poniedziałek, 5 maja 2014

Majówka...


... czyli to i owo o nudzie.

Dzień bardzo dobry!

(przynajmniej na razie)

Otóż, kiedy przyjdzie do świąt, to plastycy zapracowani. Jęczą, bo mało czasu, bo trzeba zrobić to, trzeba zrobić tamto, a odpocząć nie ma kiedy. Za to majówka... cholera, nudno jak nie wiem.

Niby coś tam mam jeszcze do zrobienia, ale jeśli wszystko zrobię w tym momencie, to co ja będę robić w środę?

Jutro przynajmniej nie będę się nudzić, mam nadzieję. Szykują się odpały.


Z racji faktu nadchodzących wielkimi krokami (to już za 8 dni! Jeżu, jaka ja jestem stara) urodzin, dorwałam wreszcie Rock in Rio. Te emocje, kiedy paczka przyszła na pocztę! Od razu obejrzałam całość... już w połowie koncertu miałam za sobą 2 wybuchy płaczu. Tak bardzo tkliwe. Ale serio, wzrusz, kiedy ogląda się te 250 tysięcy gardeł drących się w niebo głosy. I ta radość, jaką Ironi mają z grania, nawet po tych wszystkich kipiszach w składzie, po fochach gitarzysty i wokalisty, po ich powrocie. Na Rock in Rio zagrali dużą część Brave New World, czyli w sumie dość świeżego materiału. Mimo wszystko, publiczność doskonale wszystko znała. Najpiękniejszy moment był chyba na Sign of the Cross, który po prostu przenika przez człowieka wywołując ciarki. To niesamowite, że Maiden zdecydowali się zagrać ten utwór. A wybrzmiał piekielnie dobrze. Drugi świetny, poruszający moment to Blood Brothers. No i oczywiście takie hiciory jak Fear of the Dark, kiedy znów dreszcze biegną po grzbiecie, pełne energii Wrathchild, do którego z dystansem podszedł Bruce; niesamowite, pełne popisów gitarowych (najlepszy w tym wszystkim był chyba Janick, który na tym kawałku był bliski rozerwania gitary na strzępy) Sanctuary i przecudowne Run to the Hills. Nie wspominając już o oderwanym od rzeczywistości, mrocznym wstępie, po którym Adrian... co miał zrobić? Po prostu wziął, wskoczył, po czym perfekcyjnie odegrał The Wicker Man, przy którym cała ekipa Ironowska i publika się dopiero rozkręcała. Mimo wszystko, Wicker Man zamroził mi krew w żyłach, popuściło dopiero, gdy do końca dobiegł cały koncert.

Judas Priest nie przestaną mnie chyba zaskakiwać. Wbrew temu, co ludzie mówią, Nostradamus całkiem mi się podobał, i byłam w totalnym szoku, kiedy usłyszałam 2 dni temu Redeemer of Souls - singiel z nowej płyty o tym samym tytule. Jej pojawienie się było wstrząsem chyba dla każdego, bo 3 lata temu krążyły ostatnie pogłoski, że tworzy się nowy krążek Priestów i po tych 3 latach wszyscy zapomnieli, że w ogóle takowy miał być, nikt już nie brał zapowiedzi na poważnie. Tak więc, kiedy Rob Halford przy okazji premiery tribute-albumu "This is Your Life" powiedział, że gotowa już jest nowa płyta, nie przejęłam się tym zbytnio. Szok ogarnął mnie, kiedy na stronie facebookowej Ritchiego Faulknera pojawiło się dziwaczne odliczanie. Zajrzałam więc na stronę Judasów, a tu okładka nowej płyty. Gdy zajrzałam ponownie, dzień po skończeniu odliczania, ujawniono tytuł krążka i lada moment miał pojawić się singiel, a potem tracklista.

Tak bardzo mi się nudzi, że postanowiłam tego singla posłuchać. Redeemer of Souls jest bardzo w stylu starych Priestów - chwilę zajęło mi, żeby przyzwyczaić się do innego brzmienia, bo ostatnio nałoguję w parę kawałków z Nostradamusa i brak klawiszy mnie lekko zamroczył. Jednak teraz myślę, że nie byłoby nadużyciem stwierdzenie, że w tych 4 minutach zawiera się powrót Judas Priest w bardzo dobrym wydaniu. Czyżby panowie byli zazdrośni o sukces i formę Biffa Byforda i kolegów...?

A żeby tak i Maideni byli zazdrośni i sami pokazali swoją formę na nowej płycie studyjnej...

Niestety, w ich przypadku to coraz bardziej wydaje mi się, że nadzieja matką.

Z tematów mniej muzycznych mogę spokojnie stwierdzić, że przestanę narzekać na standardy internatu. Nowy pokój całkiem ładny... Szkoda tylko, że nas tak porozrzucało, 108 podzieliło się na 108 i 3/4 oraz 108 i 1/4, ale jakoś przeżyjemy. Chyba mimo wszystko nie jest źle.

Jako, że mi się nudzi, nie mam weny, a wpis trzeba trochę "usensownić", to może by tak parę zdjęć z Pragi jeszcze...? Jak się ma ich 1200, to jeszcze trochę mam w zanadrzu...






Nieziemskie wnętrze katedry św. Wita w Pradze



Urokliwe kamieniczki...

Kwiatki na moście Karola w nocy :)

Praga nocą - Wielkanocny Targ na rynku Starego Miasta Praskiego



Tyle może na razie. Niech moc będzie z Wami, tym bardziej, że wczoraj był Star Wars Day!
~Tiga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz