wtorek, 23 kwietnia 2013

Egzaminowo - dzień 1...

... czyli pierwsze jęki i żale po egzaminie gimnazjalnym, części humanistycznej. Amen.

Bryy... Wieczór, oczywiście.

Well czułam się (bez urazy) jak tancerka na pogrzebie. Ja jedyna byłam na niebiesko i wyglądałam jak Squirtle, podczas gdy 90% przyszło na czarno, a 9,5% na biało. Razem 99,5%. Co to te pozostałe pół procent? Ja, oczywiście.

Było nawet ciekawie, żeby nie powiedzieć fajnie, chociaż sala wpadła w popłoch bo tym, jak okazało się, że rozprawka, rozprawka, bęc i charakterystyka. Gdybym wiedziała, że nie trzeba opisywać wyglądu i ze zdenerwowania pojawieniem się charakterystyki, której NIKT nie powtarzał przed testem (nota bene państwowym), nie wyleciały mi z głowy odważne persony wśród bohaterów literatury, nie musiałabym męczyć się z Jurandem ze Spychowa. Ogólnie coś mam dziwne wrażenie, że mam duże szanse na to, żeby napisać lepiej historię, wos i przedmioty ścisłe (oprócz matematyki) niż polski. O angielski się nie boję, choć może powinnam...

Nie, nie będzie nudnej i ciągnącej się jak krówka recenzji The Mystery of Time, możecie się już cieszyć (jeśli w ogóle ktoś czyta tego bloga). Miała być i na pewno będzie w pierwszej kolejności, ale nie teraz. Szykuje się ogromna impreza i ogromne do niej przygotowania, chociaż miało być kameralnie. Szykuje się gigantyczna robota nad historią sztuki i wizyta w stolicy na wystawie... No cóż...

Siedzenie na stołówce z 3-ką gangsterów - czuję się jak jakaś lady. I nie ma to jak to uczucie, kiedy pierwszy raz od wieków pan Rafaello przepuszcza mnie w drzwiach. :)

Bułeczka słodka, herbatka prosto z kotła - kulturkaaa. Chusteczki, długopisy i woda na sali... No no. Tak jak być powinno. Przynajmniej raz w ciągu nauki w gimnazjum coś jest tak jak być powinno. A jakie to miłe uczucie, jak jest tak potwornie cicho. Można normalnie porozmawiać. Znaczy, nie to że cisza idealna i na sali, ale chodzi mi o przerwę między dwoma częściami egzaminu. Chodzimy sobie i nikt nie wpada pod nogi, nie ma tłoku, zamętu. Taki błogi spokój. Ajaj, lubię to.

Rano... stresik lekki ogarnął, chociaż nie ze względu na test, ile na to, czy się nie zgubię, czy coś nie wypali, czy znajdę swoich pod szkołą albo w szkole... jednak jak już ich znalazłam, to było jakoś pewniej. Wszyscy nie spali, przerażeni, nie wyspani... a ja spałam jak Soulowy "zmok", ponad standard (9 godzin...) i przez to rano byłam nieprzytomna, jednak woda w twarz i od razu lepiej. Mam dziwne wrażenie, że bardziej wyluzowana byłam przed niż po egzaminie. Rano motywacja była, bo mama puściła (specjalnie dla mnie, dzięki, mamo :) Bon Joviego - Blaze of Glory w samochodzie. Potem chwila zwątpienia mnie ogarnęła przy Poison - Something to Believe In, ale wiara wróciła od razu przy Guns n' Roses - Knockin' on Heaven's Door. W rytmie tej ostatniej wyszłam z samochodu pod szkołą... Nogi z waty, bo wszyscy się na mnie patrzą jak na ufo - z rozpuszczonymi włosami do pasa, na egzamin? W niebieskim? Ale bez jaj, jutro idę w okularach przeciwsłonecznych, których zazdrościłam dzisiaj Bloody. Waliło mi po oczach jak nie wiem.

Nie ma to jak przedziwne zupełnie sny.

No dobra, to tak na pożegnanie kolejne epickie frazy i wyrazy, czyliii....

Słownik Przejęzyczeń Klawiaturowych autorstwa Soul, Tiga & Klawiatury CO.:

- Hellwoeen (Helloween)
- top (to)
- uamrłam, umsrłam (umarłam)
- Jaworzo (Jaworzno)
- Chrit (Christ)
- ni (dni)
- be prepare (be prepared)
- be perpared (be prepared)
- truper (The Trooper)
- Wtaian (Watain)
- Blaze Babley (Blaze Bayley)
- Ssao Paulo
- przdało (przydało)
- Gorta (Gortal)
- jdno (jedno)
- ja tram; ja trak (ja tam)

C.D.N

Pozdrawiam i niech moc będzie z Wami jutro, bo jutro będzie jedno wielkie I HAVE NO IDEA WHAT I AM DOING!

~Tiga aka Kawkoszpak

P.S. - To tak na odstresowanie się, bardzo wesoły Kvelertak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz