wtorek, 25 czerwca 2013

O tęsknocie i wyjazdach słów kilka...

... czyli to i owo z życia Tigi.

Dzień dobry!

Mam nadzieję, że wszyscy już pozaliczali co mieli pozaliczać i cieszą się wonią nadchodzących wakacji. Ja niby już się cieszę bo jestem na wyjeździe, ale szczerze powiedziawszy, tęskno mi do przyjaciół, których porzuciłam w szkole na pastwę losu.

Pozdrowienia dla Revenge, Alex, Rafaela ("najwybitniejszego reżysera młodego pokolenia"), Moskita, Soula i dla całej reszty, na którą musiałabym poświęcić chyba całą notkę, żeby się zmieściła. Dzięki za miły koniec roku. Do zobaczenia na zakończeniu!

Padam na kolana po otrzymaniu od Soula Carolus Rex Sabatonu. Ta płyta jest tak oderwana od rzeczywistości, że ciary przechodzą całą długością grzbietu. Od chwili jej włączenia człowiek traci kontakt z teraźniejszością i przenosi się do XVII wieku, do Szwecji. To jest po prostu niesamowite. Recenzja wymaganaa! Jak najszybciej. Ew. pierwsze będzie Rabbit Don't Come Easy lub Somewhere in Time, ale raczej wolałabym najpierw zająć się Sabatonem.

Kiedy będzie owa recenzja? Aaaa o to to już mnie proszę nie pytać. :) Bo to niestety jest owiane tajemnicą nawet dla mnie. Zależy, jak sobie rozłożę czas. Na razie do końca roku szkolnego nie mam za bardzo okazji do tego, żeby napisać recenzję. Na to te 45 minut (sama długość płyty) plus kilka minut na wprowadzenie trzeba poświęcić. A ja cierpię na lekki deficyt czasowy, z racji opieki nad babcią. Pójść rano po zakupy, wrócić, pomóc przy śniadaniu, obiedzie, posprzątać coś, coś komuś zanieść, to spotkać się z dawno nie widzianymi znajomymi, a to wyprać, wyprasować, potem jeszcze by wypadało trochę odpocząć... Oj no. Tak czy owak, recenzja będzie na pewno - jak obiecałam, w końcu The Mystery of Time obiecałam i było. Tylko niestety zależy, jak prędko.

Znów na zakończeniu roku szkolnego będę Squirtlem!

Brakuje mi Gacka, Agi, a nawet kota. Gackowego szczekania przez sen w środku nocy, Agowego "bołołoł" i kocich dialogów z mamą, tatą czy ze mną. Tęskno. Tak samo brakuje mi stowarzyszenia murkowego, ryczenia ze śmiechu na angielskim, gadania na rosyjskim, rysowania prac połowie klasy na plastyce, droczenia się z chłopakami i rzucania home-made piłką na przerwie, zrobioną z kartkówek, kserówek, ćwiczeniówki, zeszytu i taśmy izolacyjnej. Something's lost and never will replace,
jak mawia tekst Far and Away.

Looong live Caroluuus Rex!

Ciekawe, że w utworze traktującym o końcu panowania (konkretnie o śmierci) Karola XII, Joakim Broden dziarsko śpiewa z chórem "Long live Carolus". Paradoks.

Dobre gitarowe granie. Tak samo Super Collider Megadethu - usłyszałam to niedawno w większej części i stwierdzam dobre, heavy metalowe granie. A Sabaton - tak jak Helloween na 2... przepraszam, 3 ostatnich płytach- umieścił w swym longplayu tyle gatunków, ile tylko się dało. Raz heavy metal, raz symphonic, raz power, raz speed i thrash, raz melodic power lub coś w ten deseń, jak dla mnie to nawet momentami zahacza o jakiś progressive...

No i ta oprawa graficzna. Zarówno booklet, jak i okładka, spis utworów z tyłu - pięknie oprawione graficznie. Niesamowicie współgrające ze sobą kolory. Do tego portrety muzyków w booklecie są albo stylizowane komputerowo na rysunek ołówkiem, albo faktycznie są narysowane. Świetnie to wygląda. Ogólnie jestem niesamowicie zadowolona z otrzymania tego krążka. Jeszcze raz wielkie dzięki Soul!

Wczoraj był międzynarodowy dzień przytulania, a ja akurat nikogo wczoraj nie przytuliłam. Chociaż chętnie bym to zrobiła.

Tyle smęcenia na dzisiaj. Do napisania / przeczytania / kto co zechce.
~Tiga

2 komentarze:

  1. Nominowałam cię do liebster blog award. Więcej informacji u mnie na blogu :)
    DoXxil
    http://zapach-stron.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach dziękuję, czuję się zaszczycona... :) Problem w tym, że chyba nie obserwuję na tyle blogów, by nominować aż 11 osób... Ale mimo wszystko niezmiernie dziękuję za tą nominację, DoXxil! :)

      Usuń