)

Do zobaczenia i ciepłe słowo na zimę - biiiigooos.

~Tiga