niedziela, 3 sierpnia 2014

Znowu w akcji...

... czyli parę słów o tym, jak Tydziak wreszcie zaczyna normalnie funkcjonować po zrąbanym lipcu.


Witajcie!


Nie powiem "dzień dobry", bo jak zwykle po czymś fajnym, ktoś musi (albo ja sama) mi spaprać humor. Jestem zła i jest mi przykro, niestety, chyba nie dotarło, że w takiej sytuacji nie oczekuję tłumaczeń. Oczekuję pieprzonego przepraszam. I nie zamierzam tym razem grać grzecznej dziewczynki. Będę zła, dopóki tego przepraszam nie usłyszę. Bo mi się tym razem, cholera, należy.


Wczoraj byłam z naszą wesołą ekipą w Kielcach. Ja ze swoim potworkiem byłam już o 8 na miejscu, potem doszedł Kot. Było bardzo, bardzo rozrywkowo. Posiedzieliśmy chwilę w galerii, po czym poszliśmy w stronę rynku. W końcu spotkaliśmy się z Amayą pod fontannami. Zostałam chyba 3 krotnie do tej fontanny wrzucona. Do tej pory mam chrypkę od wrzasku, jaki wtedy robiłam, i prawdopodobnie od lekkiego zaziębienia... Kij z tym, było warto. Poza tym połaziliśmy trochę, byliśmy też na lodach na Sienkiewce, gdzie z resztą niezwykle starannie upaprałam sobie białe ciuchy. Na końcu Kot pojechał na chwilę do domu, a my z potworkiem czekaliśmy na powrót do domu. Miło było sobie tak posiedzieć. Tak beztrosko, jak gdyby cała reszta świata nie istniała, jak gdyby nie było żadnych problemów.

Problemy pojawiły się dopiero w środku nocy. Próbowałam pomóc, nie wyszło. Ale czuję się wystawiona. Tak się nie robi. Nie po to martwię się nawet przez sen, żeby potem nie otrzymać nawet słowa, że nic się nie stało. Krew mnie zalała. Ale nie będę już więcej zamartwiać się na zapas, skoro potem mam się czuć gorzej, niż osoba, której problem chciałabym pomóc rozwiązać. Mam dość notorycznego cierpienia za innych ludzi. Życie jest za krótkie, żeby je sobie dodatkowo skracać niepotrzebną, jak widać, troską.


Error 404: Soul not found. Gdzież Ty jesteś, Lordzie Dżagodziabath?


Napisałabym jakąś recenzję, ale zwyczajnie mi się nie chce. Mam dużą robotę do wykonania, i pewnie dzisiaj jej nie zrobię. Miałam w planach się na to zawziąć, ale widzę, że aktualny stan psychiczny mi na to nie pozwoli.

Znowu nie mogłam spać, miałam jakieś schizy. Mysz złapała się w pułapkę, szamotała się jeszcze przez minutę... To było straszne. Ciemność i wybudzenie z krótkiego snu potęgują wyobrażenia. Tak źle się czułam po tej całej nocnej sytuacji, że czytałam Zaćmienie, dopóki nie urwał mi się film koło 1 w nocy.

Przepraszam, kotuś, ale na serio nie zauważyłam nawet kiedy.

To zabawne jak nieszczerzy są ludzie dookoła... Z fałszywą uprzejmością komplementują rzeczy tak beznadziejne i tak jawnie idiotyczne.

Do tej pory nie tęskniłam za rokiem szkolnym, bo chciałam się nacieszyć wakacjami... Jednak, jako że tymi wakacjami prawdopodobnie w ogóle nie da się cieszyć, to chyba zaczynam tęsknić do szkoły. Co dla mnie samej jest chore i aż mam ochotę stuknąć się w czoło.


Rysuję, rysuję, ale jakoś nie mam ochoty rysować tego, co teraz powinnam. Wszystko ostatnio jest ciekawsze od obowiązku, jaki sobie wzięłam na wakacje... Ale po tej całej ospie i tylu niemiłych rzeczach jakoś nie mam siły się za to zabrać, na prawdę.

Z Adzią coś nie tak... Martwi mnie to.



Coś apropo wczoraj... Chłopcy.



Obrazki nie należą do mnie. Źródła: tumblr, Facebook, bezlitosne.pl

To by było na tyle.

Niech moc będzie z Wami... bo ze mną dzisiaj to chyba ciemna strona jest.
~Tiga